Jak człowiek staje się mordercą, Richard Taylor [ 44 | 2021 ]

atypowa ocena: 7/10

Przy okazji recenzji „Bezmatek” Miry Marcinów pisałem o tym, że śmierć należy do sfery tabu. To, że mamy trudność w otwartej rozmowie na jej temat, nie oznacza wszakże, że nie staje się ona przedmiotem (często niezdrowej) fascynacji wielu ludzi. Nie mam na myśli jedynie pełnych brutalności seriali i horrorów, które z lubością część społeczeństwa ogląda w okolicach Halloween. Dzisiejsze media karmią się obrazami śmierci. Im bardziej szokujące treści tym większe zasięgi i zarobek z reklam. To prawa rynku (popyt – podaż) stoją za tym, że na Netflixie znajdziemy zatrzęsienie seriali dokumentalnych prawie o każdym seryjnym mordercy, który w historii chodził po ziemi.  

Jakiś czas temu natrafiłem na hasło pod którym podpisuję się obiema rękami: „Przestańmy czynić głupich ludzi sławnymi”. Jednak wiem, że tego nie zatrzymam. Najwięcej kliknięć zawsze będzie tam, gdzie znajdzie się najbardziej kontrowersyjna treść. Dlatego celebrytami naszych czasów stają się mordercy pokroju Teda Bundy’ego czy Andersa Breivika. Zatrważa mnie fakt, że to książki o nich są bestsellerami, a seriale ukazujące ich życie, przez długie tygodnie okupują miejsca w zestawieniach TOP 10 platform streamingowych. Skoro jako społeczeństwo wolimy poznawać morderców niż naukowców, dyplomatów czy uczciwych rzemieślników – polecam aby przynajmniej oddać w tej sprawie głos komuś, kto opowie te historie tak jak należy. A taką osobą jest Richard Taylor, który od blisko 30 lat pracuje jako psychiatra sądowy. W tym czasie poznał dogłębnie przeszło sto spraw morderców i to na kanwie tych doświadczeń powstała książka „Jak człowiek staje się mordercą. Mroczne opowieści psychiatry sądowego”.

I tu od razu uwaga dla tych, którzy nastawiają się na wyjątkowo krwawe opisy – opowieści Richarda Taylora nie są wyjątkowo mroczne. Oczywiście w książce jest wiele krwi bo dotyczy morderstw, jednak są to bardziej „opisy brutalnej rzeczywistości” niż „brutalne opisy rzeczywistości”. Ta subtelna różnica sprawia, że mamy tu do czynienia raczej z książką naukową niż horrorem klasy B.

Nie bójcie się jednak, nie jest to dysertacja doktorska. To faktycznie opowieści Richarda Taylora, w których po prostu widać, że zajmuje się psychiatrią zawodowo przez kilka ostatnich dekad. Dlatego opisuje poszczególne przypadki bardzo rzeczowo, odwołując się do badań i literatury z danej dziedziny. Na szczęście nie sprawia to, że książka stała się sucha i nudna. Bynajmniej! Sam fakt, że blisko 600 stron wchłonąłem w kilka dni świadczy o tym, że czyta się ją bardzo dobrze.

Tu jednak pozwolę sobie na odrobinę marudzenia. Czy ta książka musiała być aż tak gruba? Myślę, że niewiele bym stracił, gdyby usunąć z niej sporą część materiału. Richard Taylor pracuje w Wielkiej Brytanii i w wielu miejscach narzeka na zmiany, które w ostatnim czasie nastąpiły w tamtejszej służbie zdrowia. Frustracja związana z cięciami środków na leczenie psychiatryczne pojawia się w jego opowieściach niczym powracający refren. Choć jest ona co do zasady słuszna, to jednak niewiele wnosi do naszego zrozumienia tematu.

Gdyby coś budziło moje podejrzenia, zlecił bym wykonanie rezonansu magnetycznego mózgu i dalsze testy. Uznałem jednak, że nie ma takiej konieczności. Zresztą nawet gdybym chciał przeprowadzić to badanie, prawdopodobnie obrona nie znalazłaby środków na jego sfinansowanie. Sprawa wyglądałaby zupełnie inaczej, gdyby Costas  doznał, powiedzmy, drobnego urazu głowy i dochodził roszczeń od ubezpieczyciela –  wówczas bez żadnego problemu znalazłyby się pieniądze na całą serię najbardziej szczegółowych badań. No ale cóż, tu mieliśmy do czynienia ze sprawą o morderstwo, w której oskarżonemu groziło dożywotnie więzienie, a taka przecież pod względem ważności nie mogła równać się ze sprawą, w której stawką są pieniądze, jakie może stracić ubezpieczyciel.”

