Listy starego diabła do młodego, C.S. Lewis [11 | 2020]

atypowa ocena: 7/10

Naprawdę niewiele jest książek, do których wróciłem aby przeczytać je kolejny raz. Na tym niedużym stosiku znajduje się jednak ta pozycja C.S. Lewisa. Pamiętam, że po pierwszej lekturze lata temu oceniałem ją na pełne 10/10. Z perspektywy lat i może zawyżonych oczekiwań przez dawne wspomnienia – tym razem aż tak bardzo się nie zachwyciłem. Jednak wciąż 7/10 to ocena, którą można uznać za solidną rekomendację – naprawdę warto!

Dlaczego po latach wróciłem do tej książki? C.S. Lewis jest znany głównie z tego, że napisał Opowieści z Narnii (przynajmniej polskim czytelnikom). Jednak ja osobiście znacznie bardziej cenię go za jego dzieła z pogranicza teologii / apologetyki chrześcijańskiej. To prawdziwy Pisarz (przez wielkie P) i wybitny umysł. Czytając jego Chrześcijaństwo po prostu czy też Cztery miłości co kilka stron przymykałem oczy i potakiwałem głową. Pisać w zrozumiały sposób o rzeczach wymykających się naszemu rozumowi – to rzecz wielka i zasługująca na uznanie. Mieszane uczucia miałem oddając się lekturze Błądzenia pielgrzyma ale to pewnie dlatego, że razem z nim gdzieś się pogubiłem (może przyjdzie czas by powrócić i do tych książek). Lubię czytać książki autorów, którzy szczerze i głęboko wierzą Biblii. To daje się uchwycić w myślach sklejających poszczególne zdania, tak jak i można to zauważyć w życiu takiej osoby. C.S. Lewis jest postacią nietuzinkową i to wcale nie dlatego, że był jednym z najbliższych przyjaciół Tolkiena. Gdyby nawet go nie znał i nie napisałby żadnego „bestsellera” i tak warto go poznać. Oczywiście nie będę tu przybliżał jego sylwetki bo wszystko można znaleźć na dziesiątkach stron. Polecam natomiast autobiografię – Zaskoczony radością.

Rupert poleca autobiografię C.S. Lewisa

Dlaczego po latach wróciłem akurat do Listów starego diabła do młodego? Nie tak dawno natrafiłem na facebooku na rzekomy cytat z tej książki, który miał wskazywać, że już w czasie II Wojny Światowej C.S. Lewis przewidział pandemię, restrykcje światowych rządów i wpływ tego wszystkiego na społeczeństwa. Mało tego – upatrywał w tym działania diabła! Trzeba przyznać, że cytat jest bardzo sugestywny, i mógłby nawet być lekko przerażający gdyby był prawdziwy:

„Jeden młody diabeł zapytał starego: Jak ci się udało zaprowadzić do piekła aż tyle dusz? Stary diabeł odpowiedział: Wzbudziłem w nich strach! Odpowiedział młody: Super robota! A czego się bali? Wojen? Głodu?

Odpowiedział stary: Nie, bali się choroby!

Na to młody: Czy to znaczy, że nie zachorowali? Nie umarli? Nie było dla nich ratunku?

Stary odpowiedział: ależ nie,… zachorowali, umarli, a ratunek był. Młody diabeł zdziwiony odpowiedział : to w takim razie nie rozumiem???

Stary odpowiedział:

Wiesz oni wierzyli, że jedyną rzeczą, którą muszą zatrzymać każdym kosztem przy sobie jest ich życie. Przestali się przytulać, witać ze sobą. Oddalili się od siebie. Zrezygnowali ze wszystkich kontaktów społecznych i z wszystkiego co było ludzkie! Później skończyły im się pieniądze, stracili pracę, ale to był ich wybór, bo bali się o swoje życie, dlatego zrezygnowali z pracy nie mając nawet chleba. Wierzyli ślepo we wszystko, to co słyszeli i czytali w gazetach. Zrezygnowali z wolności, nie wychodzili z własnych domów dosłownie nigdzie. Przestali odwiedzać rodzinę i przyjaciół. Świat zamienił się w taki obóz koncentracyjny bez przymuszania ich do niewoli. Zaakceptowali wszystko!!!

