Czy zabije nas obojętność?

Czy zabije nas obojętność? To pytanie wielokrotnie do mnie wraca gdy szczerze przyglądam się społeczeństwu. Odnoszę wrażenie, że zewsząd bombardowani bodźcami tracimy zdolność (a może po prostu wolę) konkretnej reakcji na cokolwiek. Celowo uogólniam, bo piszę o całej ludzkości, albo przynajmniej o tym znanym mi, jej polskim wycinku. Oczywiście w tej zbiorowości jest wiele aktywnych jednostek – osób oddanych sprawom, w które wierzą. Wielu z moich znajomych walczy o dobrostan zwierząt hodowlanych, które dosłownie są mielone przez przemysł spożywczy. Kto z nas nie spotkał agitujących na ulicy wolontariuszy Greenpeace, starających się pozyskać fundusze na ekologię. Chociaż mamy coraz większą wiedzę na temat pogarszającego się stanu naszej planety, wielu ludzi pozostaje na to obojętnych. Znam kilka osób, które wierzą, że wszystko można jeszcze odwrócić. Wzywają do „opamiętania się” z zanieczyszczających powietrze nawyków, ale często jest to głos wołającego na pustyni. Weganie zachwalają swoją dietę i udostępniają w Internecie filmy pokazujące jak okrutnie morduje się zwierzęta, ale zazwyczaj efekt ich starań można porównać do rzucania grochem o ścianę.

Wielu z nas zna tę frustrację zderzenia się z obojętnością. Jesteśmy przekonani, że pozostanie na jakimś kursie jest zgubne dla czyjegoś zdrowia, a być może i dla istnienia całego ekosystemu – dlatego apelujemy do znajomych, żeby byli tak mili i zechcieli to zauważyć oraz się zmienić. Oni jednak zarówno na prośbę jak i groźbę często odpowiadają całkowitą obojętnością. Czasem wprost mówią, że nie chcą wiedzieć, np. o całej szarej sferze przemysłu, bo przecież wiadomo, że świat jest zły, ale bez konkretnej wiedzy mogą przynajmniej spokojniej spać. Obojętność na pogarszający się stan powietrza i trwające od lat wycinanie lasów równikowych sprawia, że sytuacja będzie coraz gorsza. Chociaż mówi się coraz głośniej i konkretniej o palącej konieczności reakcji, poraża jak wielu ludzi tak naprawdę tego w ogóle nie słyszy. Jakby całkowicie zatracili zdolność wyławiania rzeczy ważnych spośród szumu ulubionej muzyki, reklam i kolejnych pochłanianych seriali.

pinho-1077036-unsplash.jpg

Nie piszę tego tekstu, aby wypowiadać się na temat diety wegańskiej, albo wzywać ludzi do porzucenia węgla na rzecz energii odnawialnej. Nie chcę też rozpaczać nad tym, że społeczeństwo ziewając, bez mrugnięcia okiem jedzie pod prąd, gdzie prędzej czy później dojdzie do katastrofalnego zderzenia się z konsekwencjami dzisiejszej obojętności. Taka krótkowzroczność nie jest wynalazkiem ostatnich lat. Zazwyczaj dobrobyt owocuje tym, że ciężej ludziom przychodzi patrzeć poza koniuszek swojego nosa. Czytając ostatnio Listy starego diabła do młodego C.S. Lewisa z niemałą irytacją zauważyłem, że pisał on je w 1942 roku traktując wojnę w Europie jako coś mało istotnego. Od razu obudził się we mnie waleczny patriota zrodzony podczas spacerów po Westerplatte, lekcji historii i oglądania Czterech pancernych z rodzicami. Waleczni Polacy opierali się hitlerowskiej agresji oczekując szybkiej reakcji ze strony m.in. Wielkiej Brytanii, tymczasem… Życie tam toczyło się bez większych zmian. C.S. Lewis pisał swoją (ważną skądinąd) książkę, dżentelmeni otwierali drzwi przed damami, pijąc obojętnie o 17 herbatę nad rozłożoną gazetą informującą czy front nie zbliża się broń Boże do ich granic.

Po zakończeniu tej wojny było tyle wielkich deklaracji. Nigdy więcej ludobójstwa, nigdy więcej obojętności, nigdy więcej tych samych błędów. Czy społeczeństwo się zmieniło, albo chociaż czegoś nauczyło? Wciąż trwają wojny, ale są gdzieś daleko i nas nie dotyczą, więc tak jakby ich nie było. Coś się dzieje w Syrii, ale nawet nie do końca wiemy gdzie to jest. Ukraina? Chyba nie dzieje się tam nic istotnego, bo dzisiejsza prasówka w tej sprawie zupełnie milczy. Jedynie grzmi, że minister Zalewska jeździ limuzyną, Robert Kubica z kolei ledwo może jeździć, bo ma najgorszy samochód w stawce, a Robert Lewandowski po sprzeczce na treningu „odlajkował” jednego z piłkarzy na Instagramie. W setkach takich informacji gubimy to co naprawdę istotne i nic dziwnego, że obojętność staje się podstawową reakcją społeczeństwa (być może obronną), żeby kompletnie nie zwariować.

Jako osoba szczerze wierząca w Boga i ufająca Pismu Świętemu widzę, że przestronna jest brama i szeroka droga, która prowadzi do zguby, i wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. Natomiast ciasna jest brama oraz wąska droga, która prowadzi do życia — i niewielu tych, którzy ją znajdują (Mt 7,13-14). Mając przekonanie, że słowa Jezusa są prawdą, staram się głośno o tym mówić, ale najczęściej zderzam się z obojętnością. Żyjemy w czasach gdzie podkreśla się na każdym kroku wolność poglądów. Niech każdy wierzy sobie w co chce i nikomu się nie narzuca ze swoimi racjami. Społeczeństwo nauczone jak najlepiej radzić sobie z natrętnymi wolontariuszami Greenpeace stosuje z powodzeniem taktykę pełnej uprzejmości obojętnej ignorancji. Znacznie łatwiej przychodzi nam reagować na to co nie zmusza nas do głębszej refleksji. Dlatego większość znacznie częściej wybiera pilota zamiast książki. Mniej zachodu wymaga od nas beztroskie serfowanie w przestrzeni internetowych lajków niż poszukanie kogoś z kim moglibyśmy porozmawiać o kreowaniu postaci przez Dostojewskiego. Sam temu ulegając w pewien sposób pozbawiam się prawa do frustracji, że tak wiele osób „lubi” moje zdjęcia z urlopu zrobione w biegu, a tak mało zada sobie trud wysłuchać udostępnionego wykładu nad którym pracowałem ostatnie dwa tygodnie. Przebodźcowani każdego dnia stajemy się coraz bardziej obojętni. Tylko czy to nas nie zabija?

Smuci mnie jak lekko ludzie traktują kwestię swojego życia. Jednak znacznie bardziej przeraża mnie to jak niewiele myślą o tym co stanie się po ich śmierci. O ironio, chrześcijanie w tej kwestii wydają się być czasem najmniej dociekliwi. Jednym ze znaków dzisiejszych czasów jest zadawalanie się prostymi odpowiedziami bez weryfikowania ich prawdziwości. Jest to wyraz toczącej świat obojętności, a może i lenistwa. Gdy byłem dzieckiem rodzice kupowali mi zeszyty Świata Wiedzy. Pamiętam gdy pełen ciekawości czytałem wszystkie artykuły „od deski do deski” czekając na kolejny miesiąc. Dziś mam nieograniczony dostęp do wszelkiej wiedzy, ale nie znajduję w sobie wystarczająco dużo woli, by zweryfikować chociaż to, co czytałem w dzisiejszej prasie. Być może przytłoczony ogromem darmowej i rzetelnej wiedzy nie wiem od czego zacząć, więc sprawdzam na facebooku czy psy moich znajomych wyglądają tak samo jak 25 zdjęć temu.

Zrzut ekranu 2019-04-12 o 18.44.35.png

Ale przecież kwestia tego co stanie się z nami po śmierci jest znacznie bardziej istotna niż wiedza dostępna w Świecie Wiedzy! To straszne, że tak wiele osób postanawia w ogóle się nad tym nie zastanawiać, bo to nieprzyjemny temat. Tłumaczą sobie, że mają jeszcze na to czas, a tak poza tym uspakajają się tym, że nie można przecież nic pewnego w tej kwestii stwierdzić. Niepokoi też fakt, że wielu zadowoliło się odpowiedziami wyuczonymi, gdy byli jeszcze dziećmi, nie zadając sobie trudu by jakkolwiek zweryfikować swoje przekonania.

Oczywiście mamy wolną wolę i prawo by z góry założyć, że nie ma możliwości poznać odpowiedzi na pytanie co będzie z nami po śmierci. Czy nie warto jednak w tak istotnej kwestii chociaż podjąć próby zanim się zrezygnuje z poszukiwań? Rozumiem, że wielu odrzuca chrześcijaństwo jako oszustwo i ciemnogród, ale czy rzetelność nie wymagałaby przynajmniej zbadać jakie odpowiedzi ma ono rzeczywiście do zaoferowania? Choć trudno dyskutować na temat wiary, to nie jest to tak beznadziejna sprawa jak mogłoby się wydawać. Całe szczęście jest to religia Księgi, co oznacza, że wyznanie wiary opiera się (a przynajmniej powinno) na Piśmie Świętym. Ja naprawdę uważam, że Biblia – jest Słowem Bożym, nieomylnym i natchnionym przez Ducha Świętego, i stanowi jedyną normę wiary i życia. Nie jest moją rolą ani wolą indoktrynować ludzi. Jednak chcę wzywać ludzi by czytali Biblię i szczerze szukali odpowiedzi. Ponieważ w Ewangelii czytamy, że Jezus powiedział: Kto mną gardzi i nie przyjmuje słów moich, ma swego sędziego: Słowo, które głosiłem, sądzić go będzie w dniu ostatecznym (Jn 12,48).

Jezus przyszedł na świat aby w miłości, lojalnie ostrzec o tym co się wydarzy i dać ludziom ratunek. Odsłonił On wiele tajemnic, w tym te dotyczące życia i śmierci. Dobra Nowina jest taka, że te objawione prawdy nie są szczególnie trudne. Nie trzeba mieć nie wiadomo jak wysokiego IQ by czytać Słowo Boże ze zrozumieniem. Czytamy, że Jezus pewnego razu rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: Wysławiam cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom; zaprawdę, Ojcze, bo tak się tobie upodobało (Łk 10,21). Jeśli nie czytasz Pisma Świętego bo myślisz, że jest zbyt trudne do zrozumienia, muszę Cię zmartwić – to naprawdę kiepska wymówka.

Zatem czytając Pismo Święte możemy dowiedzieć się jaka przyszłość została zaplanowana dla świata. Nasza zgoda z tym Bożym postanowieniem czy też jej brak w żaden sposób nie determinują przyszłości. Stanie się to co zostało zapisane. Bóg objawił nam też bardzo konkretnie jakie opcje dostępne są w tym wszystkim dla nas. W głowie mi się nie mieści ludzka obojętność, ignorancja i lenistwo. Nie rozumiem jak można z góry odrzucać biblijną naukę na temat życia nie zadając sobie niewielkiego trudu, by choć raz spokojnie przeczytać Nowy Testament. Tak samo niepojęte jest dla mnie jak można przyjmować nauczanie np. o czyśćcu nie weryfikując tego z Pismem Świętym, kiedy jest ono tak łatwo dostępne. Co się dzieje z ludźmi? Czy zabije nas obojętność?

ryoji-iwata-474369-unsplash.jpg

Brak odwagi by dociekać jest równie nieodpowiedzialny jak bezkrytyczne przyjmowanie nauki, która nie ma żadnego oparcia w Słowie Bożym. Jedno i drugie jest delikatnie mówiąc niemądre. Nie ma czegoś takiego jak czyściec. Wstawiennictwo zmarłych nikomu nie może pomóc. Ale śmierć i nasze dalsze losy nie są tematem tabu na kartach Biblii: A jak postanowione jest ludziom raz umrzeć, a potem sąd, tak i Chrystus, raz ofiarowany, aby zgładzić grzechy wielu, drugi raz ukaże się nie z powodu grzechu, lecz ku zbawieniu tym, którzy go oczekują [Heb 9,27-28]. Miliony ludzi znajdzie się wtedy w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Staną przed Bożym trybunałem całkowicie nieprzygotowani, mimo że szczerze będą musieli przyznać, że nie brakowało na to czasu i sposobności. Na nic się zdadzą wtedy usprawiedliwienia, bo Jezus wyraźnie ostrzegał co nadejdzie. Niewiele pomoże też tłumaczenie się, że zostaliśmy wprowadzeni w błąd przez innych, bo mamy przecież nieskrępowany dostęp do Słowa Bożego w naszym ojczystym języku.

Jezus ostrzegając o nadchodzącym sądzie dał dostępną dla każdego możliwość otrzymania życia wiecznego – za darmo, z łaski. Jestem szczęśliwy, że wierzący poświęcili mi wiele czasu i cierpliwie pomagali to zrozumieć. Dlatego dziś to ja tym przejęty zachęcam każdego – czytaj Słowo Boże. Nie chcę być kiedyś zawstydzony tym, że ktoś nie usłyszał ode mnie wyraźnie tego wezwania. Dlatego w miejsce Chrystusa poselstwo sprawujemy, jak gdyby przez nas Bóg upominał; w miejsce Chrystusa prosimy: Pojednajcie się z Bogiem (2Ko 5,20). Zamierzam to robić dalej, choć spotykam się głównie z obojętną reakcją. Smutno mi. Wolę być obrażany czy wyśmiany, bo wtedy chociaż wiem, że zostałem usłyszany. Obawiam się, że posiadając ofertę życia wiecznego wielu mimo wszystko wybierze w swojej obojętności śmierć, nie potrafiąc się należycie przejąć tą kwestią.

Niektórzy moi znajomi wciąż apelują – nie kupuj ubrań w sieciówkach, bo przyczyniasz się do wykorzystywania w fabrykach dzieci przez wielkie koncerny. Nie korzystaj z torebek foliowych – między innymi dlatego ocean tonie w śmieciach. Jeśli musisz zjeść jajko, to kup je od szczęśliwej kury. Ograniczaj i segreguj odpady. To wszystko są mądre rzeczy.

Ja też chcę do ciebie zaapelować, bo o ile niestety nikt z nas nie zbawi świata, to możemy zatroszczyć się o własną duszę. Jezus zapytał kiedyś: cóż za korzyść odniósł człowiek, który zdobył cały świat, jeśli utracił własną duszę? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę? Gdyż Syn Człowieczy przyjdzie w chwale swojego Ojca, ze swoimi aniołami. Wtedy odpłaci każdemu według jego czynów [Mt 16,26-27]. Przejmij się szczerze kondycją swojej duszy! Czy wiesz gdzie zmierzasz? Obudź się ze snu, otrząśnij z obojętności. Jeśli na szali leży cała wieczność, może warto poświęcić te kilka dni by szczerze poszukać odpowiedzi i chociaż przeczytać Nowy Testament zanim stwierdzi się, że to głupota? Nie nawołuję nikogo do zmiany wiary, ale zachęcam do szczerości i odwagi w poszukiwaniu odpowiedzi i weryfikacji swoich poglądów. Wiedzmy, że już nadeszła pora, abyśmy się ze snu obudzili, albowiem teraz bliższe jest nasze zbawienie, niż kiedy uwierzyliśmy. Noc przeminęła, a dzień się przybliżył (Rz 13,11-12).

Proszę, czytaj Słowo Boże – znajdziesz tam wiele odpowiedzi, nawet na pytania, których jeszcze nie zadałeś. Pozostając obojętny na to wezwanie sam odpowiadasz na pytanie postawione w tytule tego tekstu.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: