Podróżowanie w czasie po japońsku / „Zanim wystygnie kawa”, Toshikazu Kawaguchi [ 117 | 2022 ]

atypowa ocena: 8/10

Nieczęsto rzucam się łapczywie na jakąkolwiek książkę. Co prawda aktualnie niecierpliwie oczekuję na „Dom” od Marilynne Robinson, ale na ogół jestem spokojny i wyważony, bo nie narzekam na brak lektur na moim „stosie hańby”. W przypadku powieści Toshikazu Kawaguchiego zrobiłem jednak wyjątek, ponieważ tak mnie zaintrygował opis tej książki, że zabrałem się do lektury zaraz po rozpakowaniu przesyłki od wydawnictwa.

PODRÓŻOWANIE W CZASIE PO JAPOŃSKU

„Zanim wystygnie kawa” czyta się szybko. To raczej krótka powieść, składająca się z czterech rozdziałów, opisujących cztery podróże w czasie… Tak, dobrze widzicie – to powieść o podróżowaniu w czasie, które możliwe jest w jednej z tokijskich kawiarni. Trzeba jeszcze powiedzieć, że tego typu „turystyka” obwarowana jest wieloma zasadami, które sprawiają, że podróże te nie mają aż tak wielu amatorów jak moglibyśmy się spodziewać. Niemalże wszystkie warunki poznajemy już w pierwszym rozdziale, więc nie będę o nich pisał w tym miejscu.

Czytaj dalej „Podróżowanie w czasie po japońsku / „Zanim wystygnie kawa”, Toshikazu Kawaguchi [ 117 | 2022 ]”

Piękne zdania o brzydkim życiu / „Wiem, dlaczego w klatce śpiewa ptak”, Maya Angelou [ 116 | 2022 ]

atypowa ocena: 6/10

Maya Angelou jest postacią nietuzinkową, która dla wielu stała się symbolem głośnego sprzeciwu wobec nierówności. Ta afroamerykańska pisarka, która wychowała się na południu Stanów Zjednoczonych, choć zmarła blisko dziesięć lat temu, nadal inspiruje tysiące ludzi. Nigdy nie przestanie do nas przemawiać, nie tylko poprzez niezwykle przenikliwe słowa spisane w książkach, ale również jako przykład determinacji w walce o równość.

Dla wielu amerykanów ikona (odznaczona choćby Prezydenckim Medalem Wolności) wciąż pozostaje raczej nieznana w naszym kraju. Może się to zmienić za sprawą wydanej ostatnio autobiografii: „Wiem, dlaczego w klatce śpiewa ptak”.  

PIERWSZA Z SIEDMIU AUTOBIOGRAFICZNYCH POWIEŚCI

Już sam tytuł wskazuje, że sięgamy po książkę niebanalną. Piękny tytuł nie jest jednak zapowiedzią łatwej lektury. Już pierwsze zdania nie pozostawiły we mnie cienia wątpliwości, że oto przyszło mi się mierzyć z kolejną książką, która będzie emocjonalnym rollercoasterem. Niestety, ale życie Mayi Angelou to zdecydowanie więcej dolin niż szczytów – przynajmniej w tej części, którą opisuje „Wiem, dlaczego w klatce śpiewa ptak”.

Czytaj dalej „Piękne zdania o brzydkim życiu / „Wiem, dlaczego w klatce śpiewa ptak”, Maya Angelou [ 116 | 2022 ]”

„A może to ja byłam bez Boga pusta…” / „Apostatka”, Vanitas [ 115 | 2022 ]

atypowa ocena: 6/10

„Apostatka” to powieść, którą czyta się wyjątkowo szybko. Autorka chciała aby książka „czytała się sama” i to rzeczywiście udało się jej osiągnąć. O ile jednak samo zapoznanie się z tekstem przychodzi łatwo, to zebranie myśli po lekturze już takie nie jest.

Autorka pisze o zagubieniu i o poszukiwaniu. O wtłoczeniu w narzuconą tożsamość i o przychodzącym w efekcie, słusznym buncie. O trosce o samego siebie, ale i o ważnej roli akceptacji ze strony rodziny i społeczeństwa. O trudnych relacjach i o potrzebie oparcia w drugim człowieku. W moim odczuciu książka ta jest jednak przede wszystkim bardzo smutna. Bo choć „książka powstała jako odpowiedź na zasypujące od lat autorkę pytania o życie podporządkowane sekcie”, to odniosłem wrażenie, że wciąż pozostaje lekko zagubiona, że nie zakończyła jeszcze procesu poszukiwania odpowiedniej drogi. Samo publikowanie książki pod pseudonimem jest tu dość znamienne. 

Czytaj dalej „„A może to ja byłam bez Boga pusta…” / „Apostatka”, Vanitas [ 115 | 2022 ]”

Czy dobro może zwyciężyć zło? / „Na wschód od Edenu”, John Steinbeck [ 114 | 2022 ]

atypowa ocena: 10/10

Lektura „Na wschód od Edenu” przyniosła wiele „dawno nie…”. Dawno nie czytałem tak świetnie skonstruowanej powieści. Dawno tak mocno nie wciągnęła mnie fikcyjna historia. Dawno nie zachwycałem się tak bardzo i tak często stylem pisania. Dawno nie zaznaczyłem sobie tylu fragmentów, do których chciałbym wrócić. Dawno nie odczuwałem tego rodzaju pustki po zakończeniu książki, gdy w niejakim otępieniu nie wiem co dalej ze sobą zrobić. W końcu – dawno nie przeczytałem tak obszernego dzieła. „Na wschód od Edenu” to blisko 850 stron tekstu, ale naprawdę chciałbym aby książka ta tak szybko się nie kończyła.

Jest to arcydzieło literatury. Nie mogę go ocenić inaczej niż 10/10. Poprzeczka dla kolejnych książek powędrowała w tym momencie wysoko w górę.

POWIEŚĆ WAGI CIĘŻKIEJ

„Na wschód od Edenu” to najprawdziwsza saga. Dziś, w dobie szalonego przebodźcowania, powoli odzwyczajamy się od tego typu literatury. Kto ma czas i takie pokłady cierpliwości, by czytać o kilku pokoleniach danej rodziny. Co prawda znajdujemy w sobie energię na niekończące się seriale, jednak odstraszają nas powieści przypominające cegłówki. Nieubłagane prawa rynku, nierozerwalny związek popytu z podażą, sprawiają, że coraz trudniej znaleźć również pisarzy pokroju Johna Steinbecka. Są oczywiście „gorące nazwiska”, które produkują miesięcznie więcej stron niż liczy sobie „Na wschód od Edenu”, ale jest to zupełnie inny gatunek książek. Rynek wydawniczy zalewany jest nowościami, które można „odhaczyć” w jeden wieczór, jednak…

Jestem przekonany, że książki po które sięgamy, mają różną wagę. I nie myślę o wykorzystanym do druku papierze. Bynajmniej. Istnieją książki, które pozostawiają na stałe ślad w naszej duszy. Na tym polega ich waga, a „Na wschód od Edenu” zdecydowanie należy do tej rzadko spotykanej kategorii.

Czytaj dalej „Czy dobro może zwyciężyć zło? / „Na wschód od Edenu”, John Steinbeck [ 114 | 2022 ]”

Gdzieś między fantazją a brutalną codziennością jutra / „Samosiejki”, Dominika Słowik [ 113 | 2022 ]

atypowa ocena: 8/10

Nie będę wymyślał głębszego uzasadnienia. Po „Samosiejki” sięgnąłem tylko dlatego, że okładka zawołała mnie z wystawki w mojej ulubionej bibliotece. Nie mogłem się oprzeć temu wydaniu, choć nie miałem pojęcia kim jest Dominika Słowik, i dlaczego postanowiła pisać. Zazwyczaj wybieranie książki po okładce odbija mi się czkawką. Tym razem jednak – w końcu, po tylu błędach! – trafiłem na pozycję, którą warto poznać. Zresztą bądźmy szczerzy – nie ryzykowałem zbyt wiele. Wydawnictwo Literackie sięga przecież po sprawdzonych autorów, a Paszportu Polityki nie znajduje się w paczce chipsów.

BARDZO DZIWNE OPOWIEŚCI

„Samosiejki” to zbiór opowiadań. Dłuższych i krótszych. Lepszych i troszkę mniej trafiających w mój gust. Gdybym miał określić zebrane tu opowiadania jednym tylko słowem, napisałbym, że są „dziwne”. Na szczęście nikt nie wymaga ode mnie aż takiej zwięzłości, więc mogę powiedzieć więcej – „Samosiejki” są bardzo dziwne.

Dominika Słowik tka swoje opowiadania w taki sposób, że nie pozwala nam poczuć się ani na moment zbyt komfortowo. Jestem przekonany, że robi to zupełnie świadomie. Że w ten sposób chce przekazać nam coś więcej, między wierszami, między opowiadaniami. Wprowadzić w konkretny nastrój i zasiać w nas ziarno niepokoju względem przyszłości, którą sami sobie przygotowujemy.

Czytaj dalej „Gdzieś między fantazją a brutalną codziennością jutra / „Samosiejki”, Dominika Słowik [ 113 | 2022 ]”

Nie wybiorę się do Australii / „Związek grzebie swoich zmarłych. Wybór opowiadań”, Henry Lawson [ 112 | 2022 ]

atypowa ocena: 3/10

Może przesadą byłoby stwierdzenie, że po opowiadania Henrego Lawsona sięgałem pełen ekscytacji, jednak niewątpliwie towarzyszyła mi ciekawość i duży kredyt zaufania, wszak według wydawcy jest to „jeden z najwybitniejszych pisarzy Australii”. Takie zapewnienie wydawało się być wystarczającym gwarantem, że oto sięgam po książkę niebanalną. Pomyślałem, że przecież Australia to olbrzymi kontynent, więc – na Boga – „jeden z najwybitniejszych pisarzy całej Australii”, to musi być talent pierwszej próby, nie licząc już nawet porównywania go (również przez wydawcę) do Ernesta Hemingwaya.

Gdy jednak czytałem opowiadanie za opowiadaniem – czar szybko prysł. Zacząłem się nawet zastanawiać nad tym, czy aby może nie jest tak ciężko zostać najwybitniejszym pisarzem jeśli się przeprowadzimy do Australii? To potężny obszar, ale mieszka tam znacznie mniej ludzi niż w Polsce. Obecnie liczy sobie około 25 milionów mieszkańców, ale trzeba wziąć poprawkę na to, że w okresie gdy tworzył Henry Lawson było to raptem około 5 milionów osób! I prawdopodobnie niewielu – zważywszy na opisywane w opowiadaniach okoliczności – trudniło się wówczas pisaniem.

Czytaj dalej „Nie wybiorę się do Australii / „Związek grzebie swoich zmarłych. Wybór opowiadań”, Henry Lawson [ 112 | 2022 ]”

Ludobójstwo po kanadyjsku / „Autostrada Łez”, Jessica McDiarmid [ 111 | 2022 ]

atypowa ocena: 7/10

KRAINA SYROPEM KLONOWYM PŁYNĄCA

Kanada kojarzy się wielu ludziom z rajem na ziemi. Zresztą prawdą jest, że dla tysięcy okazała się miejscem nowego, lepszego startu. Sam znam ludzi, którzy do niej wyemigrowali i nigdy nie słyszałem by żałowali tej decyzji. Kanada kojarzy się nam nie tylko z zapierającą dech w piersiach przyrodą i olbrzymią przestrzenią, ale również z ponadprzeciętną wolnością, tolerancją i nowoczesnością.

Przynajmniej ja przez lata myślałem, że to (k)raj syropem klonowym płynący, gdzie drwale w kraciastych koszulach, trzymają się za ręce z rozlicznymi emigrantami i wspólnie śpiewają, tańcząc wokół ogniska, a w tle niedźwiedzie, szopy i łosie, w cudownej harmonii, baraszkują wśród wszechogarniającej zieleni. Brutalnie ten obraz zburzyła we mnie lektura „27 śmierci Toby’ego Obeda”, reportażu Joanny Gierak-Onoszko. Przygotował on mnie do zmierzenia się z „Autostradą Łez” przynajmniej w ten sposób, że książka Jessici McDiarmid choć mną wielokrotnie wstrząsnęła, to jednak już mnie nie zmieszała.

Kanada w tym samym czasie gdy dla wielu stała się rajem, jednocześnie dla innych pozostaje piekłem. Celowo używam czasu teraźniejszego, bo niestety obydwa wymienione reportaże nie opisują zamierzchłej przeszłości. Zwłaszcza „Autostrada Łez” dotyka tego co wciąż nie rozwiązane oraz nieprzepracowane. Od wielu lat, wzdłuż jednej z autostrad (choć nie tylko tam), znikają kobiety należące do rdzennych mieszkańców Kanady. Część z nich znaleziono martwych, ale dziesiątki z nich uznaje się za zaginione. Powołana krajowa komisja śledcza w raporcie końcowym opublikowanym w czerwcu 2019 roku stawia gorzką diagnozę:

„Wielu rdzennych mieszkańców przyzwyczaiło się do obecnej w ich życiu przemocy, podczas gdy społeczeństwo kanadyjskie wykazuje przerażającą apatię w rozwiązywaniu tego problemu. Krajowa komisja śledcza w sprawie zaginionych i zamordowanych rdzennych kobiet uznaje, że jest to ludobójstwo”.

Czytaj dalej „Ludobójstwo po kanadyjsku / „Autostrada Łez”, Jessica McDiarmid [ 111 | 2022 ]”

Czy nauka może nas ocalić? / „Ewangelia dzieciństwa”, Lydia Millet [ 110 | 2022 ]

atypowa ocena: 6/10

Skończyłem najnowszą powieść Lydii Millet i muszę przyznać, że ciężko zebrać mi po lekturze myśli. Nie wiem czy coś więcej się z nich w przyszłości wyklaruje, wiem jednak, że „Ewangelia dzieciństwa” zapisze się w mojej pamięci. To książka dziwna. Jednocześnie jest zła i dobra. Nie przypominam sobie aby jakakolwiek inna, w tym samym czasie mnie tak męczyła, a jednocześnie na tyle wciągnęła, że nie chciałem jej odłożyć. Pełna jest trafionych metafor, ale w moim odczuciu kiepsko użytych. Stąd towarzyszący mi obecnie mętlik.

Trzeba dodać na wstępie, że z poczuciem zagubienia będziemy mogli się zaprzyjaźnić w powieści Lydii Millet już od pierwszych stron. Zostajemy od razu wrzuceni na głęboką wodę, całkowicie nie rozumiejąc co i dlaczego się dzieje. Styl autorki jest specyficzny i celowo nadwerężający nasz komfort. Ciężko pojąć dlaczego główni bohaterowie powieści, którymi są tu dzieci, odnoszą się z taką brutalną nonszalancją do swoich rodziców, będąc przy tym nieskrępowanie wulgarnymi. Język i forma narracji początkowo mnie raziły do tego stopnia, że szczerze zastanawiałem się nad odłożeniem już „Ewangelii dzieciństwa” na półkę…

Czytaj dalej „Czy nauka może nas ocalić? / „Ewangelia dzieciństwa”, Lydia Millet [ 110 | 2022 ]”

Książki mogą zmienić świat / „Księga Ludensona”, Zofia Stanecka [ 109 | 2022 ]

atypowa ocena: 8/10

Pierwszy raz zdecydowałem się na recenzję książki, którą w księgarniach znajdziemy wśród tytułów „dla dzieci”. Od lat nie sięgałem po literaturę dla najmłodszych, ale jeśli wszystkie pozycje mają tyle jakości co „Księga Ludensona” to chyba najwyższy czas to zmienić! Jakże przyjemną odmianą było sięgnąć po lekturę, w której od początku wiedziałem, że wszystko koniec końców dobrze się ułoży, choć nie spodziewałem się, że aż tak dobrze… 😉

Zofia Stanecka doskonale wie jak pisać książki dla dzieci, i z powodzeniem od lat tym się zajmuje. Może wydawać się, że napisanie czegoś co spodoba się najmłodszym nie jest szczególnie trudne. Prawdziwą sztuką jest jednak napisać powieść, która wciągnie młodego czytelnika, ale będzie również atrakcyjna dla starszych odbiorców. Zwróćcie uwagę, że przy najlepszych filmach animowanych bawią się dobrze zarówno dzieci, jak i ich rodzice, ponieważ twórcy przekazują treści niejako na dwóch poziomach. „Księgę Ludensona” odbieram właśnie w ten sposób. Choć sam jestem już 30+ to powieść Zofii Staneckiej szczerze mnie wciągnęła. Może to dlatego, że mężczyźni bardzo długo pozostają dziećmi (podobnie jak trolle), jednak jestem przekonany, iż w tym wypadku wskazuje to na kunszt autorki. Naprawdę chętnie przeczytałbym znacznie więcej o przygodach rodziny Osmołowskich!

Czytaj dalej „Książki mogą zmienić świat / „Księga Ludensona”, Zofia Stanecka [ 109 | 2022 ]”

Reportaż, które pachnie mchem / „Życie pasterza. Opowieść z Kariny Jezior”, James Rebanks [ 108 | 2022 ]

atypowa ocena: 8/10

„Życie pasterza” to książka, która pozostanie we mnie na dłużej, pomyślnie zdając test pamięci. Wiele łatwo przyswajalnych treści (stety – niestety) dość szybko ze mnie wyparowuje, zwalniając miejsce w moim RAM-ie na kolejne książki. Część historii dotyka jednak tej struny w mojej duszy, która sprawia, że stają się one po części moimi własnymi. James Rebanks nie opowiada o niczym niezwykłym, i chyba na tym właśnie polega fenomen jego książki.

ZNUDZENI SAMI SOBĄ

Ta prosta opowieść, o prostym życiu, stała się inspiracją dla tysięcy znużonych codzienną gonitwą, której sens w czasie wyścigu zdążył się gdzieś zagubić. Społeczeństwo staje się coraz bardziej zmęczone i poirytowane, pojmując (choćby podskórnie), że pracuje dla dziurawego worka. Jak słusznie zauważa w „Życiu pasterza” James Rebanks:

„Ludzie zaczynają przywiązywać więcej wagi do miejscowej kultury i lokalnych tradycji, mają dosyć plastiku i sztuczności, chcą poznawać historię miejsc i osób, które żyją inaczej, wyznają inne wartości, co innego jedzą. Widzę, jak bardzo jesteśmy znudzeni sami sobą we współczesnym zachodnim świecie, ale widzę również, że potrafimy przeciwstawiać się temu i kształtować swoją przyszłość, traktując historię jako zaplecze możliwości, a nie bagaż zobowiązań.

I tu wkracza autor ze swoją niezwykłą historią o najzwyczajniejszym życiu. O świadomej decyzji by wybrać mniej. O samoograniczeniu się mimo możliwości spektakularnego rozwoju osobistego. Jakże prawdziwe są słowa Jezusa: „Co pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, a na duszy swej szkodę poniósł?” (Mt 16:26).

Czytaj dalej „Reportaż, które pachnie mchem / „Życie pasterza. Opowieść z Kariny Jezior”, James Rebanks [ 108 | 2022 ]”