Tylko dlatego, by przeżyć chociaż jeszcze jeden mizerny dzień…. I tak żyjąc, umierali każdego dnia!!! I właśnie w taki oto sposób było mi bardzo łatwo zabrać ich mizerne dusze do piekła…C.S. Lewis – „Listy starego diabła do młodego” książka z 1941.”

Być może i ktoś z was natrafił na ten „cytat”, otrzymał go w wiadomości prywatnej, a może nawet rozsyłał dalej. Okazuje się, że to typowy „fake”.
(więcej na: https://fakenews.pl/zdrowie/listy-starego-diabla-do-mlodego-a-koronawirus-falszywe-cytaty/ ).

Jakoś dziwnie w środku ukłuło mnie to, że ktoś wykorzystuje jednego z moich ulubionych autorów by oszukiwać ludzi. Rozumiem, że można mieć różne poglądy dotyczące obecnych wydarzeń – można wierzyć lub nie wierzyć w podawany przekaz, ale używanie kłamstwa w tej formie to niskich lotów manipulacja. Z drugiej strony zabolało mnie to jak bardzo obnaża to prawdę o dzisiejszych czasach i naszym lenistwie. W dobie powszechnego dostępu do informacji, gdzie wyjątkowo łatwo zweryfikować takie oszustwo mało kto zadał sobie ten trud, gdy w tym samym czasie tysiące ludzi bezkrytycznie udostępniło ten „cytat” w swoich mediach społecznościowych. Pokazuje mi to, że gdy coś współgra z naszymi poglądami – przyjmujemy to bezkrytycznie. I niestety jesteśmy leniwi – jakoś ciężko znaleźć w sobie potrzebne pokłady energii by zbadać coś na własną rękę. Z przerażeniem oglądałem relacje dziennikarza onetu podczas Strajku Kobiet w Warszawie, gdzie z przeprowadzanych wywiadów jasno wynikało, że naprawdę znikomy ułamek zgromadzonych manifestantów zadał sobie trud przeczytania wyroku TK i w ogóle wiedział „o co tam chodzi”. Pewnie takie same są przyczyny tego, że ludzie w lubością udostępniają różne „chrześcijańskie” motywacje, które są sprzeczne z Pismem Świętym, a jednocześnie nie znajdują w sobie samych motywacji chociażby na tyle by wytrzeć swój egzemplarz Biblii z kurzu.

Cóż, taki mamy klimat…

Wracając do Listów starego diabła do młodego – ktokolwiek uważnie przeczytał tę książkę nawet po latach nie dałby się nabrać na cytowaną powyżej mistyfikację. Ani to język C.S. Lewisa, ani konwencja w jakiej utrzymana jest książka. Ponieważ sięgamy po zbiór listów. Nie ma  tam dialogów. To z kolejnych listów możemy domyślać się ewentualnych odpowiedzi młodego diabła. My czytamy (jak wskazuje tytuł) jedynie listy tego starszego, w których sprzedaje swoją wiedzę na temat tego w jaki sposób przeciągać ludzi na swoją stronę. Ta forma jest bardzo ciekawa dla czytelnika, zwłaszcza gdy może pewne diabelskie mechanizmy ataków utożsamić ze swoimi doświadczeniami, z którymi zmagał się w życiu. Pobudza to do refleksji – a to chyba najwyższy cel tego typu lektury. Takie zamierzenie przyświecało też C.S. Lewisowi.

C.S. Lewis podczas pracy

Te 31 listów przeniesie nas do Wielkiej Brytanii, której grozi widmo wojny. Nie będę ukrywał, że mnie jako Polaka lekko zniesmaczyło takie ujęcie tematu w 1941 roku. Zwłaszcza, że już w 1939 bardzo oczekiwaliśmy wsparcia Brytyjczyków w tej wojnie, która teraz im zagraża. Krętacz jest stryjem młodego diabła, który dopiero otrzymuje pod swoją opiekę pierwszych ludzi. W nasze ręce dziwnym trafem trafiły listy, w których opisuje najróżniejsze taktyki nękania ludzi. Nie będę ich tu opisywał – bo książka nie jest długa i na spokojnie do „łyknięcia” w kilka wieczorów.

Ku zachęcie jedynie dodam, że znacznie łatwiej bronić się przed atakami gdy znamy taktykę oponenta. Z Listów starego diabła do młodego dowiesz się o kilku podstępnych ruchach…

A na koniec kilka wybranych przeze mnie, PRAWDZIWYCH cytatów.
Drobna uwaga – książka pisana jest z perspektywy diabła, więc „Nieprzyjaciel” oznacza w tych listach Boga:

Rupert poleca na zimowe wieczory.

O piekle:

Piekło musimy przedstawiać jako stan, gdzie każdy jest wiecznie zajęty swoją własną godnością i awansem, gdzie każdy ma do kogoś pretensje i gdzie każdy pochłonięty jest śmiertelnie poważnymi uczuciami zazdrości, własnej ważności i urazy. To przede wszystkim.

Największe zło nie dzieje się obecnie w owych nędznych „spelunkach przestępstwa”, które lubił opisywać Dickens. Nawet nie w obozach koncentracyjnych i obozach pracy. Tam spotykamy się z jego końcowym rezultatem. Rodzi się ono i jest wprowadzane w życie (wnioskowane, popierane, wykonywane i protokołowane) w schludnych, wyłożonych dywanami, ogrzanych i dobrze oświetlonych biurach, przez spokojnych ludzi w białych kołnierzykach, z przyciętymi paznokciami i gładko wygolonymi policzkami, którzy nie muszą podnosić swego głosu. Stąd, rzecz dość naturalna, moim symbolem Piekła jest coś w rodzaju biurokracji państwa policyjnego lub biura do cna znikczemniałego koncernu przemysłowego.

O post-prawdzie:

Mogłoby tak być, gdyby żył kilka wieków wcześniej. W tamtych bowiem czasach ludzie orientowali się jeszcze doskonale, czy jakaś rzecz jest udowodniona, czy nie; a jeśli coś było udowodnione, to rzeczywiście w tu wierzyli. Myślenie łączono wówczas jeszcze z czynem i z gotowością zmiany sposobu życia w zależności od wyniku przeprowadzonych rozumowań. Lecz dzięki prasie codziennej i innym podobnym środkom oddziaływania w znacznej mierze zmieniliśmy ten stan rzeczy. Twój pacjent już od wczesnej młodości przywykł do tuzina kłębiących mu się w głowie i sprzecznych z sobą teorii filozoficznych. Doktryny w jego pojęciu nie dzielą się w pierwszym rzędzie na „prawdziwe” lub „fałszywe”, lecz na „akademickie” lub „praktyczne”, „przeżyte” lub „współczesne”, „konwencjonalne” lub „bezwzględne”. Żargon, nie argument jest Twoim najlepszym sprzymierzeńcem w utrzymaniu go z dala od Kościoła. Nie trać czasu na przekonywanie go, że materializm jest prawdziwy! Zapewniaj go, że jest silny, nieugięty, odważny – że jest filozofią przyszłości. Te rzeczy bowiem są dla niego istotne.

O taktyce:

W niektórych stuleciach panuje duch obojętności i zadowolenia z siebie i wtedy naszym zadaniem jest jeszcze bardziej ten stan senności pogłębiać. Inne stulecia, a jednym z takich jest obecne, mają charakter niezrównoważony, skłonne są do rozbicia na partie i wówczas zadaniem naszym jest wszelkie różnic jeszcze bardziej zaogniać. Każda grupa ludzi związana jakimiś interesami, których inni nie lubią lub ignorują zmierza do wytworzenia w swoim gronie cieplarnianej atmosfery wzajemnej adoracji, a w stosunku do świata zewnętrznego wykazuje wiele pychy i nienawiści, nie odczuwając z tego powodu wstydu, jako że patronuje im „Sprawa”, a ta, w ich przekonaniu, pozbawiona jest charakteru osobistego. Dzieje się tak nawet wówczas, gdy ta mała grupa już z założenia swego ma służyć osobistym celom Nieprzyjaciela. Pragniemy, by Kościół był mały nie tylko dlatego, by mniej ludzi mogło poznać Nieprzyjaciela, lecz również dlatego, by Ci, którzy Go już znają, przesiąknęli tą charakterystyczną dla tajnego stowarzyszenia lub kliki atmosferą niespokojnego napięcia i defensywnego faryzeizmu. Sam Kościół naturalnie jest mocno strzeżony i nigdy jeszcze nie udało się nam nadać mu. wszystkich cech kliki, lecz drugorzędne stronnictwa należące do Kościoła często wydawały owoce godne podziwu, i to począwszy od zwolenników Pawła i Apollona w Koryncie, a skończywszy na Wysokim i Niskim Stronnictwie w Kościele anglikańskim.

O kościele w służbie diabła:

Subtelnymi zabiegami doprowadź go spokojnie i stopniowo do tego stadium, w którym religia staje się tylko częścią „sprawy” i w którym chrześcijaństwo ceni się głównie za to, że dostarcza ono wybornych argumentów na rzecz brytyjskiej akcji wojennej bądź na rzecz Pacyfizmu. Postawa, której musi zapobiec, to ta, w której sprawy doczesne traktuje się przede wszystkim jako przedmiot posłuszeństwa. Skoro raz uczynisz Świat celem, a wiarę środkiem do celu, to niemal zdobyłeś już swego człowieka, a to, jakiego rodzaju światowy cel sobie obrał, nie ma już większego znaczenia. Byle tylko zebrania, broszury, plany działania, ruchy ideowe, sprawy i krucjaty znaczyły dla niego więcej niż modlitwa, sakramenty i miłosierdzie, a będzie nasz – a im bardziej będzie „religijny” (w tym rozumieniu), tym pewniej będzie nasz.

O tym dlaczego przechodzenie trudności w naszym życiu jest czymś potrzebnym:

Otóż może Cię to zdziwić, gdy dowiesz się, że w Jego wysiłkach, zmierzających do trwałego zawładnięcia duszą ludzką, liczy On nawet więcej na doliny niż na szczyty; niektórzy z Jego szczególnych ulubieńców przeszli przez dłuższe i głębsze doliny niż ktokolwiek inny. Uzasadnienie jest następujące. Dla nas istota ludzka jest przede wszystkim żerem; naszym celem jest wchłonąć jej wolę w naszą, powiększyć sferę naszej osobowości jej kosztem. Lecz posłuszeństwo, którego Nieprzyjaciel wymaga od ludzi, jest czymś zupełnie innym. Trzeba się pogodzić z faktem, że całe to rozprawianie o Jego miłości do ludzi i o tym, że Jego służba jest całkowitą wolnością, nie jest tylko (jakby się w to chciało wierzyć) czczą propagandą, lecz przerażającą prawdą. On naprawdę chce zapełnić wszechświat mnóstwem małych wstrętnych kopii samego Siebie – stworzeń których życie, w miniaturowej skali, będzie jakościowo podobne do Jego, nie dlatego, że je wchłonął, lecz dlatego, że ich wola dobrowolnie dostosowuje się do Jego woli. My potrzebujemy bydła, które w końcu mogłoby stać się żerem; On potrzebuje sług, którzy w końcu mogliby stać się synami. My chcemy chłonąć, On chce rozdawać. W nas jest pustka i chcielibyśmy ją zapełnić; On jest pełny i przelewa się. Celem naszej walki jest świat, w którym Nasz Ojciec z Otchłani wchłonąłby w siebie wszelkie pozostałe istoty; Nieprzyjaciel pragnie, aby świat był pełen istot z Nim wprawdzie zjednoczonych, lecz mimo to zachowujących swą odrębność. I tutaj właśnie doliny mają do spełnienia swą rolę. Musiałeś się temu nieraz dziwić, dlaczego Nieprzyjaciel nie czyni większego użytku z Swej mocy, by Jego obecność była dla duszy ludzkiej odczuwalna w dowolnie obranym przez Niego stopniu i momencie. Lecz teraz rozumiesz, że sama natura Jego zamysłu nie pozwala Mu posłużyć się w działaniu tym, co jest Nieodparte i Bezsporne. Samo obezwładnienie ludzkiej woli (a dokonałoby tego każde odczucie Jego obecności, z wyjątkiem najsłabszego i najbardziej złagodzonego) byłoby dla Niego rzeczą Bezużyteczną. On nie może zadawać gwałtu. Może tylko wabić. Jego niecnym zamiarem bowiem jest zjeść ciastko i mieć je nadal; stworzenia mają z Nim stanowić jedno, lecz pomimo to pozostać sobą; samo ich unicestwienie lub asymilowanie nie odpowiada Mu. W początkowym okresie jest On skłonny nieco się narzucać. Wyposaża ludzi na drogę w sygnały świadczące o Jego obecności, które aczkolwiek słabe, im wydają się mocne: w radosne upojenie i łatwe panowanie nad pokusami. Lecz nigdy nie pozwala, aby ten stan rzeczy trwał długo. Prędzej czy później wycofuje, jeżeli nie w rzeczywistości, to przynajmniej z ich świadomych doznań, ten rodzaj wsparcia i bodźców. Wycofuje się, aby stworzeniu pozwolić stanąć na własnych nogach, aby wykonywało jedynie z własnej woli obowiązki, które straciły wszelki urok. W tych właśnie okresach dolinowych, w o wiele większym stopniu niż w okresach szczytowych, przeobraża się ono w takie stworzenie, jakim On je mieć pragnie. Dlatego najbardziej mu się podobają modlitwy zanoszone w okresie oschłości. My możemy ciągnąć za sobą naszych pacjentów przez ustawiczne kuszenie, ponieważ przeznaczamy ich wyłącznie do stołu, a im więcej wikła się ich wolę, tym lepiej. On nie może „kusić” ’ do cnoty, jak my kusimy do występku. On chce, aby nauczyli się chodzić o własnych siłach i dlatego musi cofać Swą rękę, i jeśli tylko istnieje prawdziwa wola chodzenia, jest zadowolony nawet z ich potknięć.

O letniości:

Jeżeli natomiast jest typem raczej beztroskim, Twoim zadaniem, jest aby pogodził się z obecną niską temperaturą swego ducha i stopniowo zadowolił się nią, utwierdzając się w przeświadczeniu, że ostatecznie nie jest tak bardzo niska. Po tygodniu lub dwóch każesz mu żywić wątpliwości co do tego, czy pierwsze dni jego chrześcijaństwa nie grzeszyły przypadkiem lekką nadgorliwością. Mów mu o „potrzebie zachowania umiaru we wszystkim”, a możesz być zupełnie spokojny o jego duszę. Religia umiarkowana jest dla nas tak samo użyteczna jak kompletny brak religijności – a przy tym zabawniejsza.

O pozerstwie:

Wszyscy śmiertelnicy są skłonni do stawania się tym, pod co się podszywają. To rzecz elementarna.

O sztucznej pokorze:

Istotną rzeczą jest skłonić go, by wartość jakiegoś przymiotu oceniał inaczej niż jest w rzeczywistości, wprowadzając w ten sposób pewien element nieuczciwości i udawania w sam rdzeń tego, co w przeciwnym wypadku mogłoby się stać cnotą. Dzięki stosowaniu tej metody, tysiące ludzi uważa, że pokora to piękne kobiety usiłujące uwierzyć, że są brzydkie, inteligentni mężczyźni usiłujący uwierzyć, że są głupcami. A ponieważ to, w co próbują uwierzyć, może być w pewnych wypadkach oczywistym nonsensem, nie potrafią w to uwierzyć; nam z kolei daje to okazję do wytworzenia sytuacji, w której myśli ich wiecznie obracać się będą wokół ich własnej osoby, w usiłowaniach zmierzających do osiągnięcia tego, co niemożliwe.

O prawdziwej skrusze:

Nieprzyjaciel nie pragnie nawet, by myślał zbyt wiele o swych grzechach; skoro raz zostały odżałowane, to im prędzej człowiek odwróci od nich swą uwagę, tym bardziej Nieprzyjaciel będzie zadowolony.

O dumaniu o przyszłości:

Krótko mówiąc, ze wszystkich rzeczy Przyszłość najmniej przypomina wieczność. Jest ona najbardziej doczesną częścią czasu – Przeszłość jest już bowiem zamrożona i znieruchomiała, a Teraźniejszość jest prześwietlona promieniami wieczności. Stąd poparcie, jakiego udzielaliśmy i udzielamy takim schematom myślowym, jak Twórcza Ewolucja, Humanizm Naukowy czy też Komunizm, które kierują myśli i uczucia ludzi ku Przyszłości, w samo sedno doczesności. Dlatego prawie wszystkie występki i wykroczenia tkwią swymi korzeniami w przyszłości. Wdzięczność kieruje się ku przeszłości, a miłość ku teraźniejszości; strach, chciwość, nieczystość i ambicja ku przyszłości.

Chcemy stworzyć całe pokolenia ustawicznie goniące za tęczowymi mirażami; pokolenia ludzi ani uczciwych, ani życzliwych, ani na bieżąco szczęśliwych, ludzi, którzy każdy rzeczywisty dar otrzymany w Teraźniejszości zużytkowują jako środek napędowy do wznoszenia ołtarza przyszłości.

O pogardzie dla tego co stare:

Jeśli już ludzie muszą być chrześcijanami, to niech przynajmniej będą chrześcijanami różniącymi się czymś. Postaraj się zastąpić samą wiarę jakimś modnym kierunkiem o chrześcijańskim zabarwieniu, wykorzystuj ich pogardę dla rzeczy „starych”. Pogarda dla rzeczy „starych” jest jedną z najcenniejszych namiętności, jakie udało nam się wyhodować w sercu ludzkim – niewyczerpane źródło herezji religijnych, szalonych zamysłów, niewierności w małżeństwie i niestałości w przyjaźni. Ludzie żyją w czasie i doświadczają rzeczywistości w kolejno po sobie następujących zmianach. Dlatego, by poszerzyć swą wiedzę o rzeczywistości, muszą doświadczać wielu różnych rzeczy: innymi słowy, muszą doświadczać zmiany. Ponieważ ludzie potrzebują zmiany, Nieprzyjaciel (będąc w swojej istocie hedonistą) uczynił dla nich zmianę czymś przyjemnym, podobnie jak przyjemnym uczynił jedzenie.

Najwspanialszy jednak triumf to doprowadzenie do stanu, w którym pogarda dla rzeczy Starych staje się pewnego rodzaju filozofią życiową i w ten sposób nonsens w dziedzinie intelektu wzmacnia bezwład woli. Tu właśnie Ewolucyjny lub Historyczny charakter współczesnej myśli europejskiej (częściowo nasze dzieło) okazuje się bardzo użyteczny. Nieprzyjaciel lubi rzeczy oklepane. O ile się orientuję, chce On, aby ludzie, obierając jakiś kierunek postępowania, zadawali sobie bardzo proste pytania, na przykład: Czy to jest uczciwe? Czy to jest roztropne? Czy to jest możliwe? Otóż, jeśli potrafimy utrzymać stan rzeczy, w którym ludzie pytają się: „Czy to jest zgodne z duchem naszych czasów? Czy dana rzecz jest postępowa czy reakcyjna? Czy to jest droga, po której kroczy Historia?” – wówczas zapomną o tamtych istotnych pytaniach. Te natomiast pytania, które stawiają, są nie do rozwiązania. Ludzie bowiem nie znają przyszłości, a to, czym przyszłość będzie, zależy w ogromnej mierze właśnie od tych rozstrzygnięć, po które zwracają się obecnie do przyszłości, by pomogła im je podjąć. W rezultacie podczas gdy umysły ludzkie błąkają się w tej próżni, my z większą łatwością możemy się wtrącić i skłonić ludzi do takiego działania, jakie nam najbardziej odpowiada. A mamy już na tym odcinku duże osiągnięcia. Był czas, kiedy ludzie zdawali sobie sprawę z tego, że pewne zmiany prowadzą ku lepszemu, inne ku gorszemu, inne wreszcie są obojętne. My pozbawiliśmy ich w dużym stopniu owego rozeznania. Na miejsce opisowego przymiotnika „niezmienny” postawiliśmy zabarwiony uczuciowo przymiotnik „stagnacyjny”. Nauczyliśmy ludzi myśleć o Przyszłości jako o ziemi obiecanej, którą zdobywają wyróżnieni bohaterowie – nie jako o czymś, co każdy osiąga z szybkością sześćdziesięciu minut na godzinę, niezależnie od tego, czym się zajmuje i kim jest.

O dobrobycie

Jeśli przeciwnie, lata średnie okażą się pomyślne, nasza pozycja staje się jeszcze mocniejsza. Życiowe sukcesy wiążą człowieka mocniej ze światem. Jest głęboko przekonany, że „odnajduje swe miejsce”, podczas gdy w rzeczywistości świat odnajduje swe miejsce w nim. Jego wzrastająca reputacja, poszerzający się stale krąg dobrych znajomych, poczucie własnej wartości, coraz większe pochłonięcie absorbującą przyjemną pracą – gruntuje w nim przeświadczenie, że istotnie jest u siebie w domu na tej ziemi, a to jest właśnie, czego my pragniemy. Zechciej zwrócić uwagę, iż ludzie młodzi na ogół mniej niechętnie odnoszą się do śmierci niż ludzie w średnim wieku lub starcy.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: