Ostatnia noc świata, C.S. Lewis [ 45 | 2021 ]

atypowa ocena: 6/10

C.S. Lewis należy do moich „pewniaków”. Chyba każdy zagorzały czytelnik posiada swoich ulubionych autorów, na których się nigdy nie zawiódł. W moim przypadku jest to bardzo specyficzne grono, w którym obok siebie zasiadają m.in. Kurt Vonnegut i właśnie C.S. Lewis.

W Polsce kojarzy się głównie z „Opowieściami z Narni”, ale dla mnie to autor znacznie ważniejszych dzieł. Za każdym razem gdy sięgam po jego książki, jestem pobudzony do głębszych refleksji. C.S. Lewisa nie czyta się dla rozrywki, chociaż wielokrotnie to co pisze skrzy się od poczucia humoru. Zadziwia mnie z jaką przenikliwością obserwował on otaczający go świat, i jak trudne tematy potrafił przybliżyć, używając zrozumiałych dla wszystkich przykładów z codziennego życia (tu polecam szczególnie „Chrześcijaństwo po prostu”).

Podczas wizyty u znajomego natrafiłem na książkę „Ostatnia noc świata”, o której wcześniej nie słyszałem. Oczywiście ją pożyczyłem i w krótkim czasie zabrałem się do lektury. Miałem dość wysokie oczekiwania, jak zawsze gdy na grzbiecie książki widzę C.S. Lewis.

„Ostatnia noc świata” to zbiór siedmiu esejów, które nie były dotąd publikowane pod postacią książki. Sam autor nie miał zamiaru wydawać ich jako oddzielnego dzieła, a zabieg taki jest nie od wczoraj stosowany przez różne wydawnictwa, ponieważ niektóre nazwiska są gwarantem wysokiej sprzedaży. Mam pewien problem z tego rodzaju praktyką. Pamiętam jak kiedyś „naciąłem się” na antologię opowiadań wspomnianego już Kurta Vonneguta, gdzie znalazło się sporo naprawdę nie wartych druku tekstów. Oczywiście to subiektywne odczucia, ale z jakiegoś powodu sam autor ich nie wydał. Zdecydowało się na to wydawnictwo po śmierci, a kwestią otwartą pozostaje to czy kierowało się bardziej pragnieniem prezentowania pełnej spuścizny autora, czy jednak chęcią zysku.

Jak było w przypadku wydawnictwa Esprit i „Ostatnią nocą świata”? Tego nie wiem. Trzeba jednak przyznać, że do naszych rąk trafiła kolejna, pięknie wydana książka C.S. Lewisa. (Tu na marginesie muszę zaznaczyć, że nie rozumiem dlaczego wciąż nie zdecydowano się na dodruk książek z tej serii. Cena na okładce to 26,90 zł, ale książka dostępna jest na aukcjach internetowych jedynie w cenach około 100 zł.) Zebrane eseje powstały w latach 50. ubiegłego wieku i w moim odczuciu są „nierówne”. Lektura części z nich niewiele wniosła do mojego wnętrza. Oczywiście mają swoją wartość choćby ze względu na to, że są świadectwem tego jak wyglądał świat i jak był postrzegany przez Lewisa 70 lat temu. Jednak polecam tę książkę raczej tym, którzy należą do grona fanów autora. Jeśli ktoś dopiero chce zapoznać się z twórczością C.S. Lewisa – są znacznie lepsze książki na początek tej podróży.

Nie chciałbym jednak stworzyć wrażenia, że książka mi się nie podobała. Niezbyt wysoka ocena może wynikać z tego, że prawdopodobnie miałem wygórowane oczekiwania. Znalazły się jednak w niej przemyślenia autora, które i czytelnika zmuszają do głębszej zadumy. Szczególnie zapadły mi w pamięć dwa teksty z tego zbioru.

„Religia i rakiety” to esej z 1958 roku, który przez Lewisa zatytułowany był: „Czy zgubimy Boga w kosmosie?”. Lata 50. XX wieku to czas kosmicznego wyścigu między Stanami a Rosją. W tamtych dniach wyobraźnię ludzi rozgrzewała do czerwoności wizja spotkania z zielonymi ufoludkami. Czy odkrycie życia poza ziemią obalałoby wiarę w Boga? Czy dałoby pogodzić się to z biblijnym obrazem stworzenia świata? C.S. Lewis nie ucieka od tego typu pytań. W swoim eseju zakłada wręcz możliwość odkrycia życia poza ziemią, i rozmyśla w kontekście historii nad tym do czego by to doprowadziło:

„Obawiam się zatem o praktyczne, nie o teoretyczne problemy, które pojawią się, jeśli kiedykolwiek spotkamy istoty rozumne niebędące ludźmi. Popełnimy przeciwko nim, jeśli tylko nam się uda, wszystkie grzechy, jakie już popełniliśmy względem ludzkich przecież istot, ale różniących się od nas rysami twarzy i kolorem skóry; rozgwieżdżone niebo stanie się widokiem, na który dobrzy ludzie będą mogli patrzeć jedynie z nieznośnym poczuciem winy, rozdzielającą litością i palącym wstydem.
Nie ulega wątpliwości, że po pierwszych szaleństwach eksploatacji podjęlibyśmy jakieś spóźnione próby poprawy. Być może posłali byśmy misjonarze. Ale czy nawet im można by zaufać? Przeszłość pokazała niejedno przerażające przymierze strzelb i Ewangelii.”

C.S. Lewis słusznie przewiduje, że ekspansja kosmosu to daleka przyszłość. Jednak dziś za sprawą kilku miliarderów temat ten znów staje się w pewnym sensie gorący. Warto zapoznać się z wciąż aktualnymi w tym temacie refleksjami Lewisa:

„Dziękujmy jednak bogu, że podróże do innych światów to nadal bardzo odległa perspektywa.
Zastanawiałem się już wcześniej, czy astronomiczne odległości nie są przypadkiem wprowadzoną przez Boga kwarantanną. Nie dopuszczają one do szerzenia się duchowej epidemii upadłego gatunku. Oczywiście potencjalne teologiczne problemy, jakie przyniesie kontakt z innym rozumnym gatunkiem, to również bardzo odległa perspektywa. Gatunek taki może nie istnieć. Jak dotąd nie ma nawet cienia dowodu na to, że jest inaczej.”

Czy odkrycie życia pozaziemskiego będzie dowodem obalającym chrześcijaństwo?

„Ale przypuśćmy –  powie ktoś –  że wszystkie te zawstydzające domniemania okażą się prawdą? Mogę tylko wyrazić przekonanie, że tak nie będzie; przekonanie,  w którym z biegiem lat coraz bardziej się utwierdzałem. Chrześcijanie i ich przeciwnicy wciąż spodziewają się, że jakieś nowe odkrycie zmieni kwestie wiary w kwestie wiedzy albo też sprowadzi je do oczywistego absurdu. Ale nigdy jeszcze nic podobnego się nie stało.
To, w to wierzymy, zawsze jest intelektualnym prawdopodobieństwem, nigdy jednak nie staje się intelektualną koniecznością. Wydaje mi się, że kiedy to się zmieni, nastąpi kres życia na Ziemi. Ostrzeżono nas przecież, że prawie  niepodważalne dowody przeciwko chrześcijaństwu, dowody, które wprowadzą w błąd (jeśli to możliwe) nawet wybranych, zostaną ujawnione wraz z ukazaniem się Antychrysta.
 A potem otrzymamy całkowicie przekonujące dowody ze strony przeciwnej.
 Ale wcześniej, jak sądzę, dowodów takich nie będzie po żadnej ze stron.”

Najwięcej refleksji wzbudził we mnie tytułowy esej „Ostatnia noc świata”. Postanowiłem poświęcić mu odrębny wpis – Gdyby nie było już jutra.

Jedna odpowiedź na “Ostatnia noc świata, C.S. Lewis [ 45 | 2021 ]”

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: