atypowa ocena: 8/10

Przeczytałem „Dom” od Marilynne Robinson i w dużej mierze mogę powtórzyć to co pisałem odnośnie „Gileadu”, pierwszej części tego wyjątkowego, wielokrotnie nagradzanego czteroksięgu. Zarówno mój zachwyt, jak i obawę, że nie jest to powieść dla każdego.
Zdaję sobie sprawę, że choć „Dom” czytało mi się wyśmienicie, to pozostaję atypowym czytelnikiem choćby w tym aspekcie, że naprawdę lubię ciągnące się całymi stronami rozmyślania nie tylko dotyczące duszy, dobra i zła, ale również zagadnień teologicznych, takich jak predestynacja. Dla większości polskich czytelników trudne będą do wychwycenia i docenienia liczne odwołania do Pisma Świętego oraz niuanse wynikające z różnic między denominacjami protestanckimi, które znajdują odzwierciedlenie w postaci dwóch starszych pastorów – Johna Amesa (którego list do syna był treścią „Gileadu”)oraz jego przyjaciela, Roberta Boughtona, w którego domu toczy się akcja tej części.
