Komórki się pani pomyliły, Jacek Galiński [ 33 | 2021 ]

atypowa ocena: 5/10

Niedawno zamieściłem tu krótką recenzję pierwszej książki z serii o przygodach Zofii Wilkońskiej – „Kółko się pani urwało”. Poleciłem ją miłośnikom kryminałów szukających „czegoś lżejszego” np. na wakacyjny wyjazd. Zaznaczałem też, że opinie na temat tej serii Jacka Galińskiego są skrajnie różne, a wszystko rozbija się o to czy obdarzymy sympatią główną bohaterkę książek, która wydaje się być dość antypatyczna. Przez pierwsze sto stron pierwszej części walczyłem ze sobą, ponieważ Zofia Wilkońska wydawała się być jedynie wredną, zgorzkniałą staruszką. Potem przekonałem się, że pod tą gorzką warstwą skrywa się ktoś smutny, zmagający się z odrzuceniem, samotnością i uczuciem nieprzydatności. Wiem, że i ta warstwa nie brzmi jak wymarzone cechy dla głównej bohaterki komedii kryminalnej. Przyjąłem jednak panią Zofię z jej wszystkimi przywarami (które przecież akceptujemy u seniorów) i dałem się wciągnąć w jej szaloną przygodę na tyle, że z zaciekawieniem sięgnąłem po drugi tom…

W mini-recenzjach na pierwszej stronie książki bookstagramerki zachwycają się, że „Jacek Galiński utrzymuje wysoki poziom” oraz, że „trudno w to uwierzyć, ale druga część przygód najbardziej irytującej i roszczeniowej bohaterki jest jeszcze lepsza od pierwszej”. Mnie nikt z wydawnictwa nie prosił o opinię i może dlatego mój zachwyt jest nieco bardziej stonowany. Jeśli zastanawiacie się czy sięgać po Komórki się pani pomyliły i jesteście ciekawi mojej opinii – oto ona:

– Jeśli polubiliście Zofię w pierwszej części – czytajcie dalej

– Jeśli Zofia irytowała was w Kółko się pani urwało – nie czytajcie, bo będzie tylko gorzej

– Jeśli macie mieszane uczucia (jak ja) po pierwszej części – książka Komórki się pani pomyliły niewiele w tej kwestii zmieni

Mogę się podpisać pod tym, że Jacek Galiński utrzymuje poziom, ale nie zgadzam się z tym, że ta część jest lepsza od pierwszej. To są naturalnie odczucia subiektywne, ale bardziej podobały mi się wcześniejsze przygody Zofii. Te w drugiej części były mocno surrealistyczne. I nie to, że nie akceptuję absurdalnych sytuacji. To jest właśnie piękno literatury, że autor może np. ni stąd ni zowąd wprowadzić do akcji afrykańskiego słonia, i nie potrzebuje do tego wielkiego budżetu, co byłoby wymagane w przypadku kręcenia filmu – tu wystarczy bogata wyobraźnia. (Na marginesie: To nie spoiler – nie pojawia się tu słoń. To moje skojarzenie z inną książką o przygodach seniora: Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął; Jonas Jonasson). Komedia pomyłek potrafi mnie rozbawić, ale jakoś przy lekturze tej części nie śmiałem się zbyt wiele.

Prawdopodobnie dlatego, że humor, którym byłem raczony przez autora był jednak dość schematyczny. Wiedziałem dla przykładu, że ilekroć Zofia będzie podróżować przez miasto z kimś kto łamie przepisy, to autor włoży w jej usta narzekania na nierozważnych pieszych czy rowerzystów, którzy zupełnie nie uważają i pchają się pod koła. Takie alternatywne postrzeganie rzeczywistości jest zabawne pierwszy, drugi i któryś-tam-jeszcze raz, aż do czasu gdy staje się zbyt przewidywalne.

Tak jak w przypadku pierwszej części, tak i przy lekturze Komórki się pani pomyliły odniosłem wrażenie, że książka jest dość nierówna. Zawiera w sobie fragmenty bardzo dobre, zaskakujące i zabawne, ale przeplatają się one z takimi, które nieco na siłę chcą skłonić nas do śmiechu z mocno już odgrzanych żartów. Momentami miałem wrażenie, że to zbiór gagów, które nie zostały wymyślone przez autora, ale po prostu kiedyś go już rozbawiły i dlatego postanowił wpleść je w przygody Zofii.

Mimo, że sama okładka Komórki się pani pomyliły obwieszcza, że sięgamy po komedię kryminalną i mamy przede wszystkim dobrze się bawić, nie mogę pozbyć się wrażenia, że pod powierzchnią jest to książka dość smutna. W pierwszej części mocniej wyeksponowano wątek handlarzy roszczeń do kamienic. Tym razem Zofia dziwnym splotem okoliczności dołącza do grupy ściągającej długi. Czytamy o smutnych ludziach wykorzystywanych do pracy w call center i oszukiwanych wizją awansu. Mimo, że Jacek Galiński dotyka tych tematów w sposób humorystyczny, to jednak świadomość, że to otaczająca nas codzienność wielu osób, nieco ściera uśmiech z naszych twarzy.

Reasumując: 5/10. Książka nie jest zła, ale też trudno powiedzieć, że szczególnie dobra. Chyba w tym wypadku należałoby określić jako przeciętną.
Serdecznie mogę polecić tym, których urzekła osoba Zofii Wilkońskiej w pierwszej części serii. Innym miłośnikom kryminałów mogę polecić inne książki tego gatunku.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: