Polska odwraca oczy, Justyna Kopińska [9 | 2020]

atypowa ocena: 8/10

To, że nie zdajemy sobie sprawy z jakiegoś problemu niestety nie oznacza, że on nie istnieje. Co gorsza, może stanowić dla nas zagrożenie. Nie znam się za bardzo na mechanice, ale to nie sprawia,  że moje auto będzie wolne od usterek, bo ja o nich nie wiem. Stąd wziął się wymóg regularnych przeglądów technicznych, aby nie dopuścić do tego bym nieświadomie stanowił zagrożenie dla siebie i innych uczestników ruchu. Jeśli wykryto jakąś usterkę moim zadaniem jest jej wyeliminowanie nim ruszę na drogi. Zignorowanie tego i dalsze używanie auta jest postawą skrajnie lekkomyślną, która może się wiązać z nieodwracalnymi konsekwencjami. Praktyka życia pokazuje jednak, że często w życiu wolimy nie wiedzieć o istniejącym problemie. By spać spokojnie? Czy wyparcie jest dobrą drogą do lepszego snu?

„Polska odwraca oczy” to zbiór krótkich, trudnych do przełknięcia reportaży. Justyna Kopińska brutalnie szczerze opisuje sprawy, o których większość woli po prostu nie wiedzieć. Okazuje się, że jako społeczeństwo zdecydowanie zbyt często odwracamy oczy, dając w ten sposób milczące przyzwolenie na wciąż trwającą niesprawiedliwość i krzywdę tych, którzy nie mają już sposobu by się bronić. W książce opisane są spawy, którymi żył cały kraj (jeśli sondować to życie nagłówkami gazet) oraz te, o których może nikt by nie usłyszał, gdyby nie zadająca pytania autorka.

Tu warto potencjalnych czytelników przestrzec – jeśli wzruszasz się oglądając „Na wspólnej” może być Ci przebrnąć przez wszystkie reportaże. Występuje tu nagromadzenie krzywdy, gwałtów, morderstw, psychotropów, molestowania, bicia, wykorzystywania, bezduszności, horrendalnej głupoty i festiwal błędów – a to wszystko w najgorszym wydaniu, bo nie fantastycznym, ale najzupełniej realnym. Te dramaty rozegrały się w Twoim mieście, w mieszkaniu obok, w szpitalach i więzieniach, którym ufamy, że wykonują należycie swoją pracę. A najsmutniejsza jest ta świadomość, że dzieją się one nadal, tylko ci którzy krzyczą być może są zamknięci w miejscu skąd nie wydobywa się krzyk. Ja przeczytałem tę książkę w trzech podejściach i za każdym razem byłem mocno przybity. Tak zwyczajnie jest mi wstyd, że to człowiek człowiekowi gotuje taki los.

Czy warto katować się historiami o katach? Czy warto burzyć się na upośledzone sądy? Czy to czemuś dobremu może posłużyć? Wierzę, że tak. Dobra lektura, to ta która budzi w nas emocje, nawet jeśli nie są one przyjemne. Ważne by nie pozostawać obojętnym. Odwracanie wzroku nie przystoi dojrzałym ludziom. A proces dojrzewania to nie tylko motylki w brzuchu i zaczytywanie się Dostojewskim. Lepszy jest smutek niż śmiech, bo gdy smutek na twarzy, serce staje się lepsze” (Kzn 7,3). Dlatego choć już po pierwszym reportażu o żonie Trynkiewicza cały się w środku burzysz – nie odwracaj wzroku. Czytaj dalej i pomyśl, że te wszystkie historie są niestety znacznie bliższe niż mogłoby się wydawać. Antybohaterami tych historii nie są tylko bezwzględni bandyci, ale również osoby, które dedykowały swoje życie służbie innym. To osoby, które kształciły się by świadczyć pomoc, opiekować się słabszymi, leczyć ich. A jednak na jakimś etapie część z nich porzuciła swoje ideały, dała się złamać. Część z nich sama kiedyś doznała krzywdy, inni złapali się na poczucie władzy, albo łatwy pieniądz. Swego czasu nawet apostoła Pawła spotkała gorycz tego, że Demas go opuścił bo bardziej „umiłował świat doczesny” (2 Tm 4,10).

Czego mnie to uczy? „A tak kto mniema, że stoi niech baczy by nie upadł” (1 Ko 10,12). Zło siedzi w człowieku i kroczek po kroczku potrafi nim zawładnąć. Nie dzieje się tak, że np. active shooter wiedzie spokojne, uczciwe życie aż pewnego dnia, ni stąd ni z owąd idzie zabijać. Zło dojrzewa w nim latami, dlatego jeśli nie będziemy odwracać oczu może częściej uda się zareagować.

„Niech nikt, kuszony przez zło, nie mówi, że to Bóg go kusi. Bóg jest niepodatny na zło i sam nikogo nim nie doświadcza. Źródłem pokus człowieka są jego własne żądze. To one go pociągają i nęcą. Gdy żądza się rozwinie, rodzi grzech, a gdy grzech dojrzeje, rodzi śmierć”. (Jakuba 1:13-15 SNP)

Choć światopoglądowo w wielu kwestiach z panią Justyną pewnie nie mógłbym się zgodzić nie przeszkadza mi to by być wdzięcznym za to, że odważyła się zadać tyle trudnych pytań. Dziękuję, że dzwoniła, pisała, spotykała się zarówno z ofiarami jak i oprawcami. Bez wątpienia ryzykowała, ale wierzę, że nie na darmo. Udało się pchnąć kilka spraw na przód. Doprowadzić do ponownego rozpatrzenia pewnych spraw. Udało się osadzić tych, którym dotąd się upiekło. Ale myślę, że wydarzyła się jeszcze jedna, nawet ważniejsza kwestia – tysiące czytelników nie odwróciło oczu. Patrzmy odważnie i reagujmy. Ale nader wszystko zaglądajmy w siebie, czy nie kiełkuje w nas coś złego nad czym dziś jeszcze można zapanować. Nie ignorujmy zła, nie odwracajmy oczu.

3 cytaty z książki:

Kilka dni później student spieszył się na egzamin i przebiegł na czerwonym świetle, bo nic nie jechało. Policjanci go zatrzymali, a on wyciągnął taką roztopioną już od słońca czekoladę z orzechami i poprosił: „Panowie, zlitujcie się, tak się spieszę na egzamin, całą noc się uczyłem”. I oczywiście uradowani policjanci aresztowali go za próbę przekupstwa przy użyciu cennej rzeczy. Jak postawili chłopaka przed prokuratorem, to cały się trząsł. Chyba po czasie spędzonym w areszcie sam już uwierzył, że jest przestępcą. Dzielni policjanci nawet udokumentowali tę czekoladę. Przynieśli mi liczne zdjęcia. Najbardziej żal mi było jego matki. Zadzwoniła do mnie i zaczęła szlochać, że jej syn nie jest przestępcą. Błagała, żeby go wypuścić. Miałem ochotę ją przeprosić, że policjanci dla statystyk czepiają się uczciwych ludzi, a bandyci chodzą po ulicach. Było mi wstyd za policję.

==========

Gdy okazało się, że Grzegorz po prostu nie słyszy, poszłam do pani psycholog w ośrodku na Kamieńcu w Zakopanem. Spytałam, dlaczego orzeczono, że jest upośledzony w umiarkowanym stopniu, skoro mógł iść do normalnej szkoły. Okazało się, że na każde dziecko ośrodek dostaje duże dotacje. Psycholog powiedziała wprost: „Jak rodzice podejrzewają u dziecka niepełnosprawność umysłową, zawsze wystawiam opinię »umiarkowanie upośledzony«, gdybym wystawiła inną, to dyrektor ośrodka chybaby mnie zabił”.

