Zasada ograniczonego zaufania / „Zaufaj mi”, T.M. Logan [ 147 | 2022 ]

atypowa ocena: 6/10

Niewiele pamiętam z mojego kursu na prawo jazdy. Szczęśliwie udało mi się zdać egzamin przy pierwszym podejściu, a przepisy znam bardziej intuicyjnie niż na podstawie studiowania kodeksu drogowego. Jedno zostało mi jednak wpojone – nie ufaj innym uczestnikom ruchu drogowego. Udaje mi się przez wiele lat przemieszczać po drogach bez wypadku i myślę, że jest to po części związane z wyznawaną przeze mnie zasadą ograniczonego zaufania.

Zasady tej dobrze się trzymać nie tylko przemieszczając się po drogach. Choć tam nagłe wtargnięcie pieszego na jezdnię może skutkować śmiertelnym wypadkiem, to czy i w innych przypadkach konsekwencje nie bywają również bardzo dotkliwe? Wielokrotnie zaufanie wydawcom, którzy reklamują swoje premiery jako najlepsze książki, które pojawiły się na ziemi, skutkuje tym, że wydajemy ciężko zarobione pieniądze na gnioty. To jednak nie jest przecież jeszcze tragedia – istnieje wszak rynek wtórny na OLX. Gorzej jednak gdy ktoś niegodny zaufania „wtargnie” do naszego życia, umiejętnie nami manipulując. To jest główna przestroga jaka płynie do nas z lektury najnowszego thrillera T.M. Logana. W tej książce praktycznie nic nie jest takie jakim się wydaje być na początku…

NIE, NIE POPILNUJĘ PANI DZIECKA…

Wszystko zaczyna się od tego, że główna bohaterka zgodziła się podczas podróży pociągiem przez chwilkę przypilnować dziecka innej pasażerki. Chwilę później widzi „matkę” za oknem, gdy na najbliższej stacji znika wśród tłumu innych podróżnych. Pomysł ten zrodził się w głowie T.M. Logana podczas meczu hokeja, gdy obserwował malutkie dziecko i przyszła mu myśl, czy byłby wstanie się nim zaopiekować gdyby pojawiła się taka konieczność.

Takie są kulisy powołania do życia Ellen, głównej bohaterki, która oględnie mówiąc, znajduje się w nienajlepszym momencie swojego życia. Właśnie rozsypało się jej małżeństwo, a przyczyny tego upatruje w swojej niepłodności, która w połączeniu z wielkim pragnieniem posiadania dziecka, dewastuje jej duszę. I oto niespodziewanie w jej życiu pojawia się Mia, którą musi się zaopiekować. Cała sytuacja staje się jeszcze bardziej pogmatwana, gdy Ellen znajduje w torbie z rzeczami dziewczynki spiesznie napisaną kartkę: „Proszę, chroń Mię. Nie ufaj policji. Nikomu nie ufaj”.

Cóż – nieco musztarda po obiedzie. Już zdążyła zaufać nieznajomej i przez to wpakowała się w niezłe tarapaty. Gdyby Ellen grzecznie odpowiedziała wcześniej: „Nie, nie popilnuję Pani dziecka” nie znalazłaby się w tak dziwnym położeniu. Ponieważ dość szybko okazuje się, że coś w tej całej historii jest mocno „nie tak”…

ELLEN NIE OGLĄDAŁA HORRORÓW

Sam pomysł na thriller, choć nie jest może wyjątkowy, to nie został jeszcze na tyle wyeksploatowany, żeby nie miał nas zaciekawić. Zdecydowałem się zrecenzować tę książkę właśnie ze względu na intrygujący opis wydawcy. Nie tyle uwierzyłem w zapewnienie, że to „najlepszy thriller roku według Sunday Times”, co po prostu byłem ciekaw jak rozwinie się ta historia.

Do tego nazwisko autora kilkakrotnie rzuciło mi się już w oczy i byłem ciekaw jego pióra. T.M. Logan ma aparycję złoczyńcy z filmów pokroju „Szklana Pułapka”, co w przypadku twórcy thrillerów jest niewątpliwą zaletą. Może się też poszczycić tym, że niezgorzej pisze i nie musi uciekać się do stałego szokowania, co często sięga poziomu totalnego absurdu w literaturze tego typu. Trzeba mu oddać, że fabuła rozwija się dynamicznie i naprawdę wciąga.

Czy wszystko mi się zgadzało w „Zaufaj mi”? Były fragmenty gdzie niestety mocno irytowała mnie postać głównej bohaterki. Jej zachowanie było dla mnie zbyt irracjonalne, choć autor usilnie próbował usprawiedliwiać je niespełnionym pragnieniem posiadania dziecka. Nie kupuję jednak tego, że ktokolwiek byłby tak lekkomyślny i narażałby swoje życie w takiej sytuacji. Nie chodzi mi o to, że Ellen powinna być obojętna na los powierzonego jej dziecka. Po prostu powinna zgłosić sprawę odpowiednim służbom, tymczasem zachowuje się tak jakby nigdy nie oglądała horrorów. Pcha się w największe tarapaty w imię… no właśnie, ciężko powiedzieć w imię czego.

WIEDZIAŁEM, ŻE TO ON!

Lektura „Zaufaj mi” dała mi niemałą satysfakcję, ponieważ w końcu domyśliłem się kto jest złoczyńcą! Nieraz biadolę Wam przy okazji recenzji kryminałów Agathy Christie, że znów mnie wyprowadziła w pole. Tym razem wewnętrznie się spiąłem i bardzo szybko wytypowałem kto wg mnie jest „tym złym”. Nie chcę zdradzać zbyt wiele z fabuły by nie psuć Wam frajdy z czytania, jednak przyznam, że tym razem było to dla mnie aż nazbyt czytelne. Z jednej strony mam z tego powodu satysfakcję, z drugiej jednak strony odbiera to nieco radości, którą mają nam dostarczać stosowane w tego typu książkach cliffhangery. W momencie gdy czytelnik miał wykrzyczeć – „niemożliwe!”, ja jedynie pokiwałem głową i wyszeptałem – „przecież od początku tak czułem”.

Poznając poszczególnych bohaterów pamiętajcie o zasadzie ograniczonego zaufania. W tej powieści praktycznie nic nie jest takie jakim się wydaje być. I to być może zbyt duża podpowiedź – wybaczcie jeśli odsłoniłem zbyt wiele.

WERDYKT

„Zaufaj mi” to niezły thriller. Stwierdzenie, że „najlepszy tego roku” może być nieco przesadzone, ale to solidna książka. Ma w sobie potencjał na dobry film akcji, w którym jest nieco strzelania i scen pościgów oraz szalone zwroty akcji. Jeśli doczekamy się ekranizacji – chętnie odświeżę sobie tę historię. Pierwsze spotkanie z T.M. Loganem uznaję za całkiem udane i jeśli będę miał ochotę na „coś lżejszego” to wrócę do jego książek. Polecam na zimowe wieczory miłośnikom thrillerów. I nie zapominajcie o zasadzie ograniczonego zaufania nie tylko przemieszczając się oblodzonymi drogami…

Jedna odpowiedź na “”

Dodaj komentarz