atypowa ocena: 7/10

Jakże brutalne są te opowiadania. Obraz Rosji odmalowany przez Glukhovskiego jest zatrważający, ale czy i rzeczywistość taka nie jest? Autor, który kojarzy się głównie z nurtem literatury postapokaliptycznej („Metro 2033”) zabiera nas w dziką podróż po swojej ojczyźnie, gdzie trudno stwierdzić co jest jawą, a co (złym) snem. Wszystko spowite jest mgłą i złowrogim chłodem – granice się tu zacierają. Jeśli Rosja to stan umysłu – bez dwóch zdań wymaga izolacji, czego w coraz większym stopniu stajemy się świadkami.
AUTORZY WYKLĘCI
Wiem, że wszystko co pochodzi z Rosji jest aktualnie złe. Jesteśmy w tym co prawda hipokrytami, bo nadal importujemy rosyjski gaz i wiele innych dóbr, jednak jednoznacznie opowiadając się po stronie suwerenności Ukrainy, zaczęliśmy gardzić wszystkim co rosyjskie. Embargo dotyczy również literatury i znam sporo osób, które postanowiło nie czytać już Dostojewskiego czy Tołstoja. Co w takim razie zrobić z takimi rosyjskimi autorami, którzy odrzucani są w swojej ojczyźnie? Julija Jakowlewa napisała trylogię kryminalną, która uderza w ZSRR. Teraz Dmitry Glukhovsky, ceniony dotychczas zarówno w Rosji jak i poza nią, traktowany jest wśród rodaków jako „agent obcego wywiadu”. Czy doczekaliśmy czasów autorów wyklętych? Tych, których wolno czytać na wschodzie, nie wypada czytać na zachodzie. I vice versa…
