Nie wybiorę się do Australii / „Związek grzebie swoich zmarłych. Wybór opowiadań”, Henry Lawson [ 112 | 2022 ]

atypowa ocena: 3/10

Może przesadą byłoby stwierdzenie, że po opowiadania Henrego Lawsona sięgałem pełen ekscytacji, jednak niewątpliwie towarzyszyła mi ciekawość i duży kredyt zaufania, wszak według wydawcy jest to „jeden z najwybitniejszych pisarzy Australii”. Takie zapewnienie wydawało się być wystarczającym gwarantem, że oto sięgam po książkę niebanalną. Pomyślałem, że przecież Australia to olbrzymi kontynent, więc – na Boga – „jeden z najwybitniejszych pisarzy całej Australii”, to musi być talent pierwszej próby, nie licząc już nawet porównywania go (również przez wydawcę) do Ernesta Hemingwaya.

Gdy jednak czytałem opowiadanie za opowiadaniem – czar szybko prysł. Zacząłem się nawet zastanawiać nad tym, czy aby może nie jest tak ciężko zostać najwybitniejszym pisarzem jeśli się przeprowadzimy do Australii? To potężny obszar, ale mieszka tam znacznie mniej ludzi niż w Polsce. Obecnie liczy sobie około 25 milionów mieszkańców, ale trzeba wziąć poprawkę na to, że w okresie gdy tworzył Henry Lawson było to raptem około 5 milionów osób! I prawdopodobnie niewielu – zważywszy na opisywane w opowiadaniach okoliczności – trudniło się wówczas pisaniem.

Czytaj dalej „Nie wybiorę się do Australii / „Związek grzebie swoich zmarłych. Wybór opowiadań”, Henry Lawson [ 112 | 2022 ]”

Głos wołającego na spalonej ziemi / „Czarne lato. Australia płonie”, Szymon Drobniak [ 86 | 2022 ]

atypowa ocena: 6/10

Nietypowo rozpocznę od fragmentu z książki:

„W styczniu  2020 roku,  jeszcze  długo  przed  zniknięciem  ostatnich  dymiących  plam  lasu  i buszu,  australijski  rząd  ogłosił,  że  pożary  będą  kosztować  ten  kraj  przynajmniej  sto  miliardów  dolarów.  Sto  miliardów  w pracy  strażaków,  w zniszczonych  budynkach,  w spalonym  drewnie,  które  można  by  sprzedać.  Ciekawe,  na  ile  wyceniliby  każde  indywidualne  życie  dotknięte  ogniem,  niezależnie  od  jego  taksonomicznej  przynależności.
Na  to  niestety  nie  starczyło  już  miejsca  w tabelach  i na  pnących  się  stromo  w górę  wykresach.”

Nie jest łatwo ocenić mi ten reportaż. Muszę przyznać, że w kilku miejscach mocno mnie irytował, ponieważ bardziej przypominał autobiografię autora, niż próbą opisu (i zrozumienia przyczyn) potężnych pożarów, które nawiedziły Australię na przełomie 2019 i 2020 roku. Nie mogę się jednak przyłączyć do chóru krytyki, która w Internecie wytknęła już wszelkie mankamenty tej pozycji, łącznie z (naprawdę czytałem taką recenzję!) okładką, na której są – o zgrozo! – lamy, a wszyscy wiemy, że bardziej odpowiednie byłyby misie koala!

Wiele zależy od naszego nastawienia. Jeśli wybaczymy Szymonowi Drobniakowi to, że zatytułował książkę „Czarne lato. Australia płonie”, a następnie snuje swoją narrację pisząc o Covidzie, podróżowaniu, śladzie węglowym, kwarantannie i marnowaniu energii – możemy wiele skorzystać z tej lektury. Sam zresztą zaznacza we wstępie, że nie jest to typowy reportaż o liniowej fabule. Nie przedstawia tylko suchych faktów, które znajdziemy w Internecie. On dosłownie snuje opowieść, w której znajdziemy po trosze wszystkiego – konkretnych danych, wspomnień, fabularyzowanych wywiadów ale również najzwyczajniejszych narzekań i zupełnie niezwyczajnych legend.

„Nie  próbujcie  czytać  Czarnego  lata, poszukując  jakiejś  linearnej  fabuły.  Każdy  rozdział  to  część  większej  układanki –  ale  też  kawałek  mający  własne  życie.  Możecie  więc  skakać  między  nimi  do  woli,  nie  stracicie  przez  to  żadnego  ukrytego  wątku –  nie  ma  go  tutaj.  Potraktujcie  te  wszystkie  historie  jak  odblaski  majaczące  na  powierzchni  tej  kryształowej  kuli.  Strzępy  waszego  własnego  losu.”

Czytaj dalej „Głos wołającego na spalonej ziemi / „Czarne lato. Australia płonie”, Szymon Drobniak [ 86 | 2022 ]”