==========

Najważniejsze w życiu to zaakceptować swoją przeciętność. Bo inaczej człowiek ma wieczny niedosyt i nie umie być szczęśliwy.

==========

Instytucja zamknięta rządzi się swoimi prawami. Tam wszystkie emocje, jak strach, poniżenie, władza, są spotęgowane. Najpierw funkcjonariusz myśli, że robi dobrze, wnosząc na teren zakładu wódkę czy narkotyki, bo działa na rzecz wyjaśnienia przestępstw. Ale przestrzeń zakładu jest mała i więzień cały czas obserwuje funkcjonariusza. Widzi, że wnosi amfetaminę i liczy sobie kilka razy więcej niż na wolności, więc w sytuacji pyskówki słownej w końcu skazany krzyknie: „A ty jesteś większy kryminalista niż ja”. I co robi strażnik, gdy widzi, że siła jego autorytetu przestała działać? Jedyną szansą dla zachowania swojej pozycji jest wówczas użycie siły fizycznej. Woła więc kilku funkcjonariuszy i biją skazanego. Pewnie za pierwszym razem biją, aby zrozumiał, kto tu rządzi. Ale natura ludzka jest bardzo przewrotna. Po kilku takich zajściach funkcjonariusze czują, że przemoc zaczyna sprawiać im przyjemność. To jest jak adrenalina, narkotyk. Widzisz przed sobą związaną, bezradną zwierzynę i nie potrafisz przestać. Bo w życiu prywatnym masz problemy finansowe, żonę, która ma do ciebie pretensje, a tam w celi z pałą czujesz się Bogiem. Kto z tego zrezygnuje? To nie jest przypadek, że akurat w Płocku zmarł Sławomir Kościuk, zabójca Olewnika, i przewieziono tam kolejnego ze świadków, który również popełnił samobójstwo. Działania operacyjne policji w zakładach karnych przyczyniły się do najważniejszych patologii polskiego więziennictwa.

Matka noc, Kurt Vonnegut [8 | 2019]

atypowa ocena: 10/10

10.jpg

Długo się zastanawiałem nad oceną i zdecydowałem się w końcu na pierwszą dyszkę w moim subiektywnym zestawieniu. Gdyby ktoś z moich znajomych został kiedyś premierem i powołał mnie na ministra edukacji, to oficjalnie deklaruję, że pozycja ta trafi na listę lektur obowiązkowych. Wiem, że prawdopodobieństwo jest niewielkie, ale kto tam wie…

Naprawdę nie rozumiem dlaczego w młodości nie byłem „przymuszany” do czytania tego rodzaju książek. Myślę, że inaczej miałaby się dziś sprawa czytelnictwa w naszym kraju. Może mądrzejsze pozycje okupowałyby listy bestsellerów w sieciowych księgarniach. Może i samo społeczeństwo byłoby mądrzejsze, bo książka jest i trochę śmieszna, i trochę smutna, i trochę straszna, a przede wszystkim bardzo otrzeźwiająca. Miło sobie pomarzyć…

Nie do końca pamiętam okoliczności w jakich pierwszy raz zetknąłem się z tą pozycją. Nocowałem gdzieś poza domem i przeglądałem czyjś regał z książkami gdy obudziłem się wczesnym rankiem. Ot taki wścibski zwyczaj, który jednoczy chyba wszystkich ludzi, którzy mają zwyczaj czytania dla przyjemności. Sięgnąłem po „Matkę noc” zaintrygowany tytułem, i okazało się, że wciągnąłem książkę przed śniadaniem.

Teraz zdobyłem wersję elektroniczną na czytnik i również dość szybko przeczytałem całość, utwierdzając się w tym, że lata temu miałem całkiem niezły gust. Czytaj dalej „Matka noc, Kurt Vonnegut [8 | 2019]”

Rzeźnia numer pięć, czyli Krucjata dziecięca, czyli Obowiązkowy taniec ze śmiercią, Kurt Vonnegut [7 | 2019]

atypowa ocena: 9/10

9.jpg

Nieczęsto wracam do przeczytanych dawniej książek. Mam ograniczoną ilość czasu i świadomość, że nie zdążę się zapoznać się z wieloma wartościowymi tytułami raczej blokuje mnie by sięgać po co to już znam. Z drugiej strony niejednokrotnie zdarzyło mi się wziąć do ręki książkę wartą mniej od papieru na którym została wydrukowana. Dlatego postanowiłem odświeżyć sobie w tym roku powieści Kurta Vonneguta. Przed laty wywarły na mnie wielkie wrażenie, a niećwiczona przesadnie pamięć pozwala cieszyć się ich treścią jakbym robił to po raz pierwszy.

kurtvonnegutProza Vonneguta jest – przynajmniej dla mnie – pełna paradoksów. Z jednej strony czyta się ją niezwykle lekko, od czasu do czasu parskając pod nosem z dzikiej radości – z drugiej strony nie pamiętam, po której książce ostatnio zrobiło mi się tak ciężko na duszy. Sam autor wydaje się godzić w sobie niezwykłe sprzeczności. Nie wiem czy znam drugiego takiego cynika, który tak mocno pragnie pokoju i dobra dla bliźnich. Rzeźnia numer pięć zdaje się być książką straszliwie poszarpaną, pozbawioną struktury – a jednak to jeden z bardziej przemyślanych majstersztyków jakie trzymałem w rękach. Pisze o bezsensie wojny, a jednocześnie nie jest to wcale książka wojenna – wiele w niej o totalnie abstrakcyjnych podróżach w czasie nie wyłączając z tego kontaktu z obcą cywilizacją w innym wymiarze. Choć nie przepadam za fantastyką i teoretycznie powinno mnie to zniechęcić – uważam, że to jedna z lepszych książek, która nie wprost (a czasem jednak bardzo dosadnie i w punkt) daje nam do myślenia na temat bezsensu tego co się działo w latach 40-tych ubiegłego wieku.

Uważam, że napisanie tej książki było moralnym obowiązkiem Kurta Vonneguta względem społeczeństwa. Myślę, że on też tak uważał, choć potrzebował nabrać dystansu do opisywanych wydarzeń – zajęło mu to ponad 20 lat. Rozmawiając ostatnio z przyjaciółką wspomniałem o tym, że wróciłem po latach do jego książek. Zgodziliśmy się, że każdy powinien się z nimi zapoznać, może świat byłby choć odrobinę mniej zwariowany. A potem doszliśmy do smutnego przekonania, że jako społeczeństwo niczego się nie uczymy. Bo jak to możliwe, że w dzisiejszych czasach po ulicach polskich miast mogą maszerować neonaziści?! Nie uczymy się na błędach i niestety nie wierzę, aby coś w tej kwestii mogło się jeszcze zmienić. Ludzie wciąż się nienawidzą i obmyślają nowe metody pozbawiania życia innych, a przecież upłynęło relatywnie niewiele czasu od wojen światowych. Tak jak wówczas cierpieliśmy z powodu obojętności innych, podobnie dziś my pozostajemy obojętni na to co dzieje się za wschodnią granicą (oraz wieloma innymi granicami). Niestety Pismo Święte się nie myli: „To, co było, znowu będzie, a co się stało, znowu się stanie; nie ma nic nowego pod słońcem” (Księga Kaznodziei Salomona 1,9).

Czytaj dalej „Rzeźnia numer pięć, czyli Krucjata dziecięca, czyli Obowiązkowy taniec ze śmiercią, Kurt Vonnegut [7 | 2019]”

Miejsce zgromadzania się wierzących, Hendrik L. Heijkoop [6 | 2019]

atypowa ocena: 7/10

7

W tym roku, kolejny już zresztą raz, czytam Biblię od początku. W ostatnich dniach przedzierałem się przez opis Namiotu Zgromadzenia jaki Bóg za pośrednictwem Mojżesza nakazał wykonać Izraelitom. Nie są to (przynajmniej dla mnie) najciekawsze fragmenty Pisma Świętego. Niemniej jednak staram się czytać je uważnie. Nazwij mnie świrem – ale uważam, że nawet w nich kryje się wiele mądrości. Narracja ksiąg Mojżeszowych skłoniła mnie choćby do pogłębionej refleksji na temat przekazywania pieniędzy na Kościół o czym pisałem tu: https://atypowy.wordpress.com/2019/02/20/pieniadze-na-kosciol/

Jest dla mnie zagadnieniem niezwykle ciekawym, że Bóg dał wskazówki w jakim miejscu i w jaki sposób będzie przemawiał do narodu wybranego. Wciąż w pamięci mam znajdującą się na izraelskiej pustyni rekonstrukcję Namiotu Zgromadzenia, wykonaną w zgodzie z wymiarami podanymi w Piśmie Świętym. Miałem szczęście być tam niespełna rok temu i posłuchać wielu ciekawych spostrzeżeń przewodnika na temat bogatej symboliki tego miejsca. Dlatego gdy w zborowej bibliotece natrafiłem na pozycję: „Miejsce zgromadzania się wierzących” Hendrika L. Heijkoopa nie zastanawiałem się dwa razy czy warto się z nią zapoznać. Sam tytuł mówi o tym, czego dotyczy ta niewielka książeczka. Jest to de facto małe studium biblijne dotyczące woli Bożej względem gromadzenia się wierzących ludzi w określonym miejscu.

przybytek1.jpg

Czytaj dalej „Miejsce zgromadzania się wierzących, Hendrik L. Heijkoop [6 | 2019]”

Kolekcja nietypowych zdarzeń, Tom Hanks [5 | 2019]

atypowa ocena: 6/10

6.jpg


 

Mam niemały problem z oceną książki Toma Hanksa. Chciałbym aby była maksymalnie obiektywna, ale przecież z założenia ten blog jest moją (tzn. subiektywną) oceną tego co czytam i o czym rozmyślam. Problem polega na tym, że bardzo lubię Toma Hanksa. I jak tu ocenić sprawiedliwie kogoś, kogo darzymy sympatią? Mam świadomość, że wiele z niegdyś zdobywanych przeze mnie szóstek nie zawdzięczam moim ponadprzeciętnym zdolnościom, ale całkiem zwyczajnej sympatii. Zatem i w tym wypadku niech będzie to szósteczka, choć w skali dziesięcio-szopowej.

kolekcja-nietypowych-zdarzen-w-iext50972281Z czysto biznesowej perspektywy całkiem sprytnym zabiegiem było to, że Kolekcja nietypowych zdarzeń pojawiła się w księgarniach w czasie szukania inspiracji na bożonarodzeniowe prezenty. To właśnie wtedy wpadła mi w oko, a także – co za tym idzie – na moją listę książek, które chcę przeczytać, choć niekoniecznie zdążę za życia. Tom Hanks należy do moich najulubieńszych aktorów – dlatego tak szybko sięgnąłem po jego zbiór opowiadań. Budziło to we mnie cały szereg odczuć, zanim zdążyłem przeczytać pierwsze zdania. Oglądając x-razy Forresta Gumpa zżyłem się nieco z Hanksem i … Bardzo, bardzo chciałem żeby to była dobra książka. Z drugiej strony im oczekiwania są wyższe, tym łatwiej się rozczarować. Moment kiedy w końcu sięgnąłem po książkę można porównać do tej chwili kiedy Kamil Stoch ruszy już z belki i wiadomo, że nie ma odwrotu – wykona skok i bardzo chcemy, żeby to był nowy rekord skoczni. Ale lubić go będziemy, nawet jeśli tym razem mu nie wyjdzie. I przez to, że budzi naszą sympatię zawsze popsioczymy na niemieckich sędziów, którzy zbyt nisko ocenią styl lądowania telemarkiem.

Czytaj dalej „Kolekcja nietypowych zdarzeń, Tom Hanks [5 | 2019]”

Czarownica (10 tom sagi z Fjallbacki), Camila Lackberg [4 | 2019]

atypowa ocena: 4/10

4.jpg


Czytanie tej sagi kryminalnej, której akcja rozgrywa się w niewielkiej szwedzkiej miejscowości to w moim przypadku odmóżdżenie połączone z pewnego rodzaju przyzwyczajeniem. To jak czerpanie przyjemności z oglądania Na wspólnej w dobie porządnych produkcji Netflixa. Rzecz w tym, że gdy nie czuję się najlepiej i nie mam siły na nic co wymaga mojego zaangażowania intelektualnego – lubię sprawdzić co się dzieje u Michała, Kingi, Romana i jego dzieciaków. Tak zwane guilty pleasure. Lubimy, choć raczej prowadzi to do auto-zażenowania. Ciężko się chwalić wśród znawców kina, że ogląda się tvn-owską telenowelę, której jakość z roku na rok jest niższa. Dałbym sobie rękę uciąć, że gdy byłem w gimnazjum to aktorzy bardziej się starali! Podobnie jest z twórczością Camilli Lackberg – troszkę wstyd się chwalić wśród miłośników literatury przez duże L, że lubimy ją czytać. Tak jak w przypadku Na wspólnej nie chodzi mi o czerpanie przyjemności z gry aktorskiej – przecież produkują 4 odcinki na tydzień ! – tak i tu nie oczekuję wielkiego kunsztu pisarskiego. Chodzi o rozwój akcji, o to, że przyzwyczaiłem się do głównych bohaterów, i jestem ciekawy co tam dalej u nich. Camilla Lackberg jest płodną pisarką, którą gonią deadliny. Wypluwa z siebie setki stron. Pierwsza książka z serii trafiła na moją półkę w 2014 roku. Minęły 4 lata a ja właśnie ukończyłem 10 tom, liczący sobie blisko 600 stron.

Zrzut ekranu 2019-02-3 o 20.29.53.png

Czytaj dalej „Czarownica (10 tom sagi z Fjallbacki), Camila Lackberg [4 | 2019]”

Białe. Zimna wyspa Spitsbergen, Ilona Wiśniewska [3 | 2019]

atypowa ocena: 7/10

7


Ocena oczywiście subiektywna i muszę przyznać, że niełatwa. Książkę czytało się bardzo dobrze, przede wszystkim dlatego, że dotyczy niezwykle ciekawego rejonu. Wiele rzeczy z niej zapamiętam – ale posiada też kilka mankamentów dlatego nie mogę dać więcej niż 7 szopów (polarnych w tym wypadku).

Na wstępie – nie wahajcie się polecać znajomym książek. Jeśli trafi w wasze dłonie coś co zrobiło na was wrażenie, istnieje duże prawdopodobieństwo, że i innym się spodoba. Za polecenie Białego muszę podziękować Martynie 🙂

large_bia_e_new.jpg

Bardzo lubię czytać o odległych miejscach. Każdy kto miał okazję wyrwać się ze swojego kontekstu i polecieć gdzieś hen, gdzie panuje inny klimat zrozumie. Powietrze ma inny zapach, smaki inną intensywność a znane kolory jakby inną barwę. Nie tak dawno Shantaram przeniósł mnie w plątaninę gorących uliczek slumsów w Bombaju, tym razem Białe zabrało mnie w zupełnie przeciwnym kierunku. Choć z Gdańska zdecydowanie bliżej mi do Skandynawii niż do Indii, to jednak realia opisane w książce Ilony Wiśniewskiej wydają się być znacznie bardziej nierealne. Zaprasza nas ona do najbardziej wysuniętej na północ osady ludzkiej. Choć lubiłem geografię, to za Chiny nie kojarzyłbym tego miejsca z Norwegią! Islandia wydaje się być na końcu świata, północna część Kanady albo Alaska – tak. Grenlandia jeśli ktoś tam żyje. Okazuje się jednak, że jest pewien archipelag otoczony lodowatą wodą – Svalbard – gdzie żyją pod norweską flagą tysiące ludzi. Teoretycznie wciąż Skandynawia, ale bardzo ekstremalna.

Zrzut ekranu 2019-01-28 o 15.31.02.png

Czytaj dalej „Białe. Zimna wyspa Spitsbergen, Ilona Wiśniewska [3 | 2019]”

Moc przez modlitwę, Edward McKendree Bounds [2 | 2019]

atypowa ocena: 7/10

7.jpg


Druga książka w tym roku jest raczej nietypowym wyborem. To przeciwieństwo Shantaram: nie jest to powieść, jest krótka, nie jest bestsellerem (pewnie wydrukowano kilkaset egzemplarzy), autor jest nieznany w Polsce i nie poleciłbym jej każdemu. Dlaczego zatem „Moc przez modlitwę”?

Na autora tej książki natrafiłem przypadkiem kilka miesięcy temu. Myślałem dużo o modlitwie – o jej istocie, o tym czym w istocie jest i jak powinna wyglądać. Czytając różne rzeczy natrafiłem na ciekawy cytat, który mnie poruszył a był autorstwa enigmatycznego E.M.Boundsa. Nic mi nie mówiło to nazwisko, więc zacząłem szukać dalej. I tak oto zapragnąłem przeczytać jakąś książkę pastora Edwarda.

108c896f96c1235ab67a490083c860ff

Kim był? Można powiedzieć, że niewiele osiągnął – w końcu kto o nim słyszał? Nie stał się przywódcą żadnego wielkiego ruchu, nie zasłynął z płomiennych kazań i gromadzenia pełnych stadionów ludzi wokół swojej osoby. Jednak prosta historia jego życia chwyciła mnie za serce.

Urodził się w 1835 roku w Stanach Zjednoczonych. Nie był to najłatwiejszy czas jaki można sobie wyobrazić do życia. Był jednym z wielu dzieci i nie otrzymywał zbyt wiele wsparcia w rodzinie. Dość szybko zdecydował się na karierę prawnika i trzeba przyznać, że był całkiem bystry. Już w wieku 19 lat założył kancelarię i został najmłodszym praktykującym prawnikiem w stanie Missouri. Można powiedzieć, że zapowiadał się naprawdę nieźle, ale w niedługim czasie się wydarzyło coś co spowodowało, że rzucił swoje dotychczasowe życie…

Czytaj dalej „Moc przez modlitwę, Edward McKendree Bounds [2 | 2019]”

SHANTARAM, Gregory David Roberts [1 | 2019]

atypowa ocena: 8/10

8


Jeśli byłbym muzykiem, mógłbym powiedzieć, że ten rok czytelniczo zacząłem z wysokiego c. Są takie książki, które od długiego czasu swoją tylko obecnością na półce zawstydzają mnie. Lista pozycji, które otrzymałem albo kupiłem obiecując sobie, że je przeczytam jest naprawdę spora. Dlatego postanowiłem wrócić do zwyczaju czytania 52 książek rocznie – jednej na tydzień. Wiem, że cel jest ambitny, znacznie wykraczający poza średnią krajową – ale zdarzyło mi się kilkakrotnie temu podołać. I cóż tu wiele mówić – były to lata kiedy moje horyzonty rozszerzyły się bardziej niż kiedy odkryłem Netflixa 🙂

Shantaram należy do tych książek, które człowiek chce przeczytać, ale jest onieśmielony ich objętością. 800 stron drobnego druku z niewielkimi marginesami – to wyzwanie dla kogoś kto odwykł od regularnego czytania. Zachęcony recenzjami i promocją w Biedronce nabyłem tę książkę jakiś czas temu – i w końcu nadszedł ten czas.

Czytaj dalej „SHANTARAM, Gregory David Roberts [1 | 2019]”