atypowa ocena: 7/10

Naprawdę niewiele jest książek, do których wróciłem aby przeczytać je kolejny raz. Na tym niedużym stosiku znajduje się jednak ta pozycja C.S. Lewisa. Pamiętam, że po pierwszej lekturze lata temu oceniałem ją na pełne 10/10. Z perspektywy lat i może zawyżonych oczekiwań przez dawne wspomnienia – tym razem aż tak bardzo się nie zachwyciłem. Jednak wciąż 7/10 to ocena, którą można uznać za solidną rekomendację – naprawdę warto!
Dlaczego po latach wróciłem do tej książki? C.S. Lewis jest znany głównie z tego, że napisał Opowieści z Narnii (przynajmniej polskim czytelnikom). Jednak ja osobiście znacznie bardziej cenię go za jego dzieła z pogranicza teologii / apologetyki chrześcijańskiej. To prawdziwy Pisarz (przez wielkie P) i wybitny umysł. Czytając jego Chrześcijaństwo po prostu czy też Cztery miłości co kilka stron przymykałem oczy i potakiwałem głową. Pisać w zrozumiały sposób o rzeczach wymykających się naszemu rozumowi – to rzecz wielka i zasługująca na uznanie. Mieszane uczucia miałem oddając się lekturze Błądzenia pielgrzyma ale to pewnie dlatego, że razem z nim gdzieś się pogubiłem (może przyjdzie czas by powrócić i do tych książek). Lubię czytać książki autorów, którzy szczerze i głęboko wierzą Biblii. To daje się uchwycić w myślach sklejających poszczególne zdania, tak jak i można to zauważyć w życiu takiej osoby. C.S. Lewis jest postacią nietuzinkową i to wcale nie dlatego, że był jednym z najbliższych przyjaciół Tolkiena. Gdyby nawet go nie znał i nie napisałby żadnego „bestsellera” i tak warto go poznać. Oczywiście nie będę tu przybliżał jego sylwetki bo wszystko można znaleźć na dziesiątkach stron. Polecam natomiast autobiografię – Zaskoczony radością.
