Podróż (niemożliwa) do krainy młodości / „Brak tchu”, George Orwell [ 171 | 2023 ]

atypowa ocena: 8/10

Prozę Orwella czyta się świetnie i to mimo bezsprzecznego faktu, że nie jest ona optymistyczna. Posiada on niebywałą wręcz lekkość w tworzeniu wciągającej narracji. Nie mogłem się oderwać od opowieści snutej przez Georga Bowlinga, tęgiego 45-cio letniego mężczyznę, który zdecydowanie ma dość swojego życia, i chętnie wraca we wspomnieniach do krainy swojego dzieciństwa. Jednak gdy decyduje się faktycznie odwiedzić rodzinne strony, okazuje się, że wszystko bezzwrotnie uległo zmianie.

Sławę Orwellowi przyniósł mu przede wszystkim „Folwark zwierzęcy” oraz dystopijny „Rok 1984”, który dzięki postaci „Wielkiego Brata” przeniknął na stałe do języka i kultury. Trzeba jednak uznać, że „Brak tchu” literacko w niczym nie ustępuje tym bardziej znanym książkom, a być może nawet je przewyższa. Nie bez przyczyny wielu uważa tę pozycję za najlepszą z powieść Georga Orwella. Choć to głównie narracja baryłkowatego, nieszczęśliwego mężczyzny, to de facto wyraża on pełne zaniepokojenia myśli, które kłębiły się w głowach wielu anglików w przededniu wybuchu II Wojny Światowej.

„Jeśli o czymś myślicie, możecie być pewni, że milion ludzi myśli jednocześnie z wami o tym samym.”

Czytaj dalej „Podróż (niemożliwa) do krainy młodości / „Brak tchu”, George Orwell [ 171 | 2023 ]”

Nie każdy Niemiec był zły / „Moja misja wojenna”, Klementyna Mańkowska [ 135 | 2022 ]

atypowa ocena: 7/10

Wspomnienia Klementyny Mańkowskiej są wyjątkowe, nie tylko ze względu na niezwykłe doświadczenia jakie były jej udziałem, ale również ze względu na wydźwięk tej książki. Długo zastanawiałem się nad tym, co przede wszystkim zostanie ze mną po lekturze jej autobiografii. Chciałem to zawrzeć w tytule tej niedługiej recenzji. W wersji roboczej brzmiał on: „Nie wszyscy Niemcy byli potworami”, ale im dłużej nad tym myślałem, tym bardziej do mnie docierało, że Klementyna Mańkowska chciała powiedzieć znacznie więcej. Choć wojna drastycznie odbiła się na jej życiu, ona widziała w wielu Niemcach nie tylko to, że nie byli potworami. Potrafiła dostrzec w wielu z nich dobro.

Mimo upływu tylu lat, wciąż pielęgnujemy w sobie poczucie żalu i krzywdy. Choć żyje już tylko garstka tych, którzy żyli w tamtych mrocznych dniach, nadal w debacie publicznej argumentem dyskredytującym kogoś może być informacja, że „jego dziadek służył w  Wermachcie”. To na fali takich uczuć sformułowano ostatnio żądania astronomicznych reparacji. Oczywiście trzeba nazywać rzeczy po imieniu. Zło jest złem i nie należy nazywać go dobrem. Niemcy napadły na Polskę 1 września 1939 z całą zaciekłością i niewyobrażalną brutalnością. Jednak czy to oznacza, że wszyscy Niemcy byli potworami? Klementyna Mańkowska mówi, że nie. W swoich wspomnieniach robi wyraźne rozróżnienie między nazistami (pod wpływem szalonego Hitlera), a Niemcami, ceniąc nawet tych, którzy służyli w armii. To może nam początkowo sprawiać trudność podczas lektury, bo przywykliśmy do innej formy narracji we wspomnieniach wojennych.

Czytaj dalej „Nie każdy Niemiec był zły / „Moja misja wojenna”, Klementyna Mańkowska [ 135 | 2022 ]”

Życiowa porażka jest znacznie bardziej prawdopodobna niż życiowy sukces / „Hokus-pokus”, Kurt Vonnegut [ 122 | 2022 ]

atypowa ocena: 7/10

Kurt Vonnegut gdy pisał „Hokus-pokus” miał 68 lat i był wściekły. Zdecydowanie nie stara się tego ukryć. „Śniadanie mistrzów”, „Kocia kołyska”, „Rzeźnia numer pięć” i inne powieści przyniosły mu już sławę, a teraz – w 1990 roku – miał prawo przelać na papier wszelkie swoje frustracje, wynikające z obserwacji fatalnego kursu jaki obrały Stany Zjednoczone.

Kurt Vonnegut, 1990 by Yousuf Karsh

I PO CO TO WSZYSTKO?

W powieści Vonneguta wielokrotnie pada gorzkie pytanie: I po co to wszystko? Warto jednak wziąć pod uwagę, że autor nie jest po prostu kolejnym zgorzkniałym malkontentem. Kurt Vonnegut należy do nielicznej grupy ludzi, którzy przeżyli bombardowanie Drezna w trakcie II Wojny Światowej, a to druzgocące doświadczenie na stałe odcisnęło się na jego twórczości. Stał się poniekąd głosem sumienia, przypominając nie tylko o okrucieństwie, ale i bezsensowności wojny. W „Hokus-pokus” Kurt Vonnegut nie pozostawia wątpliwości względem jego stosunku do wojny w Wietnamie. Główny bohater powieści w trakcie tego arcygłupiego i bestialskiego konfliktu był czymś w rodzaju rzecznika prasowego armii amerykańskiej:

„W Wietnamie rzeczywiście bywałem mózgiem. Oj, bywałem, i to mnie gnębi do dziś. W ostatnim roku służby, kiedy moją amunicją był język, a nie naboje, wymyślałem usprawiedliwienia dla całego zabijania i śmierci, jakich byliśmy sprawcami. Robiły wrażenie nawet na mnie! Jeśli chodzi o śmiertelny hokus-pokus, wzniosłem się na wyżyny geniuszu!
Chcecie wiedzieć, jak zaczynałem swoje przemówienia dla świeżego narybku, który jeszcze nie został przepuszczony przez maszynkę? Prostowałem ramiona, wypinałem pierś, tak żeby było widać wszystkie moje baretki, i ryczałem przez megafon: Słuchajcie mnie, żołnierze, słuchajcie uważnie!
I słuchali, jeszcze jak słuchali.”

Czytaj dalej „Życiowa porażka jest znacznie bardziej prawdopodobna niż życiowy sukces / „Hokus-pokus”, Kurt Vonnegut [ 122 | 2022 ]”

Poważna walka

Gdy myślimy o Jezusie, zazwyczaj wyobrażamy sobie Jego pełne miłości spojrzenie, łagodne odpowiedzi na trudne pytania i wiele wyrozumiałości dla rozmówców. Dlatego wydaje się, że również Jego naśladowcy powinni być zupełnie pokojowo nastawieni do świata. Słyszałem niejedno świadectwo o tym, jak ludzie odnaleźli spokój, gdy zawierzyli życie Chrystusowi. Ich pełne złości i agresji usposobienie zostało całkowicie przemienione. Ale czy chrześcijanie są powołani do tego, by być uśmiechającymi się do wszystkich pacyfistami? Uważna lektura Pisma Świętego nie pozwala utrzymać takiego poglądu. Jeśli słowa Jezusa rzeczywiście wpływają na to jak postrzegamy i rozumiemy to co dzieje się w świecie – musimy przyznać, że trwa wojna:

Nie sądźcie, że przyszedłem przynieść ziemi pokój. Przynoszę nie pokój, ale miecz. (Mateusza 10:34 SNP)

Blisko dwa tysiące lat później, żyjąc w rozwiniętym kraju, w którym od kilku dekad cieszymy się pokojem, można zacząć się zastanawiać nad aktualnością tych słów Jezusa. Dziękujemy przecież Bogu w modlitwach za to, że swobodnie możemy się spotykać w kościele. Nikt nas nie prześladuje z powodu naszej wiary. Nie wsadzają nas do więzień ze względu na głoszenie Dobrej Nowiny. Jednak niech te błogosławieństwa nie uśpią naszej czujności. Nieprzerwanie trwa duchowa wojna, i walka ta będzie trwać aż do czasu ostatecznego zwycięstwa Jezusa gdy powróci w chwale aby osądzić ten świat!

Czytaj dalej „Poważna walka”

Rzeźnia numer pięć, czyli Krucjata dziecięca, czyli Obowiązkowy taniec ze śmiercią, Kurt Vonnegut [7 | 2019]

atypowa ocena: 9/10

9.jpg

Nieczęsto wracam do przeczytanych dawniej książek. Mam ograniczoną ilość czasu i świadomość, że nie zdążę się zapoznać się z wieloma wartościowymi tytułami raczej blokuje mnie by sięgać po co to już znam. Z drugiej strony niejednokrotnie zdarzyło mi się wziąć do ręki książkę wartą mniej od papieru na którym została wydrukowana. Dlatego postanowiłem odświeżyć sobie w tym roku powieści Kurta Vonneguta. Przed laty wywarły na mnie wielkie wrażenie, a niećwiczona przesadnie pamięć pozwala cieszyć się ich treścią jakbym robił to po raz pierwszy.

kurtvonnegutProza Vonneguta jest – przynajmniej dla mnie – pełna paradoksów. Z jednej strony czyta się ją niezwykle lekko, od czasu do czasu parskając pod nosem z dzikiej radości – z drugiej strony nie pamiętam, po której książce ostatnio zrobiło mi się tak ciężko na duszy. Sam autor wydaje się godzić w sobie niezwykłe sprzeczności. Nie wiem czy znam drugiego takiego cynika, który tak mocno pragnie pokoju i dobra dla bliźnich. Rzeźnia numer pięć zdaje się być książką straszliwie poszarpaną, pozbawioną struktury – a jednak to jeden z bardziej przemyślanych majstersztyków jakie trzymałem w rękach. Pisze o bezsensie wojny, a jednocześnie nie jest to wcale książka wojenna – wiele w niej o totalnie abstrakcyjnych podróżach w czasie nie wyłączając z tego kontaktu z obcą cywilizacją w innym wymiarze. Choć nie przepadam za fantastyką i teoretycznie powinno mnie to zniechęcić – uważam, że to jedna z lepszych książek, która nie wprost (a czasem jednak bardzo dosadnie i w punkt) daje nam do myślenia na temat bezsensu tego co się działo w latach 40-tych ubiegłego wieku.

Uważam, że napisanie tej książki było moralnym obowiązkiem Kurta Vonneguta względem społeczeństwa. Myślę, że on też tak uważał, choć potrzebował nabrać dystansu do opisywanych wydarzeń – zajęło mu to ponad 20 lat. Rozmawiając ostatnio z przyjaciółką wspomniałem o tym, że wróciłem po latach do jego książek. Zgodziliśmy się, że każdy powinien się z nimi zapoznać, może świat byłby choć odrobinę mniej zwariowany. A potem doszliśmy do smutnego przekonania, że jako społeczeństwo niczego się nie uczymy. Bo jak to możliwe, że w dzisiejszych czasach po ulicach polskich miast mogą maszerować neonaziści?! Nie uczymy się na błędach i niestety nie wierzę, aby coś w tej kwestii mogło się jeszcze zmienić. Ludzie wciąż się nienawidzą i obmyślają nowe metody pozbawiania życia innych, a przecież upłynęło relatywnie niewiele czasu od wojen światowych. Tak jak wówczas cierpieliśmy z powodu obojętności innych, podobnie dziś my pozostajemy obojętni na to co dzieje się za wschodnią granicą (oraz wieloma innymi granicami). Niestety Pismo Święte się nie myli: „To, co było, znowu będzie, a co się stało, znowu się stanie; nie ma nic nowego pod słońcem” (Księga Kaznodziei Salomona 1,9).

Czytaj dalej „Rzeźnia numer pięć, czyli Krucjata dziecięca, czyli Obowiązkowy taniec ze śmiercią, Kurt Vonnegut [7 | 2019]”