Właściwa droga nie jest łatwa / „Wędrówka Pielgrzyma”, John Bunyan [ 99 | 2022 ]

atypowa ocena: 8/10

NIESTARZEJĄCY SIĘ KLASYK

Po „Wędrówkę Pielgrzyma” sięgnąłem po raz pierwszy już wiele lat temu, a jestem także niemalże pewien, że gdy byłem jeszcze małym chłopcem, fragmenty tej książki czytali mi do snu rodzice. To pod wieloma względami dzieło niezwykłe. Używając prostych ilustracji opowiada o sprawach wagi życia i śmierci (i to w wiecznym wymiarze). Dlatego – choć mój stos książek, które planuję przeczytać, wcale się nie zmniejsza – zdecydowałem się na ponowną lekturę tej klasycznej pozycji Johna Bunyana, która wydana została – uwaga – w 1678 roku!

W mojej pamięci tkwiła zakodowana informacja, że „Wędrówka Pielgrzyma” jest drugą, zaraz po Biblii, najbardziej poczytną książką w historii. Niestety, ale po weryfikacji okazało się, że choć Pismo Święte rzeczywiście znajduje się na szczycie bestsellerów wszechczasów, to jednak na kolejnych miejscach próżno szukać książki Johna Bunyana. Na podium znajdziemy jeszcze „Wyjątki z dzieł przewodniczącego Mao Tse-Tunga” oraz serię J.K. Rowling o „Harrym Potterze”.

To co jest weryfikowalną prawdą na temat „Wędrówki Pielgrzyma” to stwierdzenie, że książka ta przez długie lata pozostawała najpoczytniejszą powieścią chrześcijańską w Anglii, która miała nie tylko przemożny wpływ na twórczość tak wielkich autorów jak C.S. Lewis, Charlotte Bronte, Mark Twain czy John Steinbeck, ale przede wszystkim dotknęła życia setek tysięcy czytelników. Od 1678 roku „Wędrówka Pielgrzyma” przetłumaczona została na ponad sto języków i stale jest wznawiana! Można powiedzieć, że ta książka się nie starzeje, ponieważ opowiada o czymś ponadczasowym. Dlatego wciąż jest chętnie czytana na całym świecie. Choć język i ilustracje nie są „dzisiejsze” to wciąż pozostają zrozumiałe i skłaniają do szczerej refleksji.

Czytaj dalej „Właściwa droga nie jest łatwa / „Wędrówka Pielgrzyma”, John Bunyan [ 99 | 2022 ]”

Niech miłosierdzie zwycięża nad sądem!

Słowo Boże obfituje w cudowne obietnice. Każdy naśladowca Jezusa wielokrotnie doświadczył pocieszenia, które spotkało go dzięki lekturze Pisma Świętego. Czytamy tam przejmujące historie najzwyklejszych ludzi, którzy doświadczali rzeczy nadzwyczajnych: „Dzięki wierze pokonali oni królestwa, zaprowadzili sprawiedliwość, doczekali spełnienia obietnic, zamknęli paszcze lwom, zgasili moc ognia, uniknęli ostrza miecza, wydźwignęli się z niemocy, stali się mężni na wojnie, zmusili do odwrotu obce wojska” (Hbr 11:33-34 ).

Czymś zupełnie naturalnym i co do zasady bardzo dobrym jest to, że gdy znajdziemy na kartach Biblii pocieszenie, zapamiętujemy cenną obietnicę i chętnie się nią dzielimy. Gdy coś pokrzepiło nas w trudnej chwili – ufamy, że taki sam efekt przyniesie w życiu innych. Wynika to z troski i miłości, że posyłamy „nasze ulubione” fragmenty Słowa Bożego tym, którzy przechodzą trudniejsze chwile. Te „klejnoty obietnic Bożych” już przed laty trafiały w formie obrazów na ściany chrześcijańskich domów, a dziś coraz częściej są nadrukowywane na kubki, breloczki, koszulki, długopisy czy też ściągamy je jako tapetę do naszych smartfonów. W tym dobrym – wynikającym z jak najlepszych intencji – zwyczaju kryje się jednak pewne niebezpieczeństwo. Z czasem możemy zgubić pierwotny sens danej obietnicy!

CZY KAŻDA OBIETNICA NAS DOTYCZY?

Wspominam o tym, ponieważ wielokrotnie spotykam się z sytuacjami, gdy ktoś uchwycił się słów, które choć są piękne i pełne nadziei, zostały wypowiedziane w konkretnym kontekście, którego nie wolno nam ignorować. Ogromna rzesza naśladowców Jezusa Chrystusa zmaga się z tym, że tą drogą niestety idą samotnie – małżonkowie, dzieci, rodzice nie tylko nie zdecydowali się powierzyć swojego życia Bogu, ale są często wrogo nastawieni do chrześcijan. Jakże piękne są słowa, które znajdujemy w Dziejach Apostolskich (i jak chętnie przyjmowane i powtarzane): „Uwierz w Pana Jezusa, a będziesz zbawiony – ty i twój dom” (Dz 16:31). Cóż za cudowna obietnica! Jakże chciałbym ją przekazać wszystkim, którzy zmagają się z odrzuceniem (albo przynajmniej obojętnością) w swoich domach! Wierz w Jezusa – to tylko kwestia czasu aż wszyscy członkowie twojej rodziny będą zbawieni, bo tak zapewnia nas Słowo Boże! Ale czy tak jest w istocie?

Czytaj dalej „Niech miłosierdzie zwycięża nad sądem!”

Czy dajesz poznać się po miłości?

Każdy prawdziwy kibic rozgrywek sportowych, ale też i np. zaangażowany odbiorca sztuki, może nam powiedzieć jak cenne są wywiady. Gdy oglądam mecz polskiej reprezentacji, nie wyłączam telewizora zaraz po końcowym gwizdku. Chcę posłuchać rozmowy dziennikarza z naszym selekcjonerem i wybranymi zawodnikami. Podobnie wywiad z autorem nowej książki, gdzie opowiada o swoich ostatnich inspiracjach czy doświadczeniach, pozwala nam lepiej uchwycić istotę i głębszy sens jego dzieła. Ciężko zatem się dziwić, że gdy po Izraelu wędrował Syn Boży, podążały za Nim tłumy i niemalże o wszystko Go wypytywały. Jeden z takich wywiadów dotyczył końca świata – uczniowie chcieli wiedzieć kiedy nastąpi. Kto mógł udzielić lepszej odpowiedzi niż Jezus?

Ku rozczarowaniu części słuchaczy nie podał On konkretnej daty. Gdy jednak wczytamy się w Jego słowa, zobaczymy, że udziela odpowiedzi na postawione pytanie. Mówi, że „koniec nadejdzie, gdy dobra nowina o Królestwie zostanie rozgłoszona po całym zamieszkałym świecie na świadectwo wszystkim narodom” (Mt 24:14). Warto wziąć sobie te słowa do serca, gdyż ze względu na ich autora, możemy mieć pewność, że są prawdą. Oto odpowiedź na nurtujące ludzi pytanie – kiedy nastąpi koniec świata! Uważnie rozważając słowa Jezusa możemy dostrzec, że ludzi u kresu wieków charakteryzować będzie dwojaka postawa. Gdy jedni będą całym sercem angażować się w głoszenie ewangelii wszystkim ludziom (w ten sposób przybliżając powrót Chrystusa w chwale), w tym samym czasie „z powodu szerzącego się bezprawia miłość wielu oziębnie”(Mt 24:12).

Czyż nie jest tak, jak mówił Jezus? Do której grupy się zaliczasz? Masz gorące serce, pełne miłości dla ludzi niepojednanych z Bogiem? Czy bardziej doskwiera Ci zniechęcenie, brak zaufania i „zdrowy dystans” do inicjatyw misyjnych, ponieważ patrząc na to co się dzieje w świecie, ciężko jest zobaczyć sens jakiegokolwiek zaangażowania w ratowanie zagubionych (bo czyż ten świat i tak nie spłonie)? Nie ignoruj tego pytania! Zastanów się, bo odpowiedź ma arcyważne konsekwencje.

Czytaj dalej „Czy dajesz poznać się po miłości?”

Wielki nauczyciel, szaleniec czy Syn Boży? / „Fascynacja Jezusem”, Roland Werner, Guido Baltes [ 77 | 2022 ]

atypowa ocena: 9/10

Jeden z niemieckich recenzentów napisał na temat „Fascynacji Jezusem” bardzo krótką, ale jakże mocną opinię: „Jedna z najlepszych książek (poza Biblią) o Jezusie Chrystusie!”. Zazwyczaj podchodzę sceptycznie do tak formułowanych ocen. Okazuje się jednak, że choć przeczytałem wiele książek o podobnej tematyce, mogę się zgodzić z powyższą opinią. To naprawdę jedna z lepszych książek o Jezusie Chrystusie!

Roland Werner i Guido Baltes to dwóch teologów pochodzących z Niemiec. Stanowią zgrany tandem, a to co stało się spoiwem ich udanej współpracy to fascynacja osobą Jezusa. Mimo, że „nauczyciel z Nazaretu” działał w odległym zakątku imperium rzymskiego, to ciężko kwestionować przemożny wpływ jego życia na dzieje całego świata. Tak jak był kontrowersyjny przed dwoma tysiącami lat, tak nadal potrafi doprowadzić do sporów. Tak jak wielu poszło za nim wtedy, tak i dziś tysiące ludzi powierza mu swoje życie. Wciąż wielu jest jednak takich, którzy kwestionują fakt jego istnienia. Przez teologię przelały się już niejedne fale zwątpienia i poszukiwania „historycznego Jezusa”, które całkowicie wypaczają przekaz biblijny (np. książka Emila Ludwiga z 1928 roku „Syn Człowieczy”). Jaka jest prawda? Czy w ogóle można do niej dotrzeć? Wielu uważa, że nie, choć nigdy nie podjęli rzetelnej próby zbadania „sprawy Chrystusa”. Roland Werner i Guido Baltes jednoznacznie wykazują (również na podstawie źródeł pozabiblijnych, a nawet pozachrześcijańskich), że istnienie Jezusa jest faktem, który trudno kwestionować. Pozostaje pytanie kim tak naprawdę był?

Czytaj dalej „Wielki nauczyciel, szaleniec czy Syn Boży? / „Fascynacja Jezusem”, Roland Werner, Guido Baltes [ 77 | 2022 ]”

A co jeśli desperacja to łaska w przebraniu? / „Nie poddawaj się”, Kyle Idleman [ 74 | 2022 ]

atypowa ocena: 9/10

UWIERZ (ALE NIE W SIEBIE)

To zupełnie normalne, że przechodzimy przez trudniejsze okresy w naszym życiu. Zwłaszcza aura jesienno-zimowa temu sprzyja, więc nie czuję się wyjątkiem, w tym, że miałem ostatnio „słabsze” dni. Dobrze się złożyło, że towarzyszyła mi w tym czasie książka „Nie poddawaj się” Kyle’a Idlemana (nie bardzo wierzę w przypadki). Na samym wstępie pragnę zaznaczyć, że podtytuł: „Wiara, która daje ci siłę, by nie porzucać nadziei, i odwagę, by iść na przód” nie jest zachętą do samorozwoju. Przeciwnie – wzywa do tego, by swoje zaufanie złożyć w Kimś dalece większym, niż wszystko co zdaje się nas zatrzymywać i przytłaczać.

Jeśli mnie znacie, to wiecie, że jestem za delegalizacją coachingu. Nie dlatego, że nie działa. Bynajmniej! Gdybym tak twierdził, byłbym hipokrytą. Pracując w korporacji, przez lata korzystałem z licznych szkoleń. Wiem jak wiele zależy od naszego nastawienia i wiary w to, że coś możemy zrobić. Na jednym z takich szkoleń uwierzyłem, że „ograniczenia znajdują się jedynie w mojej głowie” i mogę rozłupać deskę uderzeniem dłoni. Rzeczywiście to zrobiłem. Zarówno ból ręki jak i deska (którą zachowałem na pamiątkę) były bardzo prawdziwe. Jednak z czasem dotarło do mnie, że wiara w siebie (choć na krótki dystans może dawać zadziwiające rezultaty) koniec końców prowadzi nas na manowce. Trzeba pamiętać, że ponad wszystkim znajduje się Bóg, a wiara ulokowana w Nim jest najlepszą polisą na życie. To przekonanie dzielę z autorem książki „Nie poddawaj się”.

PROSTO Z SERCA I PRZEŻYCIA

Kyle Idleman jest amerykańskim pastorem, który prowadzi zbór w stanie Kentucky. Pisałem o nim więcej przy okazji recenzji książki „Koniec mnie”. „Nie poddawaj się” (wydane w 2019 roku) to bodajże już ósma książka tego pastora. Trzyma wysoki poziom poprzednich, które miałem okazję przeczytać – zarówno w doborze ilustracji jak i głębi duchowych refleksji. To są dwie najmocniejsze strony książek Kyle Idlemana. Literacko – choć nie jest to grafomania – nie spodziewajcie się wielkich fajerwerków. Liczcie się również z tym, że specyficzne poczucie humoru autora nie koniecznie musi wam przypaść do gustu (nawet dla mnie – fana sucharów – niektóre żarty były mocno czerstwe). Jednak nie można odmówić Kyle’owi, że pisze z serca i przeżycia. Przechodząc od akapitu do akapitu, coraz bardziej towarzyszy nam pewność, że ten człowiek wie o czym pisze. Jest w tym prostolinijny, szczery i konfrontujący. A to sprawia, że choć momentami lektura „Nie poddawaj się” może być mało komfortowa, to jeśli odważymy się na zupełną otwartość z samym sobą, może sprawić, że pewne sprawy w naszym życiu ulegną zmianie.

Czytaj dalej „A co jeśli desperacja to łaska w przebraniu? / „Nie poddawaj się”, Kyle Idleman [ 74 | 2022 ]”

Arcyważna lekcja miłości / „Bezpieczna kryjówka”, Corrie ten Boom [ 69 | 2022 ]

atypowa ocena: 9/10

Każdy powinien przeczytać tę książkę. Myślę, że rozpoczynając recenzję od tego stwierdzenia, jasno daję do zrozumienia jak wielką wartość widzę w tej powieści. Nie chodzi mi o styl autorki, wyjątkową kompozycję książki, stosowanie wyszukanych słów czy środków stylistycznych – na tej płaszczyźnie wszystko jest poprawne, ale nie wybitne. Siłą „Bezpiecznej kryjówki” jest jej treść – danie świadectwa niezłomnej miłości, która zamiast zginąć w ogniu 2 Wojny Światowej, stała się jeszcze większa, szersza i czystsza. Czy jest to możliwe, aby po latach przytulić swojego oprawcę? Czy można szczerze współczuć strażnikom obozu koncentracyjnego? Czy w tej dehumanizującej rzeczywistości można nie tylko nie utracić swojego człowieczeństwa, ale wręcz rozwinąć się w trosce o innych? Corrie ten Boom pokazała swoim życiem, że jest to możliwe. Zgodnie z obietnicą złożoną siostrze, która pobytu w obozie zagłady nie przeżyła, opowiada nam ich wspólną historię, tłumacząc skąd czerpać tę ponadnaturalną miłość.

NIGDY WIĘCEJ WOJNY (?)

2 Wojna Światowa należy do najtragiczniejszych zdarzeń w dziejach ziemi. Ogrom tej tragedii wynika z sumy cierpień poszczególnych ludzi. Można było ją przewidzieć, ale zdaje się, że nie można było jej uniknąć. W wojnie tej zogniskowało się to co najgorsze w ludziach. Był to czas ciemności i zwycięstwa zła nad dobrem. Bez krzty entuzjazmu wciąż sięgam po świadectwa ludzi, którzy tę wojnę przeżyli. Nie jestem przecież masochistą by robić to z uśmiechem. Czytanie o tym, jakie piekło potrafił zgotować człowiek człowiekowi, wciąż sprawia ból mojej duszy. Choć moje oczy wilgotnieją, a umysł buntuje się i nie chce dać wiary temu okrucieństwu, wczytuję się w te historie, ponieważ są dla nas przestrogą na przyszłość.

Regularnie bywam na Westerplatte (zazwyczaj oprowadzając tam znajomych). Lubię zatrzymać się przy znajdującym się tam napisie: „NIGDY WIĘCEJ WOJNY”. Mimo, że popieram jego prosty przekaz i nawet podpisałbym petycję o tej treści, to zdaję sobie sprawę, że jest to jedynie pobożne życzenie. Nie chcę być heroldem złych wieści, jednak nie trzeba być prorokiem, aby przewidzieć, że jest to kwestia czasu, gdy skończy się trwający aktualnie „pokój”. O ile możemy w ogóle o nim mówić w obecnej chwili, gdy w niemalże każdej kwestii doszło do całkowitej polaryzacji społeczeństwa, i nie mając wspólnego wroga, kąsamy jedni drugich. Może uodporniliśmy się już na niepokojące doniesienia zza naszej wschodniej granicy, ale wojna przyjdzie. Zwyczajna statystyka, historia i wiele innych znaków na to wskazuje. Pewnie będzie inna niż te minione, z XX wieku, ale podobnie jak wówczas, nasze życie diametralnie może się zmienić z dnia na dzień. I warto o tym pamiętać…

Czytaj dalej „Arcyważna lekcja miłości / „Bezpieczna kryjówka”, Corrie ten Boom [ 69 | 2022 ]”

Nauki o doskonałości chrześcijańskiej, Antonio Rosmini [ 62 | 2021 ]

atypowa ocena: 7/10

Ta niewielka książeczka z pierwszej połowy XIX wieku, dorobiła się miana klasycznego dzieła. Nie uważam tego określenia za nadużycie, ponieważ mimo małej objętości, jest to pozycja wręcz przepełniona głęboką treścią. Można powiedzieć, że „Nauki o doskonałości chrześcijańskiej” to esencja przesłania jakie znajdziemy w ewangeliach. Na tyle mocna esencja, że nie skorzystamy z niej w pełni, jeśli zdecydujemy się na pospieszną lekturę. Podobnie jak silna esencja herbaty wymaga dolania do niej odpowiedniej ilości wody, tak w przypadku książki Antonio Rosminiego, należy do skondensowanej treści przedstawianych prawd, dodać odpowiednią ilość czasu na namysł oraz pogłębioną autorefleksję. Takie zresztą było też od początku założenie samego autora. Książka składa się z siedmiu nauk, a każda z nich podzielona jest na punkty. Dzięki tak klarownemu podziałowi treści na krótkie fragmenty, łatwo nam się zatrzymać nad poszczególnymi częściami tekstu. Z założenia „Nauki o doskonałości chrześcijańskiej” przeznaczone są również do omawiania podczas spotkań z innymi czytelnikami tego dzieła. Podział nauk na punkty zdecydowanie ułatwia dyskusję nad poszczególnymi myślami autora. 

Zanim przejdę do dalszej recenzji samego dzieła, warto napisać kilka słów o Antonio Rosminim. „Nauki o doskonałości chrześcijańskiej” wydane przez PROMIC (Wydawnictwo Księży Mariawitów) zawierają bardzo cenne wprowadzenie autorstwa Pawła Borkowskiego. W swoim opracowaniu (które stanowi de facto 1/3 objętości książki) przedstawia on bardzo dokładnie sylwetkę bł. Antonio Rosminiego. Nie pomija szczegółów, które nie są łatwe, i bez wątpienia niejeden mniej rzetelny redaktor mógłby się zdecydować je przemilczeć. Wprowadzenie Pawła Borkowskiego w swojej pierwszej części pomaga nam lepiej zrozumieć Europę początków XIX wieku. Opisuje ówczesne dążenia tych, którzy kształtowali codzienne życie oraz opowiada o przebudowie starego porządku. Dalej dowiadujemy się, że Rosmini „oprócz wielu wypróbowanych przyjaciół, wiernych uczniów, gorących zwolenników i możnych protektorów, spotykał też w ówczesnych Włoszech ludzi mu nieprzychylnych, a nawet zdecydowanie przeciwnych, i to nierzadko we wpływowych kręgach kościelnych”. Należał on do wybitnych myślicieli i nie bał się prezentować publicznie swoich wizji. Część z głoszonych przez niego postulatów była w tamtym czasie mocno rewolucyjna. Chciał m.in. aby do liturgii wprowadzić języki narodowe, a także „uwolnienia Kościoła od obciążeń doczesnych i materialnych, które mu przeszkadzają w wypełnianiu nadprzyrodzonej misji”. Tego typu postulaty, w czasach, w których Kościół Rzymskokatolicki posiadał rozległe dobra ziemskie, a papieże jako suwerenni władcy Państwa Kościelnego wciąż uczestniczyli w rozgrywkach na scenie politycznej – jak łatwo się domyślić – nie przysporzyły mu wielkiej popularności. Sytuacja ta doprowadziła „do ostrych polemik z poglądami Rosminiego, a nawet wprost do ataków na jego osobę”.

Czytaj dalej „Nauki o doskonałości chrześcijańskiej, Antonio Rosmini [ 62 | 2021 ]”

Co jest prawdą?, Carver Alan Ames [ 47 | 2021 ]

atypowa ocena: 2/10

Żyjemy w epoce post-prawdy. Mówi się o mediach, że to czwarta władza, ponieważ kontrolując przepływ informacji, można z łatwością sterować opinią publiczną. Mnożące się fake-newsy oraz ogólna dezinformacja, sprawiają, że coraz ciężej przychodzi nam w cokolwiek wierzyć. Z rosnącą trwogą obserwuję „rozwój” sytuacji – trudno natrafić w mainstreamowych mediach na rzetelne opracowania tematów, które raz za razem rozpalają społeczeństwo. Prędzej rozwiążemy kolejny durny quiz, który odpowie nam na pytanie jakim warzywem jesteśmy, niż przeczytamy artykuł wynikający z głębokiego, wielowymiarowego zbadania jakiejś kwestii. Po części sami jesteśmy winni tej sytuacji, ponieważ rynek informacji podlega tym samym prawom co inne gałęzie gospodarki (popyt – podaż).

Jestem jednak przekonany, że wciąż wielu ludzi pragnie docierać do weryfikowalnej prawdy. Są tacy, którzy nie zaspokoją się pokazem slajdów z upraszczającym wszystko, krótkim opisem. Nadzieja w tych, którzy mimo bogatej oferty Netflixa wciąż decydują się spędzić wolne popołudnie z książką. Byłem podekscytowany gdy w moje ręce trafiła praca Carvera Alana Amesa – „Co jest prawdą?”. Sam tytuł nawiązuje do pytania zadanego niegdyś Jezusowi przez Piłata. Czy w kontekście naszych czasów nie wydaje się ono nawet bardziej aktualne niż w trakcie procesu Chrystusa? Czy w epoce post-prawdy można na nie odpowiedzieć? Ames deklaruje, że jego książka przedstawia obiektywną prawdę. Odpowiada na „pytania nurtujące wierzących w czasach niepewności i zamętu, w których często zaprzecza się istnieniu niezmiennych wartości”.

Należę do tych, którzy wierzą w istnienie obiektywnej prawdy. Uważam, że Piłat dwa tysiące lat temu zadał pytanie „Co jest prawdą?” kompetentnej osobie. Wierzę, że w nauczaniu Chrystusa można odnaleźć ponadczasową prawdę. Niestety książka Carvera Alana Amesa w wielu punktach mocno się z nią rozmija.

Czytaj dalej „Co jest prawdą?, Carver Alan Ames [ 47 | 2021 ]”

Syn Człowieczy, Emil Ludwig [ 40 | 2021 ]

atypowa ocena: 3/10

Z wielkim zapałem zabrałem się za lekturę książki Emila Ludwiga „Syn Człowieczy”. Przeczytałem już wiele książek dotyczących osoby Jezusa, nie wspominając o wielokrotnej lekturze opisów ewangelicznych. Lubię sięgać po tego typu lektury, by dowiadywać się więcej i coraz lepiej poznawać osobę tego niezwykłego człowieka z Nazaretu. Właśnie na człowieczeństwie Jezusa skupia się Emil Ludwig, podejmując próbę przedstawienia jego biografii w formie powieści.

Emil Ludwig zaistniał w świecie literatury właśnie za sprawą biografii, w których łączył fakty z fikcją oraz pogłębioną analizą psychologiczną opisywanych postaci. Czy wysoki poziom, jaki zaprezentował ten urodzony we Wrocławiu w 1881 roku autor przy biografiach Goethego, Bismarcka i Napoleona, utrzymał pisząc o Jezusie z Nazaretu? Czy w przypadku Syna Człowieczego zastosowanie tej samej metodologii co w życiorysach innych przywódców mogło się powieść? Jest to zadanie dość karkołomne.

Nie jest to pierwsza próba przedstawienia czysto historycznego życiorysu Jezusa. Ludzie chcą widzieć w Jezusie tylko człowieka i dlatego starają się tak tłumaczyć Jego życie,  by pozbawić Go boskości. Powstały nawet legendy o tym, jak Jezus przed rozpoczęciem swojej publicznej służby w wieku około 30 lat, podróżował po Indiach i Japonii, gdzie pobierał nauki u najróżniejszych mędrców. To przecież jedyne wyjaśnienie jego rewolucyjnego nauczania. Skąd ten człowiek miał czerpać swoją mądrość jeśli nie z takich dalekich, kształcących podróży? Pragnienie, by uznawać Go tylko za człowieka, trudno pogodzić z tym, co dowiadujemy się na Jego temat w Ewangeliach oraz innych zachowanych tekstach historycznych. C.S. Lewis tak odnosi się do prób traktowania Jezusa tylko jako bardzo mądrego człowieka: 

„Nie chciałbym, aby ktoś powiedział o Chrystusie tę najbardziej nierozumną rzecz, którą nieraz się o Nim słyszy: „Mogę uznać w Jezusie wielkiego nauczyciela moralności, ale nie przyjmuję Jego stwierdzenia, że jest Bogiem”. Akurat tego nie wolno nam mówić. Ktoś, kto byłby tylko człowiekiem, a zarazem mówił takie rzeczy jak Jezus, nie mógłby być wielkim nauczycielem moralności. Byłby albo szaleńcem (…), albo szatanem z piekła rodem. Trzeba wybierać. Ten człowiek albo był i jest Synem Bożym – albo szaleńcem, lub czymś jeszcze gorszym. Możesz kazać Mu się zamknąć jako głupkowi, możesz na Niego napluć i zabić Go jako wcielonego demona, albo możesz upaść Mu do stóp i nazwać Go Panem i Bogiem. Ale nie prawmy protekcjonalnych bzdur, że był wielkim człowiekiem i nauczycielem. Tej możliwości nam nie zostawił. Ani wcale nie zamierzał”.

Czytaj dalej „Syn Człowieczy, Emil Ludwig [ 40 | 2021 ]”

CZY JESTEŚMY RAZEM? Katolicyzm okiem protestanta, R.C.Sproul [ 27 | 2021 ]

atypowa ocena: 8/10

Zdarza się, że tytuły książek po które sięgam są bardzo enigmatyczne, niewiele mają wspólnego z treścią, a czasem są wręcz mylące. W przypadku tej pozycji Roberta Charlesa Sproula tytuł dokładnie oddaje jej treść. Autor patrząc na katolicyzm z perspektywy protestanta odpowiada na pytanie: Czy jesteśmy razem? W dobie postępującej sekularyzacji i rozwoju ruchów ekumenicznych pytanie to jest jak najbardziej na czasie, a odpowiedź brzmi: Nie, w kwestiach wiary nie jesteśmy razem. Udawanie, że znikły podziały, które doprowadziły do XVI-wiecznej reformacji byłoby wyrazem wielkiej obłudy.

Tak w największym skrócie można by streścić książkę tego amerykańskiego duchownego i teologa prezbiteriańskiego. Ale nie jest tak, że R.C. Sproul jest po prostu przeciwnikiem ekumenii. Kilkakrotnie podkreśla w swojej książce, że chętnie będzie współpracował z katolikami w różnych inicjatywach. Nie widzi przeciwskazań aby działać wspólnie np. dla dobra lokalnej społeczności. Rozróżnić jednak trzeba przyjacielskie stosunki od deklarowania jedności w kwestiach wiary. Głęboka linia podziału, która tak wyraźnie zarysowała się za czasów Lutra nie zniknęła. Kościół Rzymskokatolicki nie tylko nie zmienił swojego nauczania, ale w wielu kwestiach wręcz je zaostrzył w kolejnych dokumentach wydawanych przez Watykan. W czasach gdy tak bardzo należy dbać o poprawność wypowiedzi, aby nikogo nie urazić, wyartykułowanie głośno opinii, że katolicy i protestanci nie są razem wydaje się być niewłaściwe, żeby nie powiedzieć, że niebezpieczne. Można tak myśleć, ale po co o tym pisać książkę!? Faktycznie „niewygodność” i „niepoprawność” tej pozycji sprawiają, że pomimo pięknego wydania, niełatwo znaleźć ją w ofercie (nawet chrześcijańskich) księgarń.

Czytaj dalej „CZY JESTEŚMY RAZEM? Katolicyzm okiem protestanta, R.C.Sproul [ 27 | 2021 ]”