Trzeba wiedzieć, aby móc pamiętać / „Czas Gierka. Epoka socjalistycznej dekadencji”, Piotr Gajdziński [ 71 | 2022 ]

atypowa ocena: 8/10

Stojąc na czerwonym świetle, zwróciłem uwagę, że na autobusach pojawiły się napisy: „GDAŃSK PAMIĘTA – grudzień 1970, 1981”. Pomyślałem sobie, że to bardzo fajnie, tylko co to de facto znaczy? Muszę się przyznać do bycia straszliwym ignorantem w zakresie historii XX wieku. Jak mogę pamiętać coś, o czym praktycznie nic nie wiem? Lektura książki Piotra Gajdzińskiego, uświadomiła mi dobitnie jak niewiele wiem na temat niedawnych wydarzeń w naszej ojczyźnie. Oczywiście mogę się zasłaniać, że to wina systemu oświaty. Lekcje historii na poziomie szkoły podstawowej, gimnazjum a następnie liceum, rozpoczynały się zawsze od „początku”, ale brakło jakoś czasu na „nowożytność”. Wiem zatem całkiem sporo o starożytnym Egipcie, Grecji, no i oczywiście Rzymie. Wiem też troszkę o tych wszystkich Mieszkach i innych Bolesławach czy Kazimierzach. Coś tam jeszcze wiem o I i II Wojnie Światowej (choćby z filmów i gier), natomiast dalej w mojej wiedzy pojawia się wielka wyrwa, aż do lat 90-tych, które pamiętam przez pryzmat ganiania po podwórku i odkładania funduszy na gumę „turbo”.

Nie chcę mojej niewiedzy tłumaczyć tym, że podstawa programowa była zła, albo tym, że nikt należycie nie badał poziomu powołania wśród nauczycieli historii. Zauważam zwyczajnie pewien problem. Jestem przekonany, że nie jestem wyjątkowy (niestety) w tej kwestii. Moje pokolenie wie bardzo niewiele na temat tego co działo się w Polsce w okresie powojennym, aż do upadku komunizmu. Choć wielokrotnie słyszeliśmy takie nazwiska jak Gomułka, Gierek, Jaroszewicz czy Jaruzelski, to jednak ciężko nam połączyć je z konkretnymi wydarzeniami. Jeśli możesz się z tym utożsamić – książka Piotra Gajdzińskiego została napisana dla Ciebie.

JAK „HOMOSEKSUALIZM” OCALIŁ BEFSZTYK TATARSKI

„Czas Gierka” będę wspominał tak dobrze, jak niektórzy dobrze wspominają okres Gierka (a przynajmniej „wczesnego Gierka”). Spędziłem z tą książką kilka dni, odkrywając czasy młodości moich rodziców. Styl autora jest lekki, pisze z polotem i budzi zaufanie jako osoba kompetentna do prowadzenia tej narracji. Napisał niejedną książkę na temat tamtego okresu, m.in. biografie Gomułki, Gierka oraz Jaruzelskiego. Skupia się na analizie i tłumaczeniu gierkowskiej dekady, jednak mam świadomość, że dobór prezentowanego materiału zawsze jest w pewnym stopniu subiektywny. W kilku miejscach zdarza się zresztą  autorowi nieco „odsłonić karty” i wyrazić (nie wprost) antypatię do aktualnego obozu rządzącego. Traktuję zatem „Czas Gierka” nie jako kompendium niepodważalnej wiedzy na temat lat 70. w Polsce, ale jako pierwszy krok w kierunku poznania i zrozumienia tamtego okresu. Zamierzam w przyszłości sięgnąć po kolejne książki, również innych autorów. Piotr Gajdziński pomógł mi jednak uporządkować strzępy wiedzy jakie posiadałem i przede wszystkim przekazał mi mnóstwo informacji, o których pojęcia nie miałem.

Po „Czas Gierka” może sięgnąć nawet taki ignorant jak ja, bez obaw, że nie będzie wiedział o czym czyta. Struktura książki zakłada, że odbiorcami mogą być również osoby głębiej niezaznajomione z okresem PRL-u. Dlatego w pierwszych rozdziałach Piotr Gajdziński przedstawia nam „aktorów pierwszoplanowych, drugoplanowych oraz prowincjonalnych”. W moim odczuciu znalazł idealny balans między tym, by nie spłycić ich sylwetek, a jednocześnie nie zarzucić czytelnika zbyt dużą ilością szczegółowych informacji. Jeśli znacie wszystkich ważnych „towarzyszy” i pamiętacie kto zajmował się czym w Komitecie Centralnym – spokojnie możecie przejść do dalszych rozdziałów. Choć wtedy przegapić możecie wiele smaczków, którymi raczy nas co kilka stron autor. Wśród wielu zaznaczonych przeze mnie fragmentów, chyba najbardziej rozbawił mnie ten:

