FireBible – Biblia (nie tylko) dla charyzmatyków

W listopadzie minionego roku otrzymałem na urodziny egzemplarz świeżo wydanej FireBible. Pamiętam, że gdy pochwaliłem się w Internecie tym prezentem, dość szybko zostałem zapytany o moją opinię na temat tego wydania. Nie chciałem jednak śpieszyć się z wydawaniem oceny, ponieważ życie już mnie nauczyło, że pierwsze wrażenie potrafi być mylne. Pamiętam jak cieszyłem się z Nowego Przekładu Dynamicznego, zanim dotarło do mnie po pewnym czasie, że jest to parafraza fragmentami mocno naginana pod poglądy zespołu redakcyjnego.

Spędziłem z FireBible już ponad rok. Przeczytałem w tym czasie całą Biblię korzystając z tego wydania, oraz całą masę przypisów, komentarzy i kilkanaście artykułów, spośród siedemdziesięciu jakie tu znajdziemy. Jest to zatem czas, kiedy czuję się już na siłach aby wydać wstępną opinię.

Czytaj dalej „FireBible – Biblia (nie tylko) dla charyzmatyków”

Jak radzić sobie z rozczarowaniem Bogiem?

ZDERZENIE OCZEKIWAŃ Z RZECZYWISTOŚCIĄ

Komu nie zdarzyło się mierzyć z tym, że coś przebiegło nie tak, jak oczekiwaliśmy? Taka jest najprostsza definicja rozczarowania. Inna brzmi: „jest to emocja, której doznajemy, gdy nasza wiedza, wiara lub nadzieja ulegnie niemiłej dla nas konfrontacji z rzeczywistością. Konfrontacja może być dowolnie subiektywna, np. gdy ktoś nas wprowadzi w błąd”

Wielokrotnie mierzyłem się w moim życiu z rozczarowaniem. Nieraz moje oczekiwania zawodziły w konfrontacji z rzeczywistością. Oczywiście nie zawsze miałem słuszne podstawy by być rozczarowanym. Po prostu dałem się wprowadzić w błąd (a nieraz sam się oszukiwałem) bezpodstawnie czegoś oczekując. 

Wśród różnych źródeł rozczarowania, wielu wymienia niestety również Boga. Można powiedzieć, że – wracając do definicji – ich wiedza, wiara lub nadzieja uległy niemiłej konfrontacji z rzeczywistością. 

Oto ktoś uchwycił się przekonania, że po nawróceniu wszystko w jego życiu zacznie się układać, a doznaje kolejnej porażki. Inny słuchając wzniosłych świadectw chrześcijan spodziewał się, że Bóg będzie przemawiał do niego w słyszalny sposób bezpośrednio z nieba, ale nie doświadczył niczego nawet zbliżonego do tych wyobrażeń. Ktoś cierpli z powodu niewysłuchanych modlitw. Rzeczywistość skonfrontowana z naszymi oczekiwaniami potrafi prowadzić do rozczarowania. 

Czytaj dalej „Jak radzić sobie z rozczarowaniem Bogiem?”

Bóg szuka sobie konkretnych czcicieli

Zadziwia mnie to, ale jednocześnie również bardzo cieszy, że Bóg szuka sobie czcicieli. To wielka sprawa! Wszechmogący chce być czczony w bardzo konkretny sposób. Choć myśl ta przewija się przez całe Pismo, to najwyraźniej zostało to wyartykułowane przez Jezusa w rozmowie z Samarytanką. To właśnie z historii opisanej w ewangelii Jana dowiadujemy się, że Bóg szuka takich ludzi, którzy uwielbiać Go będą w duchu i w prawdzie.

Samarytanka choć prowadziła nieuporządkowane życie, to miała sporo do powiedzenia w temacie właściwego uwielbiania Boga. Skupiała się jednak na zewnętrznych elementach, takich jak właściwe miejsce czy też forma. Czy i my dziś zbyt często nie skupiamy się właśnie na tym? Jakie pieśni powinny być grane? Jakie instrumenty powinny być na scenie (jeśli w ogóle powinny jakieś być)? Ile czasu powinno trwać uwielbianie? Zauważmy, że uwikłana w grzeszne życie Samarytanka należała do pewnej frakcji, która miała swoje silne przekonania: „Nasi ojcowie na tej górze oddawali cześć Bogu; wy natomiast mówicie, że w Jerozolimie jest miejsce, gdzie należy to czynić” (J 4:20 SNP).

Jakże się cieszę, że Jezus spotkał się z tą kobietą przy studni i pełen miłości poświęcił czas na tę pouczającą rozmowę. Z Jego odpowiedzi i my możemy dziś korzystać. Nasz Zbawiciel dotyka sedna sprawy:

„Jezus powiedział: Kobieto, wierz mi, nadchodzi godzina, gdy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie oddawali czci Ojcu. Wy czcicie to, czego nie znacie, my czcimy to, co znamy, bo zbawienie pochodzi od Żydów. Lecz nadchodzi godzina, a właściwie nadeszła, gdy prawdziwi czciciele będą czcili Ojca w duchu i w prawdzie. Takich właśnie czcicieli Ojciec sobie szuka. Bóg jest Duchem, dlatego ci, którzy Go czczą, powinni to czynić w duchu i w prawdzie.” (J 4:21-24 SNP)

Jezus wyraźnie mówi o dwóch niezbędnych elementach, które decydują o tym, że Bóg prawdziwie jest przez nas uwielbiony. Musi się to odbywać w duchu i w prawdzie. Niezwykłe jest to stwierdzenie Jezusa, że Bóg szuka sobie takich czcicieli. To znaczy, że zależy Mu na takim uwielbieniu, które odbywa się w duchu i prawdzie.

Czytaj dalej „Bóg szuka sobie konkretnych czcicieli”

„Abyśmy nie tak szybko dali się zbałamucić i nastraszyć”, czyli jak korzystać z przekładu interlinearnego – część 1: Nowy Testament

CZY TAK SIĘ RZECZY MAJĄ?

Dysponujemy coraz większą ilością tłumaczeń Pisma Świętego i zdaje się, że powinno nas to cieszyć. Tylko w naszym języku jest ich już ponad dwieście, ale trzeba zauważyć, że potrafią znacząco się między sobą różnić. I choć logika podpowiada, że tak być nie powinno, to jednak takie są fakty!

Przyczyn tego stanu rzeczy jest wiele. Niestety nie wyłączając spośród nich zwyczajnych braków warsztatowych niektórych tłumaczy, a nieraz – o zgrozo – nawet świadomych nadużyć z ich strony.

Możemy zatem powiedzieć, że choć powszechny dostęp do mnogości przekładów jest wielkim błogosławieństwem naszych czasów, może się jednak okazać również przekleństwem. Istnieje ryzyko, że ktoś dysponując tyloma „wersjami” tekstu Słowa Bożego, będzie próbował przekazać nam rzecz nieprawdziwą, „podpierając się” najbardziej pasującym mu przekładem.

Jak się przed tym uchronić? Co robić, abyśmy – cytując Biblię – „nie tak szybko dali się zbałamucić i nastraszyć” (2Ts 2:2). Czy jest inna droga niż zatkanie uszu i zamknięcie się na cztery spusty w komorze modlitwy? Najpewniej takie radykalne kroki okazałyby się skuteczne, ale nie są konieczne.

Szczęśliwie to samo Słowo Boże, którego niektórzy pokrętnie (nad)używają do rozpowszechniania swoich niebiblijnych poglądów, daje nam świetny przykład działania, które zabezpieczy nas przed zbłądzeniem. Nie musimy żyć w strachu, że ktoś nas zbałamuci (w oryginale Paweł użył słowa, które można tłumaczyć: „wstrząsać, chwiać, wytrącić kogoś z jego bezpiecznego i szczęśliwego samopoczucia, zaniepokoić, wzburzyć myśli”) jeśli weźmiemy przykład z opisanych w Dziejach Apostolskich mieszkańców Berei: „Byli szlachetniejszego usposobienia niż owi w Tesalonice; przyjęli oni Słowo z całą gotowością i codziennie badali Pisma, czy tak się rzeczy mają(Dz 17:11).

Czytaj dalej „„Abyśmy nie tak szybko dali się zbałamucić i nastraszyć”, czyli jak korzystać z przekładu interlinearnego – część 1: Nowy Testament”

Pismo jest Święte, ale… w którym przekładzie?

Podpisuję się pod wyznaniem wiary, że „Pismo Święte – Biblia – jest Słowem Bożym, nieomylnym i natchnionym przez Ducha Świętego, i stanowi jedyną normę wiary i życia”. Jestem przekonany, że tak w istocie jest i dlatego staram się przestrzegać określonych w nim zasad. Wierzę, że sięgamy po Słowo, które faktycznie jest objawieniem pochodzącym od Boga. Pismo w ten sposób rzeczywiście jest Święte, ale… co z coraz liczniejszymi jego przekładami? One przecież nie są nieomylne.

Z roku na rok możemy znaleźć coraz więcej tłumaczeń oraz parafraz całej Biblii, a jeszcze więcej jej fragmentów. Od wieków ludzie (kierując się różnymi motywacjami) pracują nad kolejnymi „wersjami” Słowa Bożego. Jeszcze niedawno dość dobrze orientowałem się w polskojęzycznych wydaniach Biblii, kolekcjonując niemalże wszystkie z nich na półce. Dziś jest to już niemożliwe – wg strony BibliePolskie.pl istnieje aktualnie ponad dwieście niezależnych przekładów Pisma Świętego na język polski. W większości są to fragmenty Biblii (często Psałterz), ale w tej liczbie znajdują się 24 przekłady całości Pisma Świętego i ponadto 18 przekładów całości Nowego Testamentu. A będzie ich znacznie więcej… W całym XX wieku powstało 77 polskich przekładów, a w pierwszych 20-stu latach XXI wieku jest ich już 65! Choć wydaje się, że to dobra wiadomość dla miłośników Słowa Bożego, nie brakuje tutaj pewnych pułapek. Od przybytku może nas czasem rozboleć głowa…

Czytaj dalej „Pismo jest Święte, ale… w którym przekładzie?”

Zaakceptuj i zaufaj / „Co jeśli… Bóg ma inny plan?”, Charles R. Swindoll [ 156 | 2023 ]

atypowa ocena: 7/10

Życie często przybiera nieoczekiwany obrót. Jest wiele pięknych dni, ale każdy mierzy się również z takimi, o których najdelikatniej można powiedzieć: „Nie podobają mi się”. Czy to, że mierzymy się z trudną sytuacją w pracy, niespodziewaną chorobą, utratą bliskich albo zdradą, oznacza, że Bóg się od nas odwrócił? Czy popadliśmy w niełaskę? Płacimy za nasze błędy? Przykład Joba jasno wskazuje, że nie musi tak być. Czasem słońce chowa się za chmurami – wiemy, że nadal świeci, ale nie docierają do nas jego ożywcze, rozgrzewające promienie.

Charles R. Swindoll nie ucieka od trudnych pytań, z którymi może przyjść nam się zmierzyć w ogniu doświadczeń. Sformułował aż jedenaście takich pytań, rozpoczynających się od „co jeśli…?” i szukał na nie odpowiedzi w Słowie Bożym. Wygłosił na ten temat serię kazań, które okazały się być tak bardzo potrzebne, że wiele osób namawiało go na wydanie ich w formie książki. Tym sposobem w nasze ręce trafiła ta wartościowa lektura.

Książka leciwego pastora Swindolla składa się z jedenastu rozdziałów, które są de facto spisanymi kazaniami. Stąd każda część ma podobną strukturę. Autor wychodzi od trudnego pytania (m.in. Co jeśli nagle wszystko stracisz? Co jeśli ktoś kopie cię, gdy leżysz? Co jeśli miałbyś dziś umrzeć?) a następnie prezentuje odpowiedź wynikającą z Pisma Świętego. Czasem powołuje się na konkretną historię, a innym razem cytuje kilka znanych fragmentów. W końcu przedstawia nam bardzo praktyczne wskazówki do zastosowania w naszym życiu, w czasie kiedy jest nam ciężko.

Doświadczenia, strata, spotykające nas przykrości czy niesprawiedliwość – niekoniecznie są znakami odrzucenia czy też przekleństwa. Może to być element wychowawczy, albo po prostu część procesu kształtowania w nas dojrzałości. Jak stwierdza Swindoll – „Bóg używa uszkodzonych instrumentów, aby komponować nadzwyczajną muzykę”.

Czytaj dalej „Zaakceptuj i zaufaj / „Co jeśli… Bóg ma inny plan?”, Charles R. Swindoll [ 156 | 2023 ]”

Głupi ten, kto głupio robi

Jeden z moich ulubionych filmów opowiada o pełnym przygód życiu pewnego idioty. Źle brzmi to określenie w naszych uszach, ale wszyscy tak określali Forresta Gumpa – nawet on sam. Stwierdza: „Może jestem idiotą, ale nie jestem głupi”. Kryje się w tym zdaniu wielka prawda. Można mieć pewne braki na poziomie intelektu, ale żyć w sposób mądry! Forrest Gump wiedział to od mamy, która powtarzała mu – „poznasz głupiego po czynach jego”. Dlatego choć sam przyznawał, że jest idiotą, to protestował, gdy nazywano go głupim. Odpowiadał wtedy: „Głupi ten, kto głupio robi”. Jakże trafne jest to lapidarne stwierdzenie. Nasze czyny – a nie piękne deklaracje – pokazują jakimi ludźmi naprawdę jesteśmy.

STARAJ SIĘ NIE BYĆ GŁUPI

Warto wziąć sobie do serca radę Forresta: „Nawet jeśli jesteś idiotą, staraj się nie być głupi”. Zwłaszcza, że jest ona tożsama z nauką Pisma Świętego, które wzywa nas bardzo wyraźnie byśmy „zwracali uwagę na własne postępowanie i nie zachowywali się jak niemądrzy” (Ef 5:15)!

Oczywiście istnieje znacząca różnica między tym, co jest głupie w oczach tego świata, a tym co głupie w oczach Bożych. Mnie zdecydowanie bardziej zależy na opinii Stworzyciela, niż tego co stworzone, dlatego w moich rozważaniach skupiam się na tym, co On w tym temacie zechciał nam objawić. Nie chcę okazać się głupi w tym, co Słowo Boże określa jako głupie.

Czytaj dalej „Głupi ten, kto głupio robi”

„Kto by rzekł bratu swemu: Głupcze, pójdzie w ogień piekielny.”

Określenie „głupi” budzi wśród chrześcijan sporo kontrowersji. I to jak najbardziej słusznie, wszak stąpamy tu po cienkim lodzie! Od razu powinny nam się przypomnieć słowa Jezusa, które znamy z Kazania na Górze:

„Słyszeliście, iż powiedziano przodkom: Nie będziesz zabijał, a kto by zabił, pójdzie pod sąd. A ja wam powiadam, że każdy, kto się gniewa na brata swego, pójdzie pod sąd, a kto by rzekł bratu swemu: Racha, stanie przed Radą Najwyższą, a kto by rzekł: Głupcze, pójdzie w ogień piekielny.” (Mt 5,21-22 BW)

Trzeba nam zatrzymać się nad tymi ważnymi słowami Zbawiciela i dobrze je zrozumieć. Musimy traktować je śmiertelnie poważnie, ponieważ mowa jest tu o niezwykle dotkliwych konsekwencjach, jakie mogą nas spotkać, jeśli – jak czytamy – zwrócimy się do kogoś per „głupcze”! Skoro Jezus mówi, że kto powie do brata swego „Głupcze” – pójdzie w ogień piekielny, naprawdę warto ważyć słowa.

Jednak czy ten fragment Kazania na Górze jest jednoznacznym zakazem używania tego określenia? Czy chrześcijanin ma wymazać słowo „głupiec / głupi” ze swojego słownika – zapomnieć, że ono istnieje? Niektórzy tak właśnie rozumieją ten fragment – aby nikogo nie nazywać głupim, a co za tym idzie, aby również żadnego zachowania nie oceniać jako głupie.

Czytaj dalej „„Kto by rzekł bratu swemu: Głupcze, pójdzie w ogień piekielny.””

Plan czytania Biblii

Końcówka roku to zazwyczaj czas podsumowań. Warto jednak w tym okresie podjąć również pewne przygotowania względem nadchodzącego. Początek stycznia rokrocznie kojarzy się z oblężeniem siłowni, ponieważ wielu ludzi postanawia zadbać o swoją kondycję fizyczną. Jednak zanim na dobre nadejdzie wiosna, większość z nich ulega zniechęceniu i chowa strój sportowy na dnie szafy. Niedobrze się dzieje, jeśli można w tym obrazie znaleźć analogię do chrześcijanina, który budząc się rankiem 1 stycznia, ma silne postanowienie regularnego trwania w lekturze swojej Biblii (zadbać o kondycję duchową), ale po kilku tygodniach traci zapał, nie mogąc przebrnąć przez Księgę Kapłańską. Osobista lektura Słowa Bożego jest podstawą nie tylko wzrostu, ale po prostu życia naśladowcy Jezusa. Jak człowiek umiera bez pokarmu, tak i chrześcijanin jeśli stale nie posila się każdym Słowem pochodzącym od Boga. Warto już w grudniu pomyśleć nad tym w jaki sposób planujesz czytać w nadchodzącym roku swoją Biblię!

Istnieje wiele planów czytania Słowa Bożego. Wszystkie są dobre! Jednak jedne mogą być w danym czasie dla nas odpowiedniejsze, niż inne. Warto też od czasu do czasu zmienić plan według, którego czytamy Pismo Święte – i nie chodzi jedynie o urozmaicenie lektury, ale o możliwość pogłębienia naszych spostrzeżeń poprzez patrzenie na dane fragmenty z innej perspektywy.

Czytaj dalej „Plan czytania Biblii”

Jakiego Jezusa znasz?

Jedno z najważniejszych pytań, od których zależy nasza wieczność brzmi: Czy znasz Jezusa? Jest zasadnicza różnica między słyszeniem o kimś, a poznaniem kogoś. Dużo wiem o Robercie Lewandowskim, pewnie mógłbym z powodzeniem wziąć udział w jakimś quizie wiedzy na jego temat, ale nie zaryzykowałbym stwierdzenia, że go znam. Nigdy się nie spotkaliśmy, nikt nas sobie nie przedstawił – nie znamy się. Zatem w pytaniu o to, czy znasz Jezusa, chodzi o coś więcej niż o to, czy słyszałeś o Nim. Czy ktoś ci Go należycie przedstawił? Czy spotkaliście się? Spędzacie czas ze sobą? Rozmawiacie? Czy gdy masz jakąś sprawę, możesz swobodnie się do Niego zwrócić z prośbą o pomoc? Jeśli tak – to znaczy, że znasz Jezusa i możesz być spokojny o swoją przyszłość. Ale…

Okazuje się jednak, że nieraz spotykamy na naszej drodze chrześcijan (ludzi określających się jako naśladowcy Chrystusa), którzy mają (czasem nawet skrajnie) inne poglądy na wiele kwestii dotyczących „życia i pobożności”. Czy to możliwe jeśli mamy tego samego Nauczyciela? Czy jeśli podążamy za tym samym Jezusem, który „wczoraj i dziś, ten sam i na wieki” (Hbr 13,8) nie powinniśmy mieć bardziej zbliżonych poglądów? Moim zdaniem takie różnice mogą wynikać z tego, że znamy „innego” Jezusa.

Dlatego warto zadać sobie nie tylko pytanie o to czy Go znamy, ale również o to jakiego Jezusa znamy? Chcąc nie chcąc wpływ na nasze postrzeganie Chrystusa ma wiele czynników. Czasem (nieraz podświadomie) wpływ na to mają przedstawienia Jezusa, z którymi zetknęliśmy się nawet przed laty. Od dziecka uczestniczyłem w lekcjach biblijnych prowadzonych dla najmłodszych w ramach Szkoły Niedzielnej, i zdaję sobie sprawę, że miały one wielki wpływ na to jakiego Jezusa znałem. Jednak „kiedy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, myślałem jak dziecko, rozumowałem jak dziecko. Gdy stałem się mężczyzną, zaniechałem dziecięcych spraw” (1Ko 13,11). Dojrzewając jako chrześcijanie, powinniśmy „wzrastać w poznaniu Pana naszego i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa” (2P 3,18). I choć sam Jezus wzywał nas do tego, byśmy się „nawrócili i stali jak dzieci” (Mt 13,8) niepokojącym by było, gdybyśmy nie posiadali głębszej znajomości Chrystusa niż uczestnicy zajęć Szkoły Niedzielnej oddający się z lubością kolorowaniu scen biblijnych.

Czytaj dalejJakiego Jezusa znasz?