Podobnie sprawa się ma z licznymi wtręty autora odnośnie szczegółów towarzyszących poszczególnym wydarzeniom. Momentami miałem wrażenie, że czytam skandynawski kryminał, gdy Taylor opisywał co jadł na śniadanie i jaka piosenka leciała danego deszczowego ranka w radio. Choć pamięć autora jest imponująca, to jednak nie rozpaczałbym gdyby część jego wspomnień nieco się zatarła, odchudzając niektóre rozdziały.

Jeśli mogę wam coś zasugerować, to dajcie sobie na lekturę tej książki więcej czasu niż ja. Nadmiar złych informacji może nas mocno przytłoczyć, a i poszczególne historie mogą zacząć się mieszać jeśli czytamy rozdział po rozdziale nie robiąc przerw. Optymalnie byłoby czytać każdą z 9 części książki w innym dniu. Autor podzielił swoje opowieści następująco:

  • Zabójstwo na tle seksualnym
  • Zabójstwo podczas epizodu psychotycznego
  • Kiedy kobieta zabija swoje dziecko
  • Kiedy mężczyzna zabija partnerkę
  • Kiedy kobieta zabija partnera
  • Morderca, który nie pamięta
  • Morderstwo dla pieniędzy
  • Terroryzm
  • Wyrok, leczenie, powrót do zdrowia i wyjście na wolność

Richard Taylor pomaga nam lepiej zrozumieć jak człowiek staje się mordercą. Co ludzi pcha do zabójstwa? Czy można uniknąć przynajmniej części zbrodni? Czy można mordercę poddać resocjalizacji w ten sposób by nie stanowił zagrożenia w przyszłości?

Książka zadaje też wiele trudnych pytań na płaszczyźnie moralności czy też etyki. Rozdział o terroryzmie należy do tych, które trzeba przeczytać. Zwłaszcza, że książka jest naprawdę aktualna – opisuje wydarzenia nawet z 2020 roku. Oczywiście nie otrzymamy w niej wszystkich odpowiedzi, ale na pewno wpłynie na nasze postrzeganie morderstw i stojących za nimi ludzi. Czy popełnienie makabrycznej zbrodni czyni z kogoś potwora? Czy mamy prawo taką osobę odizolować na zawsze od społeczeństwa, nawet jeśli nie była świadoma swoich działań?

Jestem przekonany, że lektura książki Richarda Taylora pomoże odpowiedzieć nam na wiele pytań dotyczących umysłu mordercy. Musimy mieć jednak świadomość, że może w nas zrodzić znacznie więcej kolejnych (i to bardziej złożonych) pytań.

Na koniec kilka fragmentów. Potraktujcie to jako próbkę tego z czym spotkacie się na 574 stronach. Warto zderzyć nasze przekonania z twardymi danymi i wiedzą ekspertów:

Książkowe i telewizyjne historie kryminalne mają to do siebie, że nieproporcjonalnie często skupiają się na morderstwach z premedytacją, w których motywem jest chęć wzbogacenia się. Tymczasem statystyki pokazują jasno, że morderstwa dla zysku są zaskakująco rzadkie. Spośród 726 zabójstw dokonanych w Wielkiej Brytanii w 2018 roku zaledwie 47 przypadkach chodziło o kradzież albo zysk finansowy( co stanowi jedynie 4% ogółu), natomiast w 373 przypadkach (51%) były one następstwem kłótni, stanowiły atak zemsty albo były skutkiem utraty panowania nad sobą.
 Identycznie sytuacja wyglądała zresztą w USA, gdzie w 2018 roku morderstwa dla zysku stanowiły zaledwie 851 spośród ogółu 14123 zabójstw (6%). Wśród tych 851 w 548 przypadkach do zabójstwa doszło w trakcie napadu rabunkowego, który przybrał tragiczny obrót; w 75 –  podczas włamania; w 23 –  podczas kradzieży;  6 zabójstw miało miejsce przy okazji kłótni między hazardzistami; w 199 przypadkach w tle był spór o pieniądze albo nieruchomość (co stanowi 1,4  procenta ogółu zabójstw).  Oczywiście w zabójstwie rabunkowym pierwotnym motywem jest chęć wzbogacenia się, nie pozbawienia kogoś życia. Do śmierci dochodzi, gdy atak bronią, którą napastnik groził ofierze, wywołało nieprzewidziane poważne obrażenia lub gdy ofiara stawiała opór, albo kiedy napastnik wykazywał się lekkomyślnością czy zachowywał się impulsywnie –  we wszystkich tych przypadkach oczywiście w świetle prawa mówimy o morderstwie. Na tej samej zasadzie w przypadku zabójstwa podczas włamania zazwyczaj przestępstwo zaczyna się od włamania, które przybiera nieoczekiwany dla sprawcy obrót, na przykład gdy ktoś nakrywa włamywacza. 
Oznacza to, że po odliczeniu zabójstw związanych z napadem rabunkowym, włamaniem i hazardem, popełnione z zimną krwią morderstwo dla zysku stanowi niezwykle niski odsetek spośród wspomnianego 1,4 procenta zabójstw.

W skali świata przemoc wobec kobiet stanowi poważny problem w dziedzinie zdrowia publicznego. Z danych zgromadzonych przez biuro ONZ ds. Narkotyków i Przestępczości wynika, że w 2017 roku każdego dnia na świecie średnio 137 kobiet poniosło śmierć z ręki partnera albo członka rodziny. Rocznie na terenie Azji życie w ten sposób straciło 19 700 kobiet, w Afryce 13 400, na terenie obu Ameryk –  6900, a w Europie –  3300. W Meksyku w ciągu 5 lat dwukrotnie wzrosła liczba przypadków kobietobójstwa, osiągając poziom 1000 zabójstw rocznie.

Badania pokazują, że przestępcy psychopatyczni w porównaniu z jednostkami pozbawionymi takich cech znacznie częściej przejawiają skłonności do agresji drapieżczej i są świetnie przystosowani do tego typu działań.
Rozróżnienie na agresję drapieżczą i agresję afektywną można z zilustrować za pomocą zachowania kota. Kiedy kod zostanie przyparty do muru przez psa, sierść mu się zjeży i zwierzę zacznie ostrzegawczo syczeć. Jego grzbiet będzie wygięty w łuk, oczy szeroko otwarte, zęby i pazury obnażone. Oto przykład agresji afektywnej, instynktownego zachowania, którego zadaniem jest przetrwanie w obliczu zagrożenia. Pewnego dnia zaobserwowałem jednak zgoła inne kocie zachowanie –  przyglądałem się mojemu pupilowi, który skradał się do pełnego pisklaków gniazda kosa. Kot poruszał się bezszelestnie, snując przy samym murze, zęby i pazury miał schowane. Żeby łowy zakończyły się powodzeniem, zwierzę musi być pobudzone, w przeciwnym razie nie uda mu się uśmiercić ofiary. Beznamiętność, którą zauważyłem u kota, jest często spotykana w przypadku masowych mordów dokonywanych przez nastolatków oraz dorosłych, a zatem w sytuacjach będących domeną agresji drapieżczej.

 Kara śmierci wykonywana jest nadal w 58 krajach –  zazwyczaj przez rozstrzelanie (w Chinach), ścięcie (w Arabii Saudyjskiej) lub powieszenie. W Stanach Zjednoczonych około 60 skazanych oczekuje na śmiercionośny zastrzyk, a moi zajmujący się nimi amerykańscy koledzy po fachu stają często przed nie lada wyzwaniem. Ja ze swojej strony bardzo się cieszę, że nie muszą poświadczać, iż władze umysłowe skazanego powróciły do poziomu, który pozwala przeprowadzić na nim egzekucję. Czy lekarz powinien leczyć pacjenta tylko po to, by nadawał się on do uśmiercenia?  Choć trudno w to uwierzyć, w USA zdarzają się takie sytuacje.

Podobnie jak w przypadku choroby afektywnej dwubiegunowej, większość cierpiących na schizofrenię nie przejawia skłonności do przemocy. Ogólnie biorąc, schizofrenia stanowi stosunkowo powszechną chorobę, obserwowaną u średnio 0,7 procenta dorosłej populacji. W przypadku większości schizofreników raczej zachodzi obawa, że zostaną ofiarami przemocy niż agresorami, a przy tym w ich przypadku znacznie rośnie ryzyko, że podejmą próbę samobójczą. Mimo to, jak wynika z ustaleń Senny Fazel, która przeanalizowała 20 opracowań tego tematu, osoby cierpiące na psychozę są 19 razy bardziej skłonne do popełnienia zabójstwa od przeciętnego Kowalskiego.

Postrzeganie urojeniowe to urojeniowe interpretacja normalnych spostrzeżeń ( na przykład fakt, że Kierowca stojącego pod oknem domu samochodu zaświecił i zaraz zgasił reflektory, w umyśle chorego będzie dowodem na to, że znajduje się on pod obserwacją służb specjalnych). Niekiedy efektem tego postrzegania jest nastrój urojeniowy (czyli wrażenie niepokoju i dziwności). Chory, któremu wydaje się że jest obserwowany albo że grozi mu atak i śmierć, może zareagować wycofaniem i strachem lub agresywnym zachowaniem, które będzie mieć na celu obronę własną. Urojenia mogą dotyczyć miłości, zazdrości oraz błędnej identyfikacji ( chory ma wrażenie, że obcy ludzie podają się za jego najbliższych). Do bardzo bolesnych urojeń należą te, w których chory wierzy, że został z niejasnych powodów wytypowany do bycia obserwowanym lub że ktoś zdalnie steruje jego myśleniem. Często popychają one chorych do konkretnego działania –  na przykład składają oni zażalenia, albo nękają ludzi, którzy, jak wierzą, są ich prześladowcami. Niekiedy zakładają również dziwaczne nakrycia głowy, które mają ich chronić przed wybieranym na nich przez kogoś telepatyczny wpływem. Przekonania takie czasami są całkiem nieszkodliwe. W niektórych przypadkach stanowią objaw psychozy nazywanej zaburzeniem urojeń owym. Jednak urojenia o byciu ofiarą prześladowania często obserwuje się również u sprawców masowych strzelanin w Stanach Zjednoczonych, na przykład u Aarona Alexisa, który zastrzelił 13 osób na terenie Washington Navy Yard, centrum administracyjnego marynarki wojennej USA. Sprawca, jak się potem okazało, wierzył, że kontrolowany jest przez fale radiowe o skrajnie niskiej częstotliwości.
(…)
Żeby zrozumieć, co dzieje się w głowie takiego człowieka, pomocny może okazać się film Truman Show, tyle że tutaj firmowy koncept postawiony jest na głowie. Wyobraźmy sobie, że w rzeczywistości Truman nie brał udziału w żadnym programie –  jego chorobliwa wyobraźnia kazała mu w zakłóceniach radiowych albo czyimś nietypowym zachowaniu dopatrywać się dowodów potwierdzających, że otaczają go aktorzy, a jego życie stanowi część programu telewizyjnego. O to w jaki sposób działają urojenia. Doświadczający ich człowiek ma wrażenie, że odgrywa rolę w horrorze, który wydarza się naprawdę.

Sposób, w jaki Breivik mówił o sobie podczas pierwszej oceny psychiatrycznej, był znaczący. Twierdził, że jest przywódcą zakonu rycerzy templariuszy, który w jego ujęciu stanowił „zakon o charakterze wojskowym, organizacją męczeńską, a on sam spełniał w niej funkcję jednoosobowego trybunału wojskowego, sędziego, przysięgłych i kata”. Porównał się do rosyjskiego cara Mikołaja II Romanowa oraz królowej hiszpańskiej Izabeli I Katolickiej. Wierzył, że po zamachu stanu obwołany zostanie nowym władcą Norwegii. Mówił wprost, że ma przywilej decydowania o tym, kto spośród Norwegów winien żyć, a kto zasługuje na śmierć. Uważał przy tym, że znacząca część norweskiego społeczeństwa popiera jego atak.  Twierdził, że gdyby został wybrany nowym regentem Norwegii, miałby obowiązek odesłać kilkaset tysięcy muzułmanów do Afryki Północnej. Wierzył też, że swoimi działaniami przyczyni się do rozpętania III wojny światowej, która będzie konfliktem atomowym.
Jestem skłonny uznać te wypowiedzi za dowody urojeniem wielkość owych, które nawiasem mówiąc, ze względu na swoją egzotyczną skrajnością sytuują się poza spektrum poglądów nawet tak radykalnych, jak te wyznawane przez skandynawskich neonazistów. Brevik jest osobnikiem doskonale zorganizowanym; swój atak planował latami. Przykładowo nabył działkę o areale, który uzasadniał zakup na tyle dużej ilości nawozu przycinek by starczyło go do produkcji bomby. Należy jednak pamiętać, że planowe działanie nie wyklucza myślenia urojeniowego.

2 odpowiedzi na “Jak człowiek staje się mordercą, Richard Taylor [ 44 | 2021 ]”

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: