Podróż do sedna życia, nim nastąpi zapomnienie / „Cały ten błękit”, Melissa Da Costa [ 194 / 2025 ]

atypowa ocena: 9/10

„Mieli szczęście. On ma szczęście, że jest tu dziś wieczorem, pośrodku ruin kamiennego szałasu. Ma szczęście, że odbywa tę podróż. Ma poniekąd szczęście, że wie, że wkrótce umrze. W przeciwnym razie nigdy nie zdecydowałby się na wyjazd, na podróż do wnętrza siebie, żeby zobaczyć wszystko inaczej.
Nigdy wcześniej  nie doświadczył takiego poczucia spełnienia i wdzięczności wobec Wszechświata. Owszem, umrze, ale jest tu dziś wieczorem i zrozumiał mnóstwo rzeczy. Nie jest do końca pewien, ale ma wrażenie, że właśnie sobie wybaczył”.

Są takie książki, które czyta się bardziej sercem niż umysłem. Powieści, które dotykają najczulszych strun, zmuszają do zatrzymania i głębokiej refleksji nad tym, co w życiu jest naprawdę ważne. „Cały ten błękit” autorstwa Melissy Da Costy to właśnie tego typu książka –poruszająca, mądra i szkląca oczy. To powieść, która zostaje z czytelnikiem na długo po przewróceniu ostatniej strony. Sporo czasu minęło od kiedy ostatnio natrafiłem na tego typu powieść, której nie chciałem kończyć.

Melissa Da Costa to francuska pisarka, która zdobyła ogromną popularność dzięki swojej niezwykłej umiejętności tworzenia głęboko emocjonalnych i chwytających za serce opowieści. Ponad 1 500 000 sprzedanych egzemplarzy we Francji o czymś świadczy. I spokojnie, nie jest ona odpowiednikiem Remigiusza Mroza z kraju bagietek. Jej książki poruszają ważne tematy, takie jak miłość, strata, nadzieja, siła ludzkiego ducha i poszukiwanie sensu życia, zawsze z wielką wrażliwością i psychologiczną wiarygodnością. Melissa Da Costa potrafi pisać o trudnych sprawach w sposób, który nie przytłacza, a wręcz przeciwnie – niesie pocieszenie i nadzieję.

PODRÓŻ W CIENIU ZAPOMNIENIA

Głównym bohaterem powieści jest Émile, który otrzymuje druzgocącą diagnozę: agresywna, wczesna postać choroby Alzheimera. Zamiast poddać się i spędzić ostatnie chwile w szpitalu, Émile podejmuje odważną decyzję – postanawia wyruszyć w ostatnią podróż.

Kupuje starego kampera i zamieszcza ogłoszenie, szukając towarzysza tej niezwykłej wyprawy. Odpowiada mu Joanne, młoda dziewczyna skrywająca własne rany i tajemnice, również pragnąca uciec od swojej przeszłości. Ich wspólna droga, wiodąca w stronę Pirenejów, staje się podróżą nie tylko fizyczną, ale przede wszystkim w głąb siebie i ku drugiemu człowiekowi.

Akcja zawiązuje się bardzo szybko, już od pierwszych stron. Co było dla mnie zaskakujące, zważywszy na to, że nie jest to krótka powieść. Potem autorka prowadzi grę z czytelnikiem, gdzie narracja przyspiesza i zwalnia, w zależności od tego, na co chce zwrócić naszą uwagę.

Ich wspólna podróż kamperem staje się osią narracji. To fizyczne przemieszczanie się przez malownicze krajobrazy jest jednocześnie głęboką podróżą wewnętrzną obojga bohaterów. Émile mierzy się z wizją postępującego zapomnienia i kończącego się czasu, ucząc się żyć chwilą. Joanne pozostaje skryta, ale powoli zaczyna wychodzić z pancerza, który skrywa jej wrażliwość. Choć początkowo różni ich niemal wszystko, w drodze tworzy się między nimi niezwykła więź – oparta na wzajemnym wsparciu i pragnieniu odnalezienia sensu w obliczu kruchości istnienia. Łączy ich też pewna niezwykła umowa – ale o tym przeczytajcie sami.

EMOCJE PISANE Z CZUŁOŚCIĄ

Styl Melissy Da Costy w tej powieści jest absolutnie nietuzinkowy. Autorka pisze z wielką wrażliwością, poetycko i ze swoistą czułością dla swoich bohaterów. Potrafi z subtelnością oddać najdelikatniejsze niuanse emocji – strach Émile’a przed utratą pamięci, ból Joanne, rodzącą się między nimi bliskość, chwile czystego szczęścia i piękna odkrywanego w prostych gestach i otaczającej ich naturze. Jednocześnie powieść pozbawiona jest rażącego patosu.

„I jeszcze w tym samym momencie, kiedy to mówi, myśli, że istotnie właśnie zepsuł piękno chwili. On bynajmniej  nie jest wierszem. Jest zwyczajną puszką makreli, jak ta, którą trzyma w ręce. Joanne jest delikatna jak zachód słońca, a on pragmatyczny jak puszka makreli”.

Jej proza jest lekkostrawna i niebywale wciągająca. Sprawia, że czytelnik natychmiast zanurza się w świat przedstawiony i podróżuje razem z Émile’em i Joanne. Opisy krajobrazów, przez które wiodą ich drogi, są malarskie i stają się odzwierciedleniem stanów emocjonalnych bohaterów. Da Costa pisze o trudnych tematach, skupiając się na duchowym wymiarze doświadczeń spotykających bohaterów.

Tytułowy „błękit” staje się symbolem – nieba, morza, ale też spokoju, nadziei i możliwości odnalezienia piękna i sensu, nawet gdy horyzont życia się zawęża. Melissa Da Costa pokazuje, że nawet w obliczu nieuchronnego końca można żyć pełnią, odnajdywać radość w drobnych rzeczach i tworzyć głębokie więzi, które przetrwają fizyczne zniknięcie.

WERDYKT

„Cały ten błękit” Melissy Da Costy to piękna i głęboko poruszająca powieść. To opowieść o podróży – dosłownej i metaforycznej – w poszukiwaniu sensu, gdy życie stawia nas w obliczu największych wyzwań. Historia Émile’a i Joanne jest przypomnieniem o kruchości życia, ale przede wszystkim o sile ludzkich więzi, które mogą rozkwitnąć nawet w najciemniejszych chwilach. Gorąco polecam tę książkę do wszystkich, którzy szukają w literaturze czegoś więcej niż rozrywki. Przygotujcie chusteczki, ale przygotujcie się też na dużą dawkę piękna i nadziei. To literacka perła.

Dodaj komentarz