„Podwyżek cen, od początku lat siedemdziesiątych było bez liku, bo po klęsce „operacji cenowej” z grudnia 1970 roku spryciarze z Komitetu Centralnego umyślili sobie, że ukrytych podwyżek – ukrytych pod płaszczykiem na przykład zmiany opakowań – „ciemny lud” nie zdoła dostrzec. Temu celowi miała na przykład służyć dyskusja na posiedzeniu Biura Politycznego w sierpniu 1972 roku, podczas której rozpatrywano referowaną przez Mieczysława Jagielskiego, wicepremiera i ministra rolnictwa, sprzedaż wyłącznie mięsa konserwowanego, czyli pakowanego w puszki. Jak wspominał Zdzisław Rurarz, wówczas doradca ekonomiczny Edwarda Gierka, pomysł brano pod uwagę całkiem poważnie i może dalej by go procedowano, gdyby Rurarz wiedziony tęsknotą za befsztykiem tatarskim nie stwierdził, że według amerykańskich i angielskich uczonych efektem rosnącego spożycia konserwowanej żywności jest wzrost homoseksualizmu.
Jaroszewicz „słuchał mnie z największą uwagą, coś potem pomruczał do siebie i raptem wybuchnął, zwracając się do wicepremiera Jagielskiego: >>Ej, Mietek, pedałów to ty z nas nie rób<< – wspomina Rurarz”.

TO NIE MOGŁO SIĘ UDAĆ

Uważam, że „Czas Gierka” jest książką „słodko-gorzką”. Poznając niedawną historię – rozgrywającą się m.in. na codziennie mijanych przeze mnie ulicach – świetnie się bawiłem. Jednocześnie jednak jestem mocno zaniepokojony. Martwi mnie to jak wiele potrafię znaleźć podobieństw między dniem dzisiejszym, a opisywaną epoką. Piotr Gajdziński przedstawia nam studium przypadku. Wskazuje dekadencję tamtego okresu. Polska zachłysnęła się korzystną koniunkturą, na krótki czas zapełniła półki sklepowe i skupiła się na zakupie niemalże wszystkich możliwych licencji w zachodnich krajach, a potem… zaliczyła spektakularny upadek. Media, będące propagandową tubą, codziennie wychwalały Partię i „Pierwszego Towarzysza” oraz utwierdzały miliony Polaków w przeświadczeniu, że jesteśmy gospodarczą potęgą. I chociaż wszelkie znaki na niebie i ziemi w tym samym czasie wskazywały na nadciągającą klęskę, niewielu na to zwracało uwagę. Gdy był jeszcze czas na konkretne, mądre decyzje – trwały igrzyska. Towarzysze z Komitetu Centralnego wypoczywali na Krymie, a społeczeństwo chciało wierzyć w ogłaszaną potęgę.

„(Gierek) nie miał z kim przegrać. Poza rzeczywistością. „Nierzeczywistą rzeczywistością”, do połowy dekady piękną, bo smakującą szynką Krakus, wódką Żytnią, pepsi-colą, papierosami Marlboro i spalinami wydzielanymi przez fiata 126p, ale nagle zaczynającą skrzeczeć. W 1973 roku sygnały, że rzeczywistość przygotowuje rachunek za pobyt w socjalistycznym raju, zaczęły się nasilać, bo producenci ropy naftowej podnieśli jej cenę o 400 procent, co spowodowało gwałtowny wzrost kosztu kredytów zaciąganych przez Polskę w bankach zachodnich”.

Rzecz w tym, że mało kto się tym przejmował. Wielu wierzyło, że oto są świadkami cudu gospodarczego. W latach 1971-1975 średnie płace wzrosły o 73%, tymczasem przez całe lata sześćdziesiąte (za Gomułki) o zaledwie 1,8%. Zmieniają się przyzwyczajenia Polaków, zmienia się również dieta – spada spożycie ziemniaków i produktów zbożowych na rzecz mięsa (spożycie na głowę wzrasta o ponad 70% co jest ewenementem na skalę świata). Nic zatem dziwnego, że społeczeństwo nie chciało słuchać tych, którzy bili na alarm mówiąc o nadchodzącym kryzysie. Rządzący zaklinali rzeczywistość, a obywatele planowali wczasy na mazurach lub nad morzem, gdzie planowali wybrać się produkowanym w Tychach „maluchem”. Nic dziwnego, że w niedługim czasie zaczęło dochodzić do tak absurdalnych sytuacji jak opisana:

„W 1979 roku spłata kredytów pochłaniała już 76 procent dochodów z eksportu, konieczne więc się stało radykalne ograniczenie importu inwestycyjnego. W efekcie produkcja wielu przedsiębiorstw po prostu zamarła. Agonia, przed którą mogłyby uratować jedynie niezwykle ostre cięcia, ale na to rządząca ekipa nie miała ani siły, ani ochoty, ani determinacji. O tragicznej sytuacji płatniczej Polski najlepiej świadczy wydarzenie z końca lat siedemdziesiątych, gdy przebywający w Warszawie premier Libii złożył polskim władzom ofertę kupna stu czołgów T-72 produkowanych w gliwickiej fabryce. „Nasi, oczywiście, zgodzili się, ponieważ płacił gotówką. W nocy gość zaczął myśleć, obliczać i rano oświadczył, że kupuje nie sto, ale czterysta czołgów – opisywał Mieczysław Rakowski. – Ponieważ nie mamy na stanie tylu luzem stojących czołgów, po prostu rozbrojono dwie dywizje pancerne. Jaruzelski rwał włosy z głowy, ale nic to nie pomogło.”

To nie mogło się udać i w pewnym momencie musiało doprowadzić do pogorszenia warunków życia. Wróciły kartki na produkty spożywcze. Zaczęto podnosić ceny. Dla wielu Polaków to była brutalna pobudka ze snu o socjalistycznym raju. Efektem było coraz większe niezadowolenie, a ostatecznie fala strajków, która rozlała się po całym kraju. W niedługim czasie nikt nie chciał już słuchać pięknych słów Gierka i „Pierwszy” musiał być „zniknięty”. Partia nigdy się nie myli, odpowiedzialność musi spaść na konkretne osoby, nie na ideę.

Tak, moi mili, było w latach 70-tych XX wieku. A piszę te słowa w początku lat 20-tych XXI wieku, w przededniu zapaści gospodarczej, gdy wielu ludzi decyduje się regularnie wychodzić na ulice by manifestować swoje niezadowolenie, a jeszcze większa ilość obywateli niedługo będzie do tego zmuszona, o ile nie dostanie zawału (np. otwierając rachunek z gazowni). Czy pewne elementy historii nie powtórzą się niedługo na naszych oczach?

„TO, CO BYŁO, ZNÓW BĘDZIE”

Jeśli uchwycimy się jako pewnika słów powiedzenia, że „nic dwa razy się nie zdarza” możemy się niemile zaskoczyć. Rzecz w tym, że nawet to co wydaje się być zupełnie nieprawdopodobne, potrafi się powtórzyć (w Księdze rekordów Guinnessa znajdziemy informację o mężczyźnie, który przeżył rażenie piorunem aż siedmiokrotnie na przestrzeni 35 lat). Pismo Święte poucza nas: „To, co było, znów będzie, co robiono, znów będą robić — i nie ma nic nowego pod słońcem. Czy jest jakaś sprawa, o której można by powiedzieć: Proszę, to coś nowego? Rzecz w tym, że miało to miejsce już wcześniej, w czasach, które nas poprzedzały” (Kaznodziei 1:9-10).

Dlatego warto dołożyć starań, żeby pamiętać te – jak niektórzy mówią – „słusznie minione” czasy. Jednak jak je pamiętać, jeśli ich nie poznamy i lepiej nie zrozumiemy tła tego co się wydarzyło? Z pomocą przyjdzie nam opisana tu książka.

„Czas Gierka” zdecydowanie polecam. Książka jest napisana rzeczowo, ale przy tym lekko. Do tego jest bogato i celnie zilustrowana. Ja od kilku dni mam ochotę rozmawiać ze wszystkimi o latach 70-tych. Niestety nie bardzo mam z kim. Być może zmieni się to nieco za sprawą filmu „Gierek”, choć wciąż ciężko mi wyobrazić sobie w tej roli Michała Koterskiego.

Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl

2 odpowiedzi na “Trzeba wiedzieć, aby móc pamiętać / „Czas Gierka. Epoka socjalistycznej dekadencji”, Piotr Gajdziński [ 71 | 2022 ]”

  1. Dziękuję za polecenie tej książki. Ja również należę do pokolenia niezbyt dobrze poinformowanych w tym obszarze, więc Twoje refleksje inspirują mnie do próby zrozumienia ówczesnej rzeczywistości i odnalezienia analogii ze współczesną. Choć zapewne gorzkie to konstatacje… 😉
    Mnie ostatnio prześladuje myśl, że wciąż jeszcze (to nieco inny temat) ludziom wydaje się normalne gromadzenie zbrojeń, maszyn do zabijania, chwalenie się nimi na defiladach i przyzwolenie na rozwiązywanie konfliktów tą drogą. Czuję surrealizm tego i uciekam mentalnie w inne obszary rzeczywistości, jednocześnie czując, że brak reakcji na zło też swoistym złem jest…

    Pozdrawiam

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ja odnosząc się do tej drugiej części, choć się tym mogę martwić, to jednak też wiem, że tak było od zarania dziejów – i tak będzie już do końca. Być może właśnie to przyczyni się do końca, bo dopóki ludzie władali jedynie mieczem czy katapultą, nie byli tak niebezpieczni, jak teraz gdy nauczyli się rozdzielić atom. Gorzkie to rozważania 🙂

      Polubione przez 1 osoba

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: