atypowa ocena: 8/10

John Steinbeck przebojem wdarł się do grona moich ulubionych pisarzy. O ile niektórzy musieli przekonywać mnie sukcesywnie, jemu udało się kupić mnie od pierwszych zdań monumentalnego „Na wschód od Edenu”. Tym razem znów zabiera nas nad kalifornijską rzekę Salinas, choć „Myszy i ludzie” w porównaniu do wspomnianej sagi zdają się być raczej niedługim opowiadaniem niż powieścią.
Nie wiem czy książka ta tak mocno by na mnie oddziaływała, gdyby nie spędzone wcześniej tygodnie z „Na wschód od Edenu”. Jednak nie oddając się gdybaniom, muszę przyznać, że historia opowiedziana przez Steinbecka mocno mną poruszyła i wiem, że struny, które zostały uderzone w mojej duszy, jeszcze przez dłuższy czas będą rozbrzmiewały refleksjami.
„Myszy i ludzie” należą do kategorii tych niewielkich, niepozornych dzieł literatury, które nie rzucając nas na kolana swoją formę, znajdują jednak sposób żeby wwiercić się głęboko w naszą świadomość i eksplodować w jej wnętrzu niczym granat pełen skrytych sensów.
